Twórczość Howarda była oczywiście nierówna. Obok świetnej „Godziny smoka”, jedynej powieści o Conanie (na dodatek opartej na fabularnym schemacie „Hamleta”, a chwilami wręcz dosłownie cytująca arcydramat Szekspira), i niezłych „Ludzi Czarnego Kręgu”, mamy więc znacznie słabsze opowiadanie „Wiedźma się narodzi”. Howard pisał taśmowo (to była jedyna szansa, by sprzedać jak najwięcej tekstów), ale do opowiadań o Conanie przykładał się szczególnie. Dla wszystkich, którzy patrzą na historie o Cimmeryjczyku przez pryzmat ekranizacji z Arnoldem Schwarzeneggerem, lektura tych tekstów może być zaskoczeniem.

Proza Howarda wyróżnia się nawet na tle wielu współczesnych powieści fantastycznych. Wporównaniu z literaturą pulpową, z którą konkurowała w latach 30. na łamach magazynów w rodzaju „Weird Tales”, musiała robić wrażenie piorunujące. Doskonałe opracowanie conanowskiej prozy Howarda (trzeci tom ukaże się wkrótce) powinno przynieść za sobą także reedycję innych jego prac – nie wszystkie zasługują na równą uwagę, ale opowiadania o Kullu Zdobywcy i Salomonie Kanie także na stałe zapisały się w historii literatury popularnej.

Conan i skrwawiona korona | Robert E.Howard | przeł.Tomasz Nowak | Rebis 2012 | Recenzja: Jakub Demiańczuk | Ocena: 5 / 6