Druga odsłona antywesternowej „Trylogii pogranicza” Cormaca McCarthy’ego budzi mieszane uczucia. „Przeprawa” nie jest arcydziełem na miarę inaugurujących cykl „Rączych koni”, ale to ciągle kawał solidnej prozy.

Akcja „Przeprawy” rozgrywa się w latach 30. ubiegłego wieku w Cormacowskim Yoknapatawpha, pograniczu Nowego Meksyku. Wyjściowa fabuła pierwszej części przywodzi namyśl „Moby Dicka” – osnuta jest na pogoni szesnastoletniego Billy’ego Parhama za wilczycą, dziesiątkującą stado bydła na rodzinnym ranczu. Między Billym a schwytaną, ciężarną waderą rodzi się więź, w wyniku której młody ranczer postanawia zaprowadzić wilczycę do jej stada. W kolejnej wyprawie Billy wyrusza z bratem w poszukiwaniu skradzionych koni, a potem odkrywa okrutną prawdę, która zmusi go do kolejnej eskapady. Sceneria tych wypraw jest niemalże apokaliptyczna – Meksyk jest spustoszony i zdemoralizowany wojną domową.

To nie jest kraj pocztówkowych kaktusów i schłodzonej tequili, lecz ziemia jałowa, na której rządzą przemoc, strach i śmierć. Błądząc po bezdrożach cywilizacji, spotykając zamieszkujących je outsiderów i wyrzutków – eremitę, wędrownych Cyganów, mormonów, złodziei i morderców – bohater przechodzi kolejne etapy inicjacji w dorosłość. Rozważaniom o ponadgatunkowej więzi ze zwierzęciem, ludzkich brudach i występkach towarzyszy pytanie o istnienie Boga i metafizyczną samotność człowieka. McCarthy z dezynwolturą, do której przyzwyczaił winnych książkach, uchyla się od odpowiedzi

PRZEPRAWA | Cormac McCarthy | przeł. Jędrzej Polak | Wydawnictwo Literackie 2012