Dzięki przenikliwej reżyserii oraz świetnemu aktorstwu Piotra Cyrwusa i Szymona Kuśmidra „Emigranci” Sławomira Mrożka czterdzieści lat po premierze objawiają piorunującą moc. Spektakl w Teatrze Polskim to jedna z najprzyjemniejszych niespodzianek warszawskiego sezonu
Kiedyś mówiliśmy Mrożkiem, teraz przede wszystkim o Mrożku milczymy. Stało się to, co przewidywano powszechnie jeszcze przed odejściem wielkiego pisarza niespełna dwa lata temu. Autor „Tanga” trafił do literackiego czyśćca, choć wcale na to nie zasłużył. Najpierw usłyszeliśmy, że nie da się go grać, bo operuje zdaniami złożonymi. Potem, że od reżyserowania jego sztuk lepsze jest nawet sprzątanie londyńskich ulic. Kiedy zabrakło Erwina Axera, a potem Jerzego Jarockiego, polski teatr stracił ostatniego chyba reżysera, który wchodził z Mrożkiem w dialog, czasem przeradzający się w ostry spór. Jarocki znał jego twórczość na wylot, przyznawał jej szczególne znaczenie. Jemu zawdzięczamy najważniejsze w ostatniej dekadzie Mrożkowskie inscenizacje – „Miłość na Krymie” i „Tango” w warszawskim Teatrze Narodowym.
„Emigrantów” nie wystawili nigdy ani Axer, ani Jarocki. W Teatrze Współczesnym w Warszawie słynną prapremierę z Wiesławem Michnikowskim i Mieczysławem Czechowiczem zrealizował Jerzy Kreczmar, w krakowskim Starym Teatrze po utwór sięgnął Andrzej Wajda, obsadzając Jerzego Bińczyckiego i Jerzego Stuhra. Zastanawiam się, ile w ostatnich latach widziałem ważnych wystawień tego kanonicznego tekstu, i rachunek wychodzi nieubłagany. Żadnego. Zapamiętałem jedynie telewizyjny spektakl Kazimierza Kutza z połowy lat 90. z Markiem Kondratem i Zbigniewem Zamachowskim. Ale i on jakoś nie wbijał się klinem pod skórę. Kiedy dziś myśli się o telewizyjnym teatrze wybitnego reżysera, przychodzą raczej do głowy inne tytuły – na pewno „Opowieści Hollywoodu”, „Do piachu”, potem „Stalin”. „Emigranci” – nie.
Pozostało
85%
treści
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Powiązane
Reklama