Karzeł, który podpala się żywcem, dzięki czemu może zacząć nowe życie jako afrykańskie dziecko? Człowiek bez rąk oferujący darmowe uściski? Zaczarowany książę, który – na nieszczęście dla księżniczki – okazuje się pedofilem? Proszę bardzo – Cornella nie uznaje tabu. Jego komiksy są w stanie obrazić niemal każdego: Hiszpan nie przejmuje się polityczną poprawnością ani granicami dobrego smaku. Potrafi testować odporność czytelników na makabrę i seksualne podteksty. Facebook niejeden raz blokował jego oficjalne konto, uznając jego komiksy za treści niedozwolone. A przecież Cornella nie szokuje wyłącznie dla efektu. Nawet jeśli nie wszystkie jego żarty są trafione, to zaskakująco często okazuje się uważnym i piekielnie krytycznym obserwatorem rzeczywistości. Ofiarami w stripach Cornelli są najczęściej ludzie wykluczeni albo pozbawieni własnego głosu, ale bezlitosne ostrze jego satyry wymierzone jest w sytych, zadowolonych z siebie i bezmyślnych mieszczan, żądnych coraz większych zarobków i coraz głupszej rozrywki. Niby nic nowego, lecz rzadko owa krytyka jest jednocześnie tak celna i tak ekstremalna.
Powiązane
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama