Europę miała w zasięgu ręki, jeździła na ważne przedstawienia do Lwowa i Wiednia czy wystawy do Paryża.
Jej wspomnienia to nie tylko reminiscencje z tych wojaży, trafne obserwacje obyczajowe i fascynujący dokument minionej epoki. To także barwna galeria sławnych postaci, a także ekscentrycznych członków jej najbliższej rodziny. Na kartach książki pojawiają się takie nazwiska jak: Tytus Chałubiński, Adam Asnyk, Sabała, Pawlikowscy, Sarah Bernhardt, Karol Estreicher czy Karol Brzozowski z egzotyczną żoną.
Ze sprawami dnia codziennego przeplatają się wielkie wydarzenia polityczne, zapis dawnych obyczajów, przenikliwe obserwacje i znakomite anegdoty – wszystko to składa się na porywającą biografię. Zarówno miłośnicy urokliwych opowieści rodzinnych, jak i czytelnicy zainteresowani historią będą zachwyceni.
Znalazłam we Lwowie przedmiot moich marzeń, który zaraz sobie kupiłam. Zostałam parę dni w mieście, aby się nauczyć jeździć i nie sprawiać skandalu, gdy się będę z początku przewracać. Kupiec, który mi ten rower sprzedał, obiecał mi wypożyczyć swego pracownika na dwie godziny każdego ranka, zaręczając, że za parę dni nauczy mnie jeździć perfect. Wychodziłam z domu jak najwcześniej i czekałam na mego nauczyciela w Stryjskim Parku. A wszystkie te eksperymenty musiałam trzymać w najgłębszej tajemnicy, aby mnie ktoś ze znajomych, broń Boże, nie zobaczył, bo byłabym już na zawsze w opinii ludzkiej zgubiona. Ponieważ noszono wówczas bardzo długie suknie, w których nie mogłam w żaden sposób wsiąść na rower, musiałam spinać je agrafkami i — o zgrozo! — pokazywać nogi, czego żadna szanująca się kobieta nie robi. I w ogóle rower to był sport nieprzyzwoity. Konno jechać, i tylko w damskim siodle, to uchodzi, ale na rowerze? Co za skandal!
Ale, niestety, musiała mnie jakaś plotkarka zobaczyć i powiedzieć babci, bo napisała do mnie z ogromną burą. A już byłam parę lat mężatką! Z wywołanego skandalu jednak nic sobie nie robiłam i wróciwszy do domu, codziennie skoro świt siadałam na rower i grzałam kilometrami do rzeki, do lasu, w pole. Ale okazało się, że nie tylko we Lwowie „siałam zgorszenie”. Mój biedny rower wzniecał też popłoch na wsi. Wszystkie kury, gęsi, kaczki uciekały, gdacząc, kwacząc, gęgając. Psy wylatywały z chat i łapały mnie za łydki. Konie się płoszyły, stawały dęba, rwały uprzęże i wlatywały wraz z furami do rowu. Nawet ludzie wybiegali z chałup, pędzili w pola, wprost na mnie krzycząc, że diabeł jedzie. Raz baba z przerażeniem zastąpiła mi drogę, klęknęła na gościńcu i zaczęła się żegnać. Te wszystkie objawy strachu, przerażenia i zgorszenia trwały dopóty, dopóki inni obywatele naszego miasteczka nie sprowadzili sobie rowerów, idąc za moim przykładem. Z czasem przywykły kury, gęsi i ludzie do tego „diabła” i mogłam już spokojnie uprawiać mój sport, który dopiero druga wojna przerwała za zawsze.
(Fragment wspomnień)
Ewa z Koziebrodzkich Dzieduszycka
Urodzona w 1879 r., córka Władysława, polityka i dramaturga, współzałożyciela Towarzystwa Tatrzańskiego. Wychowana w surowej, „klasztornej” dyscyplinie i kształcona przez prywatnych nauczycieli w zamożnym domu ciotecznej babki w Kozłowie pod Milatynem, gdzie trafiła po przedwczesnej śmierci matki. Jej mąż Władysław Dzieduszycki, ziemianin i polityk, prowadził w rodzinnym majątku w Jezupolu koło Stanisławowa sławną stadninę koni arabskich (które były przodkami janowskich arabów).
Po najeździe Sowietów na Polskę w 1939 r. Dzieduszyccy zbiegli do Lwowa, gdzie Władysław został zamordowany przez Rosjan, a ich córka Aniela z dziećmi została wywieziona do Kazachstanu. Ewa cudem się uratowała. Po wojnie, zamieszkała z synem Wojciechem (znanym śpiewakiem operowym) we Wrocławiu.
Ewa z Koziebrodzkich Dzieduszycka „Podróżniczka. Autobiograficzna opowieść" | Wydawnictwo Literackie | w księgarniach od 28 lutego 2018