Niepopularny wśród podróżników kraj, w którym turystyka praktycznie nie istnieje (w samym Teheranie nie sposób znaleźć sklep z pamiątkami, nie mówiąc już o tym, że problematyczne jest nawet wysłanie pocztówki – tych się nie sprzedaje), dzięki tej publikacji zyskuje wiarygodną zachętę do odwiedzin

W tej chwili jeśli mówi się o Iranie, to na dwa sposoby. Albo za zachodnimi mediami w sposób wyłącznie negatywny, zwracając uwagę na program nuklearny, hidżaby zasłaniające włosy kobiet czy karę śmierci, albo za samym Iranem, wpadając w ton odwrotny, stawiając ten kraj jako przykład prawości, niezależności, tradycji i dumy. Artur Orzech w swojej książce nie daje się zdominować ani jednemu, ani drugiemu dyskursowi. Jego opowieść przepełnia miłość do kultury Iranu, jego historii i mieszkańców, przy jednoczesnym zachowaniu zdrowego dystansu. Orzech jest krytyczny wobec ograniczających wolność jednostki władzy i zapisów prawnych, ale nigdy nie jest to europocentryczna krytyka człowieka Zachodu, tylko wnikliwa analiza przyczyn i procesów, które do takiego stanu rzeczy doprowadziły. Zrozumienie – to najważniejszy cel tej książki. Dzięki temu możemy poznać Iran taki, jaki chcieliby nam przedstawić sami Persowie, świadomi jego negatywnych i pozytywnych aspektów.

Niepopularny wśród podróżników kraj, w którym turystyka praktycznie nie istnieje (w samym Teheranie nie sposób znaleźć sklep z pamiątkami, nie mówiąc już o tym, że problematyczne jest nawet wysłanie pocztówki – tych się nie sprzedaje), dzięki tej publikacji zyskuje wiarygodną zachętę do odwiedzin. Lektura „Wizy…” pozwala nie tylko odkryć nieznane oblicze Iranu, ale też autora tej książki, znanego dziennikarza muzycznego, o którego iranistycznym wykształceniu rzadko się pamięta.

Wiza do Iranu | Artur Orzech | Wielka Litera 2014 | Recenzja: Artur Zaborski | Ocena: 4 / 6