„Ćwiczenia stylistyczne” według Queneau to zabawa formą, żonglerka literackim i teatralnym językiem. Brawurowa, choć mocno hermetyczna
Spektakl "Ćwiczenia stylistyczne" w Teatrze Studio, fot. Bartek Warzecha / Media
Spektakl "Ćwiczenia stylistyczne" w Teatrze Studio, fot. Bartek Warzecha / Media
To przykre, ale twórczość członków legendarnej grupy OuLiPo pozostaje w Polsce niemal nieznana. Mamy pojedyncze utwory Georges’a Pereca, niedawno emocjonowaliśmy się pierwszym wydaniem „Psiej trawki” Queneau. To prawie wszystko. Dlatego powstałe w koprodukcji Malabar Hotel i Teatru Studio przedstawienie „Ćwiczeń stylistycznych” nie trafia na podatny grunt. Może ktoś z widzów słyszał o francuskim pisarzu, ale trudno liczyć, że trzymał w ręku jego książki.
Dla takiej publiczności seans może być wyzwaniem. Tym bardziej że od początku trzeba wgryźć się w językowe gry i logiczne możliwości, z których Queneau tworzy fundament swych opowiadań. Narracja się zapętla, dochodzą do głosu tworzone przez autora sztuczne języki. Trzeba skupienia uwagi, by odkryć rządzące tą niezwykłą prozą zasady i zasmakować w poetyckim brzmieniu poszczególnych fraz. Nie od razu jest zatem łatwo, ale wysiłek zostaje nagrodzony. Po obejrzeniu „Ćwiczeń stylistycznych” na scenie, zapewne także dzięki świetnemu tłumaczeniu Jana Gondowicza, chciałbym czym prędzej je przeczytać. Chociażby po to, żeby sprawdzić, jak działa sama literatura.
Wiem już natomiast, że Marcin Bartnikowski, Marcin Bikowski z Malabar Hotel oraz świetny aktor Studia Łukasz Lewandowski pod kierunkiem młodej reżyser Marii Żynel znaleźli sposób na ten piekielnie trudny materiał. Bawią się 45 wariantami tego samego banalnego zdarzenia w autobusie linii S, a potem jego nieoczekiwanego epilogu. Zmieniają perspektywy opowiadania, sceniczne języki i konwencje. Przechodzą od tonu serio do nieokiełznanej błazenady. Cały czas utrzymują dystans do całej historyjki, akcentując, że jesteśmy w teatrze. Stąd widoczny nawias w opowieści, zgodny zresztą z duchem OuLiPo.
Łukasz Lewandowski nie pierwszy raz współpracuje z Malabar Hotel, dlatego doskonale czuje styl jego twórców. Przyjmuje zatem ich sposób grania, ale i tak pozostaje pierwszoplanową postacią widowiska. Szkicowane cieniutką kreską, uciekające ku grotesce, a często tym razem wręcz abstrakcyjne aktorstwo Lewandowskiego znakomicie współgra z temperaturą opowiadań Queneau. A przy tym widać, że granie w „Ćwiczeniach stylistycznych” sprawia Lewandowskiemu niekłamaną radość.
Niczego nie da się zarzucić również Marcinom Bikowskiemu i Bartnikowskiemu. Członkowie Malabar Hotel skutecznie używają własnej vis comica, imponują sprawnością wykonywania zadań. Do nich należy też znakomita sekwencja lalkowa, może najlepsza w całym przedstawieniu. Wychodzi się z „Ćwiczeń stylistycznych” z poczuciem, że może jest to tylko repertuarowa ciekawostka, ot, taki sobie drobiazg. Mimo to warto go poznać – choćby chcąc wiedzieć, że autobus bywa czasami autobuchem.
„Ćwiczenia stylistyczne” Raymonda Queneau | reżyseria: Maria Żynel | Teatr Studio w koprodukcji z Malabar Hotel Teatr