Po „Starciu tytanów” do kin trafia kolejna wystawna hollywoodzka produkcja oparta na greckiej mitologii. Oparta zresztą bardzo luźno, bowiem „Immortals. Bogowie i herosi” nie miały być powtórką z mitów, ale napakowanym akcją i efektami specjalnymi widowiskiem.
Głównym bohaterem „Immortals” jest Tezeusz (Henry Cavill) – ten sam, który w kreteńskim labiryncie pokonał Minotaura (co w filmie jest zgrabnie wykorzystane, choć z oryginalną opowieścią mija się o lata świetlne). Jego matka ginie z rąk okrutnego Hyperiona (Mickey Rourke), zbuntowanego władcy, który rzuca wyzwanie bogom i chce podbić całą Grecję. Tezeusz kierowany żądzą zemsty rusza w ślad za szalonym zbrodniarzem i – zgodnie z przepowiednią jasnowidzącej Fedry (Freida Pinto) – stanie na czele bojowych Hellenów. Oczywiście nie obejdzie się bez paru boskich interwencji oraz wielkiego finałowego pojedynku Olimpijczyków z uwolnionymi przez Hyperiona okrutnymi Tytanami.

Film

Tarsem Singh, twórca m.in. „Celi”, jest reżyserem obdarzonym niezwykłą wrażliwością wizualną, „Immortals” robią więc chwilami wrażenie oszałamiające. Mroczne, ociekające złotem i krwią obrazy zapadają w pamięć. Niestety nie są w stanie ukryć miałkości scenariusza. Była szansa na inteligentne i przewrotne opowiedzenie mitologicznych wątków, ale zamiast tego jest seria uproszczeń, banałów i dialogów tak drętwych i patetycznych zarazem, że Zeus Gromowładny powinien scenarzystów z miejsca wtrącić w piekielne otchłanie Hadesu.
IMMORTALS. BOGOWIE I HEROSI 3D | USA 2011 | reżyseria: Tarsem Singh | dystrybucja: Monolith | czas: 111 min