"Droga na północ" Miki Kaurismäkiego, czyli kino drogi w kraju tysiąca jezior i Świętego Mikołaja.

Nowy film Kaurismäkiego zabiera widza w intrygującą podróż po fińskiej prowincji. Historia mężczyzny, który próbuje odbudować relacje ze swym dorosłym synem, nie grzeszy może oryginalnością, ale zostaje opowiedziana ze swadą. „Droga na północ” bywa rubaszna, ale nie wulgarna, sentymentalna, lecz nigdy ckliwa.

Mice Kaurismäkiemu po raz kolejny nie udaje się dorównać swemu starszemu bratu. W przeciwieństwie do twórcy „Człowieka z Hawru” reżyser „Drogi...” nie wydaje się jednak aspirować do grona autorów kina. Kaurismäki nieźle sprawdza się za to jako twórca kina gatunkowego wpisujący narracyjne schematy filmu drogi w realia współczesnej Finlandii. Reżyser zdradza także wrażliwość na szczegóły, które definiują tożsamość bohaterów i czynią ich bardziej atrakcyjnymi w oczach widza. Szczególnie ciekawa wydaje się w „Drodze...” postać ojca. Postawa Leo nie ma nic wspólnego ze stereotypowym wizerunkiem surowego patriarchy. Jowialny 60-latek, daleki kuzyn „Kolesia” Lebowskiego z filmu braci Coen, nie rozstaje się z butelką finlandii, a nieodłącznym elementem garderoby czyni hawajskie koszule. Jako osoba ukształtowana najpewniej przez wyzwolone obyczajowo lata 60. wprowadza w życie swojego syna odrobinę potrzebnego fermentu. Leo bez trudu zauważa, że – pozujący na człowieka sukcesu – Timo również cierpi z powodu kompleksów i neuroz.

Mimo całej swojej lekkości, „Droga...” zawiera w sobie ponury portret współczesnej Finlandii. Zgodnie z wizją Kaurismäkiego w jego ojczyźnie dawno już zapomniano o socjalistycznym z ducha poczuciu wspólnoty. Codzienność Timo i jego rówieśników upływa na żalu po rozbitych związkach i kontemplowaniu własnej alienacji, której potwierdzenie przenosi ucieczka w świat wirtualny. Wkraczający z impetem w życie syna Leo przynosi z sobą doświadczenie zupełnie innej rzeczywistości. Młodzieńcza lekkomyślność bohatera również jednak czyni go nieszczęśliwym i zmusza do płacenia za dawne błędy. Kaurismäki zdaje się sugerować, że do osiągnięcia życiowej satysfakcji przydałoby się połączenie racjonalizmu syna i fantazji ojca. Proponowana w „Drodze...” recepta na szczęście jest nieskomplikowana, ale doskonale sprawdza się jako morał współczesnej baśni. Dopiero po jego zrozumieniu bohaterowie „Drogi...” zyskają szansę, by dotrzeć do upragnionego celu.

Droga na północ | Finlandia 2012 | reżyseria: Mika Kaurismäki | dystrybucja: Vivarto | czas trwania: 110 min | Recenzja: Piotr Czerkawski | Ocena: 4 / 6