Od braci Coen do Pasikowskiego, od ironicznych komedii po wstrząsające dokumenty: przed nami rok ciekawych premier filmowych.

Wielbiciele kina mają powody do zadowolenia. W roku 2014 na polskie ekrany trafi co najmniej kilkanaście tytułów, które elektryzują potencjalną widownię na długo przed premierą. Po okresie grudniowej stagnacji mocne uderzenie ze strony dystrybutorów czeka nas już w styczniu.

Pierwsze miesiące nowego roku upłyną pod znakiem nadrabiania zaległości i fetowania oscarowych faworytów. Przed zaplanowaną na 2 marca galą będziemy mogli obejrzeć między innymi „Zniewolonego” Steve’a McQueena. Nowy film autora „Wstydu” zapowiada się jako brutalnie realistyczna odpowiedź na karnawałowe „Django” Quentina Tarantino. Wszystko wskazuje na to, że najpoważniejszym rywalem „Zniewolonego” okaże się „American Hustle” Davida O. Russella. Pierwsze recenzje każą się spodziewać po nim tego samego wdzięku, którym czarował poprzedni film reżysera – „Poradnik pozytywnego myślenia”. Oscarowe szanse przepowiada się także znakomicie ocenianemu „Co jest grane, Davis?”. Biografia fikcyjnego muzyka folkowego – w typowy dla braci Coen sposób – łączy w sobie erudycję, czarny humor i umiejętność gry z oczekiwaniami widza. Jednocześnie jednak okazuje się filmem zaskakująco czułym i melancholijnym. Po pewny oscarowy triumf kroczy dokument „Scena zbrodni”, który na naszych ekranach pojawi się w lutym. Wychwalany przez Slavoja Žižka i Wernera Herzoga film Joshuy Oppenheimera to wstrząsająca makabreska odsłaniająca kulisy aktów ludobójstwa popełnianych w latach 60. w Indonezji. Polscy fani kina czekają także na filmy, które nie miały jeszcze swojej światowej premiery, lecz powinny się liczyć w oscarowym rozdaniu za rok. Wśród takich tytułów szczególne nadzieje wzbudza „The Grand Budapest Hotel” Wesa Andersona. 2014 rok powinien się okazać szczęśliwy także dla wielbicieli kina europejskiego.

Już w styczniu na nasze ekrany trafią obie części „Nimfomanki” Larsa von Triera. W swoich kolejnych filmach duński mistrz kontynuuje prowokacyjną podróż przez świat gatunków filmowych. Po musicalu w „Tańcząc w ciemnościach”, komedii w „Szefie wszystkich szefów” i horrorze w „Antychryście” Trier tym razem wziął na warsztat kino porno. Miesiąc po „Nimfomance” okrężną drogę na polskie ekrany zakończy nareszcie „Wielkie piękno”. Zapowiadane pierwotnie na grudzień arcydzieło Paolo Sorrentino okazało się niekwestionowanym triumfatorem przyznanych przed kilkoma tygodniami Europejskich Nagród Filmowych. Łącząca w sobie sarkastyczny dowcip i ujmującą wyrozumiałość historia starzejącego się członka rzymskiej elity nawiązuje do złotej ery kina autorskiego. Już teraz można zaryzykować stwierdzenie, że „Wielkie piękno” okaże się jednym z najważniejszych wydarzeń roku w polskich kinach. Wśród europejskich premier warto będzie z pewnością wypatrywać także holenderskiego „Borgmana”. Film Alexa van Warmerdama uznano za rewelację zeszłorocznego festiwalu w Cannes i porównywano go do arcydzieł Pasoliniego i Buñuela.

Na początku nowego roku swoje premiery będą miały także długo oczekiwane filmy z Polski. „Jack Strong” Władysława Pasikowskiego zapowiada się jako trzymająca w napięciu biografia jednej z najbardziej kontrowersyjnych postaci najnowszej historii naszego kraju – Ryszarda Kuklińskiego. Kilka tygodni wcześniej do kin trafi także „Pod Mocnym Aniołem” Wojciecha Smarzowskiego, które na razie robi furorę za sprawą doskonale skomponowanego zwiastuna. Listę najbardziej oczekiwanych tytułów 2014 roku można wydłużać w nieskończoność. Tradycyjnie jednak będziemy liczyć również na wielkie i małe niespodzianki, a także miłe zaskoczenia.