Afryka cierpi od podziałów, granic, wzajemnej niewiedzy i nieufności – mówi Alain Mabanckou, jeden z najwybitniejszych współczesnych pisarzy afrykańskich
Pańska matka chciała, żeby został pan prawnikiem. I próbował pan nim zostać. Skąd więc literatura?
Moja matka chciała dla mnie jak najlepiej, pragnęła, bym odniósł sukces – a w tym celu, jak sądziła, trzeba przede wszystkim nosić garnitur i krawat. Poszedłem więc do szkoły prawniczej i spędziłem tam sześć lat. Kiedy w 1995 roku mama zmarła, dotarło do mnie, że jestem w pewnym sensie zwolniony z tego obowiązku. Poza tym codzienne chodzenie do sądu, by bronić sierot, wdów i biedaków, wykończyłoby mnie emocjonalnie – podejrzewam, że na okrągło bym płakał.