O„Yansie” można pisać długo. O narodzinach pod postacią „Hansa”. O tym, jak André-Paul Duchâteau nieudolną pisaniną powoli podduszał serię, zmuszając Le Lombard do jej zamknięcia. O nazwisku Grzegorza Rosińskiego, które gościło na okładkach nawet po tym, jak już zrezygnował z rysowania cyklu. O mnóstwie innych, niezwykle zresztą interesujących anegdot, którymi obudowana jest legenda tego nietuzinkowego komiksu. Można, ale byłaby to strata cennego miejsca, bowiem w pierwszym tomie wydania zbiorczego przygód kosmicznego agenta genezę serii przedstawia wyczerpująco Patrick Gaumer. A to dopiero premierowy odcinek historii znajomości Duchâteau i Rosińskiego, nie mniej interesującej niż sam komiks. Bohaterem kolejnych będzie również Zbigniew Kasprzak, który przejął obowiązki rysownika od tomu szóstego.

Opasła, estetycznie wydana księga – kontrowersje może budzić druk na papierze offsetowym zamiast na kredzie, lecz niewykluczone, iż podobny zabieg, prócz względów oszczędnościowych, mógł być podyktowany chęcią przywołania nostalgii za dawnymi zeszytami – zbiera cztery albumy narysowane przez Grzegorza Rosińskiego, czyli te, które ukazały się w kraju po raz pierwszy jeszcze przed upadkiem muru berlińskiego. I choć należy sobie zdawać sprawę, że przy ocenie „Yansa” niebagatelną rolę odgrywa czytelniczy sentyment, to komiks, choć niepozbawiony, niekiedy całkiem poważnych, niedociągnięć scenariuszowych, nadal czyta się jednym tchem.

Rosiński, jak zresztą sam mówi, czuje się mało komfortowo, rysując obrazki futurystyczne, ale szczęśliwie historia umożliwia mu pracę z plenerami. Bo świat „Yansa”, kosmicznego agenta do zadań specjalnych, przemierzającego i czas, i przestrzeń, to przyszłość wyjałowiona, martwa, szara i bura. Duchâteau korzysta z konceptu arkologii, czyli zbiera niedobitki ludzkości w gigantycznym mieście, którego mieszkańcy ugniatani są totalitarnym buciorem. Uprzywilejowani stanowią zaledwie odsetek populacji. Uniwersum „Yansa” zamieszkują też i inne rasy, nierzadko gotowe do bitki, a ostatnią fazą pewnej mutacji okazuje się człowiek. Z początku banalne, z dzisiejszej perspektywy archaiczne, pulpowe, pośpiesznie sklecone scenariusze przygodowe z czasem ustępują miejsca klasycznemu schematowi podróży szlachetnego bohatera gotowego do poświęceń w imię miłości i przystępującego do niekończącej się walki o sprawiedliwość dla słabszych i uciśnionych.

Duchâteau rozkręca się z albumu na album, podobnie zresztą jak Rosiński, który znakomicie kreśli sceny batalistyczne. Zanim seria zaliczy spektakularny upadek, przed czytelnikami jeszcze sporo materiału godnego przerobienia. Premiera kolejnego tomu, już z „Kasem” u steru, przed Gwiazdką.

Yans. Wydanie zbiorcze. Tom 1 | scenariusz: André-Paul Duchâteau, ilustracje: Grzegorz Rosiński | przeł. Tomasz Sidorkiewicz | Egmont 2014 | Recenzja: Bartosz Czartoryski | Ocena: 4 / 6