Pomysłodawcą utworzenia Szlaku jest pasjonat historii regionu dr Łukasz Zimnoch. Jego artykuł na ten temat, zamieszczony ub. roku w „Dzienniku Zachodnim”, wywołał publiczną dyskusję. W grudniu ub. roku i w lutym odbyły się dwa pierwsze związane z przedsięwzięciem spotkania tematyczne - „konwentykle”; powstała też otwarta internetowa mapa Szlaku.
Trzeci konwentykiel – pod hasłem „U źródeł śląskiego matriarchatu” - odbył się w sobotę, w Dzień Matki, w Muzeum Powstań Śląskich w Świętochłowicach. Jak przypominał Zimnoch, który wraz z historykiem dr. Arkadiuszem Kuzio–Podruckim przybliżał historie życia obu bohaterek, matriarchat oznacza centralność postaci matki w rodzinie.
„To znaczy, że do niej odwołujemy się, ją pytamy o zdanie, ona ma jeden z decydujących wpływów na to, co dzieje się w domu” - mówił Zimnoch, odnosząc to wyborów i decyzji żyjącej w latach 1842-1910 Joanny Schaffgotsch von Schomberg-Godulla z domu Grycik (Gryzik), nazywanej „śląskim kopciuszkiem”, ale też „matką śląskiego przemysłu”.
Jej nazwisko wiąże się z Karolem Godulą - żyjącym na przełomie XVIII i XIX w. przedsiębiorcą, okrzykniętym mianem króla cynku. Dziewczynka z prostej rodziny, ustanowiona przez niego spadkobierczynią, zdobyła wykształcenie, a następnie m.in. jako żona hrabiego Hansa Ulryka Schaffgotscha - pomnożyła otrzymany majątek, jego część przeznaczając na cele społeczne.
Zimnoch opowiadał, że Gryzik, określana też "pierwszą śląską businesswoman", wbrew swojej nabytej pozycji odwiedzała budowy, rozmawiała z mistrzami murarskimi i miała swoje zdanie, którego zdecydowanie pilnowała. „Bąbelki z szampana nie uderzyły jej do głowy; pracowała, starała się, dbała i pilnowała – rozwijała to, co otrzymała” - mówił.
„Natomiast nie stałaby się śląską legendą Joanna Gryzik, nie byłby śląską legendą Godula, a jego dzielnica w Rudzie Śląskiej nie istniałaby do dzisiaj, gdyby nie to, że robili coś więcej, niż tylko pieniądze” - zaakcentował, wskazując m.in. na fundowane przez Gryzik szkoły, kościoły i sierocińce.
„Ten Śląsk, to nie tylko, że rozwijaliśmy się gospodarczo, ale byli tu niewolnicy. Ten Śląsk stopniowo obrastał w kolonie robotnicze, pojawiały się tutaj szkoły, sierocińce. Oczywiście, były gigantyczne problemy, pojawiały się choroby (…), ludzie ginęli, także w wojnach. Natomiast bardzo mocno o tym wspomnijmy: Śląsk w 1922 r., wchodząc do Polski, miał najmniejszy poziom analfabetyzmu; szkoły tu działały, ludzie potrafili czytać i pisać” - mówił Zimnoch.
„Jedna z tych, którzy mają zasługi w tym obszarze, to właśnie Joanna Gryzik – sama świetnie wykształcona starała się wykształcić swoją rodzinę, ale nie poprzestała na tym. Nie musiała tego robić. (…) Ona to robiła, bo chciała” - dodał.
Zimnoch i Kuzio-Podrucki opowiadali też o żyjącej na przełomie XIX i XX wieku Ewie von Tiele-Winckler, zwanej Matką Ewą. Ta pochodząca z bogatej rodziny arystokratka poświęciła życie służbie najbiedniejszym, przede wszystkim dzieciom. Dziełem jej życia były słynne zakłady opiekuńcze „Ostoja Pokoju”, które wyewoluowały z kompleksu stworzonego w obecnej dzielnicy Bytomia – Miechowicach.
Zapewniano tam pomoc i opiekę dzieciom i dorosłym, bezdomnym, chorym, ubogim i skrzywdzonym. Zajmowano się resocjalizacją młodzieży i pracą z więźniami. Kompleks był też ośrodkiem formacyjnym dla około 800 sióstr niemal z całej Europy. Z czasem działalność Matki Ewy wyszła poza Miechowice i Śląsk – jak mówił Kuzio-Podrucki, na całe Niemcy i inne kraje Europy, a także m.in. do Egiptu, Korei czy Australii i Chin.
Twórczyni tego dzieła do śmierci w 1930 r. pozostała cichą osobą, mieszkającą w zachowanym prostym drewnianym domu, gdzie dziś znajduje się muzeum (ona sama spoczywa na pobliskim przykościelnym cmentarzyku pod prostym kamiennym krzyżem).
Zimnoch diagnozował, że planem tak wybranej drogi życiowej mogła być postawa jej macochy, która w zaangażowaniu kobiety w rodzinie widziała podstawę dla nowych, silnych, zdrowych generacji. Akcentował także, że silna osobowość Matki Ewy – w zatracaniu się w pracy przypominającej nawet postawę Św. Franciszka - promieniowała m.in. na rodzeństwo, które pomagało w jej dziele.
„W Ostojach Pokoju i innych obiektach, które prowadziła i działała (Matka Ewa – PAP) starali się wychowywać ludzi, starali się ich edukować, znaleźć im fach, żeby mogli stanąć na nogach o własnych siłach” - podkreślił inicjator Szlaku Magnatów Przemysłowych.
Na zorganizowany w Świętochłowicach III konwentykiel Szlaku, obok wykładu o Joannie Gryzik oraz Matce Ewie – złożył się m.in. trzyczęściowy pokaz mody. Prezentowano koronki autorstwa członków Śląskiego Koła Koronki Klockowej, śląskie stroje ludowe oraz stroje historyczne. Całość uzupełniły koncert Silesian Brass Quartet oraz „Foto Łowy” - możliwość wykonania zdjęć postaci w historycznych strojach w stylowych wnętrzach.
Szlak Magnatów Przemysłowych to nie jedyna podobna inicjatywa w regionie. Samorząd woj. śląskiego zamierza utworzyć subprodukt działającego tam od lat Szlaku Zabytków Techniki Woj. Śląskiego - w postaci ścieżek tematycznych, zgrupowanych w trasie „Śladami rodów przemysłowych”.
Ścieżki te mają przypominać historie członków tych rodów. Będą łączyły dobrze znane obiekty Szlaku Zabytków Techniki, ale także konteksty, ślady i pamiątki, jak pałace, osiedla robotnicze, parki, kościoły i cmentarze, a jednocześnie niektóre mity i legendy. Pierwszą na trasie „Śladów rodów przemysłowych” ma być zainaugurowana w sobotę, odnosząca się do postaci Joanny Gryzik, ścieżka „Tu byłam. Joanna” obejmująca miejsca w Rudzie Śląskiej i Bytomiu.