BIOGRAFIA | Ukazała się obszerna (i zarazem pierwsza) biografia Johna le Carrégo, mistrza powieści szpiegowskiej. Oto parę słów kluczy porządkujących pojęciowo ocean faktów zgromadzonych przez Adama Sismana
BIOGRAFIA | Ukazała się obszerna (i zarazem pierwsza) biografia Johna le Carrégo, mistrza powieści szpiegowskiej. Oto parę słów kluczy porządkujących pojęciowo ocean faktów zgromadzonych przez Adama Sismana
/>
Le Carré długo opędzał się od potencjalnych biografów – ostatecznie po osiemdziesiątce uległ, zapewne z tego samego powodu, z jakiego sędziwi pisarze zwykle ulegają: bo to ostatni moment, żeby zachować kontrolę nad swoim wizerunkiem. Adam Sisman wykonał tytaniczną pracę; jego książka, napisana pod dyskretnym patronatem le Carrégo, to opowieść niezwykle drobiazgowa, co bywa jednocześnie fascynujące, gdy mowa o detalach życiorysu pisarza, który pozostawał dotąd raczej tajemniczy (i często podawał zmienne wersje własnych losów), i męczące, gdy Sisman skupia się na szczegółach brytyjskich kampanii wyborczych w latach 40. XX stulecia albo na specyfice zawierania umów wydawniczych przed półwieczem. Tak czy owak, tych 800 stron drobnym drukiem to niezły przewodnik po życiu jednego z najwybitniejszych żyjących angielskich prozaików (i największego pisarza spośród szpiegów).
OJCIEC (I MATKA) – David Cornwell (John le Carré to pseudonim) urodził się w angielskim Poole w 1931 roku jako drugie dziecko swoich rodziców, Ronalda i Olive. Gdyby na tym poprzestać, można by uznać, że dzieciństwo przyszłego pisarza było całkiem normalne. Ale nie było: Ronald, zwany Ronniem, miał wiele zawodów, ale jedną życiową pasję – oszustwo. Działał głównie w branży budowlanej: wyłudzał kredyty, unikał podatków, stworzył sieć setek spółek krzaków handlujących między sobą nieistniejącymi nieruchomościami. Szastał cudzymi pieniędzmi, groteskowo łgał, kradł bez żadnych wyrzutów sumienia i prowadził się ponad stan, ścigany przez sądy i komorników. A przy okazji wychowywał dwóch synów, jako że jego żona – a ich matka – w 1936 roku odeszła od rodziny. Ojciec stał się prototypem wielu męskich postaci z powieści Davida, cieniem, któremu Cornwell/le Carré uparcie starał się umknąć. Matka dała początek figurom wiarołomnych, nieszczęśliwych kobiet w jego prozie.
EDUKACJA – „Z całego czasu spędzonego w Sherborne (szkole średniej z internatem – przyp. red.) najlepiej pamiętam, jak mnie bito. Wspominam ten okres jako jedno długie pasmo sadyzmu, z rzadka tylko przerywane przez spontaniczne gesty życzliwości. Najczęściej płakałem w samotności”. W rzeczywistości nie było aż tak źle, jak twierdzi po latach le Carré, ale kontakt z brytyjskim systemem edukacji – z wyrachowanie zimnym chowem, powierzchowną religijnością, ceremonialnością, hierarchią, klasowymi obsesjami – uformował spojrzenie pisarza na Anglików i angielskość. Autor „Szpiega doskonałego” poznał zresztą ów system od obydwu stron: przez pewien czas pracował jako nauczyciel w elitarnym college’u Eton, utrwalając tam swój niejednoznaczny stosunek wobec ojczyzny.
WYWIAD – A jednak, pisze Sisman, „David wybrał lojalność wobec ojczyzny kosztem lojalności wobec swoich przyjaciół. To dylemat, który przez lata nie dawał mu spokoju”. Zwerbowany przez MI5, na studiach w Oksfordzie pisał raporty o lewicujących znajomych, a niejednokrotnie zaprzyjaźniał się ludźmi po to tylko, by dokonać infiltracji. „Choć robiłem rzeczy, które w jakimś sensie były moralnie naganne, w owym czasie – tak samo zresztą jak dziś – uznawałem je za konieczne” – wspomina sam pisarz. Atrakcyjności swojej późniejszej pracy w wywiadzie (najpierw, w 1958 roku, w MI5, czyli kontrwywiadzie, potem, w latach 1960–1964, w MI6, czyli wywiadzie zagranicznym) upatrywał w „możliwości zdobycia przewagi nad ludźmi, którzy w normalnych okolicznościach wzbudzają w nas lęk; w poczuciu sprawowania kontroli nad życiem zamiast poddawania się biegowi wydarzeń”. „Był to swoisty azyl, i to wcale nie dla tych silnych, którzy szukają mocnych wrażeń, ale dla takich jak ja, nieśmiałych, którzy nie byliby w stanie poradzić sobie z codziennością, gdyby nie punkt zaczepienia w postaci otaczających nas tajnych struktur” – mówił. Był to także osobliwy trening tych części mózgu, które odpowiadają zarazem za analizę dokumentów wywiadowczych i za pisanie literatury: „Jedynym narzędziem, jakim dysponowałem, był mój umysł. (...) Mosty, które w wyobraźni budowałem pomiędzy sobą a moimi papierowymi podejrzanymi, zyskały mi, o dziwo, reputację osoby wyjątkowo przenikliwej. Nic bardziej mylnego. W rzeczywistości formowałem ludzi ze strzępów podsłuchanych rozmów telefonicznych, przechwyconych listów i raportów oficerów śledczych. Wszystkie pozostałe cechy, które nadawałem obiektom moich badań, pochodziły ode mnie samego”.
PRZEŁOM – „Z przejmującego zimna” (1963), czyli powieść, która wywindowała le Carrégo ku sławie i fortunie, książka, którą do dziś wielu uważa za wzorzec thrillera szpiegowskiego, rzecz o moralnej degrengoladzie tych, którzy mieli bronić zachodnich idei wolności w konfrontacji z barbarzyńskim totalitaryzmem. W wypadku le Carrégo, jak wypadku wielu innych bestsellerowych pisarzy, sukces okazał się także swego rodzaju pułapką. „Dostrzegam tu pewne podobieństwo do Alfreda Hitchcocka, reżysera, który popełnił błąd polegający na tym, że stał się popularny” – pisze Sisman w przedmowie do biografii, tłumacząc paradoksy ciągnącej się przez dziesięciolecia walki le Carrégo o uznanie w kręgach elitarnej krytyki literackiej.
GEORGE SMILEY – Najważniejszy z literackich bohaterów le Carrégo, niepozorny starszy mężczyzna z lekką nadwagą, odruchowo polerujący okulary końcem krawata. Bezradny w codziennym życiu, zdradzany przez żonę, „bez szkoły, rodziny, pułku czy wyuczonego rzemiosła” w społeczeństwie, dla którego te kwestie decydują niemal o wszystkim. As wywiadu. Smiley ma cechy, tyleż charakterologiczne, ile zewnętrzne, dwóch ważnych ludzi w życiu Cornwella/le Carrégo: Viviana Greena, jego nauczyciela z Sherborne i Oksfordu (a potem długoletniego przyjaciela), oraz Johna Binghama, doświadczonego śledczego z MI5, nawiasem mówiąc, również autora thrillerów szpiegowskich. Ale przede wszystkim jest wcieloną w pojedynczego człowieka skomplikowaną wiązką idei. „W postaci Smileya zawierają się różne okresy historyczne, mody, nawet różne religie, i nie wszystkie te elementy koegzystują w pełnej harmonii. Jego autorytet opiera się na doświadczeniu (...), na współczuciu i leżącym u samej podstawy pesymizmie, który nadaje większości jego działań fatalistyczny wymiar” – pisał le Carré do aktora Aleca Guinnessa, odtwórcy roli Smileya w serialu BBC „Tinker Taylor Soldier Spy” z 1979 roku.
KIM PHILBY – Wielki zdrajca, jeden z prominentnych pracowników brytyjskiego kontrwywiadu, który przez dekady pracował dla Sowietów. Dla le Carrégo to nie tylko emblematyczny podwójny agent, lecz także symbol klasowej obłudy wyspiarskiego establishmentu: zdrada uchodziła Philby’emu na sucho, bo jego arystokratyczni koledzy gotowi byli kryć go za wszelką cenę, nie dowierzając ani pogłoskom, ani faktom. Bez postaci Philby’ego nie byłoby trzech najlepszych chyba powieści le Carrégo, czyli tzw. trylogii Smileya („Druciarz, krawiec, żołnierz, szpieg”, 1974; „Jego uczniowska mość”, 1977; „Ludzie Smileya”, 1979), epickich historii rodem z zapleśniałych korytarzy Cyrku (to nazwa, jaką le Carré nadał centrali wywiadu).
LOJALNOŚĆ – Le Carré podpadł dawnym kolegom z wywiadu swoją ponurą wizją zimnowojennej specyfiki pracy służb, wizją, w której nie było miejsca na dobrych i złych, prawych i wiarołomnych, bo w tym infernalnym gabinecie luster moralnie skażeni byli wszyscy. Z drugiej jednak strony sam twierdził zawsze, że zmyśla i kłamie – i że najrozmaitsze, pozornie demaskatorskie informacje o realiach pracy wywiadowczej są produktem jego własnej wyobraźni. Przy okazji jego debiutu („Budzenie zmarłych”, 1961), gdy był jeszcze czynnym pracownikiem służb, wydawnictwo Gollancz postanowiło „prześwietlić powieść pod kątem ryzyka ewentualnego procesu o zniesławienie” – pisze Sisman. „David oznajmił, że jako szeregowy pracownik administracji państwowej nie posiada żadnej wiedzy na temat realiów, w których osadził powieść”. „Kiedy ludzie pytają mnie, czy jestem szpiegiem, (...) kusi mnie, żeby odpowiedzieć gromko: »Tak, odkąd skończyłem pięć lat«” – mówił sam pisarz. Krótko mówiąc – każdy, kto traktuje książki le Carrégo jako podręczniki, według autora popełnia błąd, myląc literacką kreację z rzeczywistością. Ale czy szpiegowi można wierzyć? Z firmy nie odchodzi się nigdy.
John le Carré. Biografia | Adam Sisman | przeł. Zofia Szachnowska-Olesiejuk, Adam Olesiejuk | Sonia Draga 2016
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama