Czytajcie Orhana Pamuka – to nie tylko literacka przygoda, lecz także sposobność, by ujrzeć świat w momencie transformacji, której efekty pozostają wciąż zagadką

Noblowski strzał w dziesiątkę

Przypominam sobie, że Wydawnictwo Literackie wykazało się godną podziwu intuicją, publikując jesienią 2006 roku, na tydzień przed ogłoszeniem noblowskiego werdyktu, książkę zupełnie nieznanego w Polsce tureckiego prozaika. „Śnieg”, bo o nim mowa, był – i jest – powieścią klasy światowej, ale wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że to tylko prolog, przygrywka, początek żyły złota. Literacki Nobel wielokrotnie bywał kontrowersyjny, czasami też rozczarowujący, lecz w przypadku Orhana Pamuka spełnił swoje zadanie w dwójnasób: nagrodzono twórcę wybitnego, a zarazem umożliwiono światu odkrycie dorobku, który – jako że powstał w niezbyt popularnym języku – mógł w innych, całkiem prawdopodobnych okolicznościach pozostać zapomniany albo przynajmniej niedoceniony. Inna sprawa, że decyzja komitetu noblowskiego miała, rzecz jasna, podtekst polityczny: rok poprzedzający prestiżowy sukces był dla pisarza czasem dość nieprzyjemnym – tureccy nacjonaliści ciągali go po sądach za wypowiedzi o ludobójstwie Ormian, palono jego książki, grożono mu również śmiercią. Jeśli nawet polityka wygrała wówczas chwilowo z literaturą, to jednak z dość szczęśliwym zakończeniem. Mam nadzieję, że z tegoroczną Nagrodą Nobla dla Mo Yana będzie podobnie.

Mój prywatny kanon

Pisarze są tylko ludźmi, miewają lepsze i gorsze momenty – niekiedy, choć również nie jest to regułą, gorsze momenty przekładają się na lepszą literaturę. Tak czy inaczej w twórczości każdego pisarza można (jest to często wybór bardzo subiektywny) wyróżnić teksty znakomite oraz te ewidentnie słabsze. Gdybym miał dokonać takiej wiwisekcji na twórczości tureckiego noblisty, wskazałbym na pięć kluczowych książek, z których każda jest inna, które tworzą mój prywatny kanon i bez których, jak sądzę, Pamuk nie byłby Pamukiem. Zróbmy to chronologicznie, poczynając od „Czarnej księgi” (1990), narracji o mrocznej podświadomości wielkiego miasta i jego mieszkańców, przez „Nazywam się Czerwień” (2000), majstersztyk powieści historycznej, „Śnieg” (2002), uderzającą smutkiem rzecz o zderzeniu poezji i polityki, „Stambuł. Wspomnienia i miasto” (2003), autobiograficzną, dygresyjną opowieść stanowiącą klucz do pisarskiej wyobraźni Pamuka, a kończąc na „Muzeum niewinności” (2008), prozatorskiej rozprawie o delikatnej i tragicznej materii pamięci. Równie dobrze, a może nawet ciekawiej, byłoby czytać te książki w odwrotnej kolejności, bo zyskujemy za pomocą takiego zabiegu wielowymiarową metaliteracką perspektywę, którą tak sobie ceni – i wspomina o niej w opublikowanych właśnie u nas esejach „Pisarz naiwny i sentymentalny” – sam twórca. Pamuka bowiem nie sposób w pełni zrozumieć bez przemyślanego odautorskiego komentarza. Ale być może jeszcze lepiej zacząć od „Stambułu”.

Stambuł

Trudno wyobrazić sobie Jamesa Joyce’a bez Dublina, Paula Austera bez nowojorskiego Brooklynu czy (z zachowaniem wszelkich należnych proporcji) Henninga Mankella bez Ystad – pisarze lubią miasta, a miasta odpłacają im się z nawiązką, będąc czymś więcej niż tylko statyczną scenografią kolejnych powieści. Orhan Pamuk jest przykładem prozaika, który dosłownie zrósł się z metropolią, w której się urodził, wychował i spędził większą część życia – Stambuł nie jest po prostu miastem, lecz częścią jego umysłu, rozciągniętym na długie lata procesem myślowym, żywą materią zaułków, domów i przedmiotów, a zarazem wielką i szalenie pojemną metaforą, w której mieści się zarówno bolesne zderzenie cywilizacji Wschodu i Zachodu, jak i osobista historia przemijania i konstruowania pamięci o przemijaniu. Sugestywność twórczości Pamuka sprawia, że chociaż większość czytelników jego książek nigdy nie była w Stambule, zna to miasto – nie chodzi tu o układ ulic, lecz o atmosferę, zapach, twarze, nastroje. Pamuk nie jest oczywiście beznamiętnym i drobiazgowym kronikarzem, on z pełną premedytacją używa miejskiej materii do budowania swoich tekstów. Niemniej czasami można odnieść wrażenie odwrotne: że to Stambuł używa Pamuka, by snuć opowieść o sobie.



Naiwność i sentyment

Lektura książek Pamuka to prawdziwa szkoła literatury. Łączy on bowiem dwa, zdawałoby się, przeciwstawne żywioły – z ducha XIX- -wieczną, realistyczną epickość oraz ponowoczesną świadomość w kwestii zastosowanych narzędzi, manipulacji i szwów, które powstają w miejscach spajania rozmaitych elementów prozy. Końcowy efekt, przynajmniej w przypadku jego najlepszych powieści, jest zadziwiająco holistyczny: można bez problemu czytać Pamuka dwutorowo, jednocześnie dając się swobodnie ponieść narracji i z uwagą śledząc nieskrywaną techniczną biegłość autora. W eseju „Pisarz naiwny i sentymentalny” Pamuk odwołuje się do klasycznej rozprawy Fryderyka Schillera „O poezji naiwnej i sentymentalnej”, która próbuje odróżnić sztukę naturalną i bezrefleksyjną od tej, która, zyskawszy wiedzę i tożsamość, utraciła złudzenia. Zdaniem Pamuka współczesny pisarz powinien być zarazem naiwny i sentymentalny – stąd pewnie bierze się owa przemyślana dwoistość jego własnej twórczości. Dodajmy, że to nie czytelnik winszuje sobie książki odpowiadającej jego potrzebom (choć tak może mu się wydawać) – wielka literatura sama projektuje i kreuje czytelnika. Czytelnik Pamuka zatem powinien mieć spory potencjał dziecięcego entuzjazmu wymieszanego z głęboką zdolnością do autorefleksji.

Przesunięcie biegunów

Podczas lektury książek Pamuka często nachodziła mnie myśl, że próbuje on nadrobić stracony czas – nie swój własny, ale czas, który straciła cała otaczająca go kultura, kisząc się w orientalnych (i w dużej mierze narzuconych przez europejski cywilizacyjny imperializm) kompleksach wobec Zachodu. Ta epoka jednak, także za sprawą Pamuka, dobiega końca. Następuje przesunięcie biegunów sygnalizowane już w latach 60. XX wieku przez latynoamerykański boom, potem zaś, w latach 90., przez objawienia literatury etnicznej angielskiego obszaru językowego. Powieść – ściśle europejski wynalazek – stała się gatunkiem powszedniego użytku w kulturach, którym przez wieki do niczego nie była potrzebna. Twórczość Pamuka jest doskonałym przykładem uchwycenia tego momentu przejścia, a zaburzenia i oscylacje tożsamości z tym związane stanowią w zasadzie główny temat jego pisarstwa. Cała tajemnica kryje się w zmianie perspektywy – to nie jest tak, że Zachód cały czas kolonizuje świat za pomocą powieści, a efektem będzie pełna okcydentalizacja. Wręcz przeciwnie: nie mamy zielonego pojęcia, jaka będzie tożsamość człowieka przyszłości, ale z całą pewnością nie będzie europejska, przynajmniej w takim sensie, w jakim teraz to rozumiemy. Pamuk i jego książki są częścią tej zagadki.

PISARZ NAIWNY I SENTYMENTALNY | Orhan Pamuk | przeł.Tomasz Kunz | Wydawnictwo Literackie 2012