Zobaczyć Neapol i umrzeć? Raczej uciec z Neapolu i przeżyć – zdaje się sugerować Elena Ferrante, włoska pisarka, której cykl powieściowy o trudnej kobiecej przyjaźni robi zawrotną światową karierę
Dziennik Gazeta Prawna
Kim jest Elena Ferrante, wie zapewne jedynie sama Elena Ferrante – ta najgłośniejsza chyba współczesna włoska powieściopisarka ściśle chroni swoją prywatność. Oficjalnie nie są znane ani jej prawdziwe imię i nazwisko, ani data urodzenia, ani miejsce zamieszkania, ani nawet płeć. Tego rodzaju kamuflaż to w dzisiejszych czasach rzadka ekstrawagancja (by przywołać tu Thomasa Pynchona, którego anonimowość to już amerykańskie dobro narodowe), ale Ferrante pozostaje konsekwentnie ukryta. Można tylko przypuszczać, że prawdopodobnie jest kobietą urodzoną w Neapolu w latach 40.
Debiutowała na początku ostatniej dekady zeszłego stulecia, od pewnego czasu jej pisarstwo robi też zawrotną karierę poza Italią, szczególnie w świecie anglojęzycznym. Do Polski sława Ferrante dotarła za sprawą jej monumentalnego cyklu powieściowego „Genialna przyjaciółka”. Dotąd ukazały się u nas trzy części tej czterotomowej serii – poza książką pierwszą, od której cały cykl bierze swój tytuł, również „Historia nowego nazwiska” i świeżutko wydana „Historia ucieczki”.
Trudno zresztą nazwać te powieści cyklem, bo jest to w zasadzie jeden bardzo długi tekst (około dwóch tysięcy stron w druku) nieco arbitralnie podzielony na tomy. Z tego względu polecałbym lekturę całości – pewnych subtelności nie sposób wyłapać i zrozumieć bez znajomości tej narracji ab ovo, przez co, nawiasem mówiąc, „Historia ucieczki” traci jako samodzielna książka.
„Genialną przyjaciółkę” zaludnia tłum postaci – każdy tom otwiera się zresztą spisem osób – ale najważniejsze są tu dwie kobiety, Elena i Lila, które od dzieciństwa łączy niełatwa więź. Owa więź, będąca zarazem przyjaźnią, nienawiścią, zazdrością, relacją dominacji i podległości, stanowi kręgosłup tej historii i jej najlepiej literacko dopracowany aspekt. Ale byłaby niemożliwa bez miasta pozostającego integralnym bohaterem opowieści – bez Neapolu. Neapol zaś, jak skądinąd wiadomo, to nie jest łatwy kawałek chleba, zwłaszcza jeśli się pochodzi z marnej dzielnicy.
Ferrante ma gest: dzieje neapolitańskich rodzin są rozpisane na pół stulecia, od lat 40. do współczesności („Historia ucieczki” skupia się na przełomie lat 60. i 70.), przy czym epickość ta jest naturalistycznie surowa, bez cienia nostalgii. Neapol biedaków to miejsce koszmarne – przesycone brutalną przemocą i powszechną mizoginią, zinfiltrowane przez kamorrę, faszystów czy komunistów, zniewolone niezaspokojonymi apetytami na pieniądze i seks, rządzące się prawem rodowej zemsty. Czy z takiej otchłani można się w ogóle wydostać? Można – mówi Ferrante – ale się za to sporo płaci.
Elena, narratorka wszystkich tomów cyklu, uchodzi za osobę, której udało się uciec, wystrzelić w górę dzięki wykształceniu, talentowi, łutowi szczęścia. Ale Elena to uległa konformistka – w przeciwieństwie do Lili. Lila – przy wszystkich różnicach przywodząca trochę na myśl stworzoną przez Stiega Larssona postać Lisbeth Salander – ma prawdziwie genialny umysł oraz zdumiewający potencjał nieposłuszeństwa, przekory, zdolności manipulowania ludźmi i ogólnej socjopatii. Ma też tajemnicę: na początku pierwszej części dowiadujemy się, że jako dojrzała kobieta po sześćdziesiątce znikła bez śladu, zacierając za sobą wszelkie tropy. Opowieść Eleny to wyraz buntu wobec tego aktu samozniszczenia – a także deklaracja ostatecznego wyzwolenia się spod dominującego wpływu przyjaciółki.
Ferrante postanowiła upiec parę pieczeni na jednym ogniu: jej cykl stwarza iluzję historii autobiograficznej, jest również rodzajem oryginalnego Künstlerromanu (narratorka zostaje pisarką). To też powieść społeczna z mocnym zacięciem feministycznym, nieuciekająca od polityki – ta polityczność, jeśli mogę zauważyć na marginesie, bywa tu odrobinę naiwna, choć XX-wieczne Włochy były przecież politycznie rozgrzane do czerwoności. Przede wszystkim jednak monumentalne dzieło Ferrante to złożony romans psychologiczny. I wciągające, subtelnie skrojone, wartościowe czytadło. Niemniej pojawiające się tu i ówdzie porównania z „Moją walką” Karla Ovego Knausgarda uważam za chybione.
Historia ucieczki | Elena Ferrante | przeł. Lucyna Rodziewicz-Doktór | Sonia Draga 2015