Występowali ze wszystkimi liczącymi się artystami, a o ich względy zabiegał sam prezydent Barack Obama. Dlaczego The Roots są największym zespołem hiphopowym w historii?

Kiedy zaczynaliśmy w latach 90., nie było zespołu, który grał hip- -hop na żywo. ludzie niesłuchający hip-hopu mówili: lubię was, bo jesteście prawdziwymi muzykami” – wspomina perkusista Questlove. „Po występach w Białym Domu lub na gali Grammy pytałem Black Thought, czy pamięta tamte czasy? Czy tęskni za występami na ulicy, kiedy zarabialiśmy 20 dolarów? On zawsze odpowiadał: »Nigdy w życiu nie chciałbym wrócić do tamtych czasów!«”. Po ponad trzydziestu latach grupa The roots należy do największych gwiazd hip-hopu, choć jej sukcesu nie można porównać do Jaya-Z, Kanye Westa czy Drake’a. Nie podbija list przebojów, nie robi zamieszania w mediach, jej członkowie nie obnoszą się z bogactwem – za to znają i cenią ich wszyscy, również fani jazzu i rocka. Od sześciu lat występują co wieczór w programie Jimmy’ego Fallona, a w wolnym czasie nagrywają ambitne albumy, którymi angażują się w sprawy społeczności afroamerykańskiej oraz próbują przywrócić dawne znaczenie hip-hopu.

Trwa ładowanie wpisu

Opowiadając o najnowszym albumie „…and Then You Shoot Your Cousin”, Questlove tłumaczy: „W hip- -hopie jest dzisiaj tak, że wszyscy mówią tylko o wąskim gronie najlepszych artystów. Jest może sześć osób, które od lat odnoszą sukcesy i mają wręcz monopol na tę muzykę. Wszyscy jesteśmy tak przyzwyczajeni do tego, żeby kibicować tym najlepszym i śledzić ich życie, że zapominamy o zwykłych ludziach”. I dalej opowiada o koncepcie płyty: „To rodzaj opery, która trwa zaledwie pół godziny. Głos w niej oddajemy szarym obywatelom, ich codziennym problemom i zmaganiom”. To kolejny po „Undun” album, na którym raper Black Thought pełni funkcję narratora, a w poszczególne role dealerów, gangsterów, bezrobotnych albo bezdomnych wcielają się charyzmatyczni i błyskotliwi Dice raw oraz Greg Porn. Questlove czuwa nad klimatem opowieści, której ponury charakter nadają bluesowe tonacje, jazzowe brzmienia i soulowe śpiewy. Jak podkreśla, to płyta „awangardowa”, obok klasycznych fragmentów głosu Niny Simone w „Theme from the middle of the Night” czy żywych kawałków „Black rock” i „Understand”, pojawią się atonalne improwizacje w „The Coming” i elektroniczne eksperymenty w „Dies Irae”.

Pomimo upływu lat i zdobytej popularności, podejście członków The roots niewiele się zmieniło. Podobnie jak kiedyś w Filadelfii urządzali jam session w domu Questlove’a, na które wpadali mos Def, Jill Scott, D’angelo czy rhazel, tak wciąż ich utwory powstają podczas wspólnych sesji i są otwarci na współpracę z artystami. W ten sposób nagrali „Wise up Ghost and Other Songs” z elvisem Costello, przygotowują cykl „rap History” z Justinem Timberlakiem i organizują gwiazdorskie sesje przed ceremonią Grammy. muzycy pozostają wierni swoim mistrzom, jak James Brown i Sly & Family Stone oraz klasykom rapu: Public enemy i KrS-One. Jednocześnie jako wszechstronni instrumentaliści i erudyci śledzą to, co dzieje się w muzyce – inspirowali się Sufjanem Stevensem, arcade Fire i zrobili cover „Get lucky”. „Nasza kariera przypomina bajkę o wyścigu żółwia z zającem. Wiele razy wydawało nam się, że osiągnęliśmy cel, a potem okazywało się, że przed nam jeszcze długa droga” – tłumaczy Questlove. „Najpierw chcieliśmy tylko zdobyć złotą płytę, potem walczyliśmy o Grammy, a potem graliśmy po całym świecie… Jesteśmy jak ten chomik, który pędzi w kółku i nie może się zatrzymać”.

Dzisiaj Questlove nie jest biednym artystą z Filadelfii, tylko profesjonalnym muzykiem, kompozytorem i producentem z Nowego Jorku. Poza tym jest współwłaścicielem sklepu z ubraniami, posiada kilka nieruchomości, a po mieście wozi go szofer. Nie spędza już całego roku w trasie, tylko w studiu telewizyjnym albo nagraniowym. Ciągle siedzi też na Twitterze, gdzie opisuje codzienne przygody i działania artystyczne oraz zabiera głos w sprawach społecznych i politycznych. Jego pozycję idola afroamerykańskiej młodzieży potwierdził w zeszłym roku sukces autobiografii „mo’ meta Blues”. Dzięki jego aktywności The roots stali się tak istotnym zespołem dla wielu amerykanów, że nawet Barack Obama poprosił ich o wsparcie w kampanii, a potem zaśpiewał z nimi w programie Jimmy- ’ego Fallona. Po latach nie zmieniło się również to, że The roots nie mają dla siebie konkurencji.

The Roots | …And Then You Shoot Your Cousin | Def Jam | Recenzja: Jacek Skolimowski | Ocena: 5 / 6