„Dwugłowy rekin atakuje” to nie jest kino klasy B czy C. Brakuje liter alfabetu, żeby określić jego jakość.

Można odnieść wrażenie, że – przynajmniej z perspektywy czasu – opłaca się raczej kręcić bardzo złe filmy niż filmy przeciętne. Niemal każdy kinoman zna nazwisko Eda Wooda, tymczasem dawno zapomnieliśmy o dziesiątkach twórców średniej jakości produkcji science fiction z lat 50. Ale są wytwórnie, które z kina wątpliwej jakości zrobiły swój znak firmowy. Nie słyszeliście o takich „arcydziełach” jak „Sharknado” czy „Dwugłowy rekin atakuje”? Pora nadrobić zaległości. Witajcie w świecie The Asylum.

Wytwórni, które zarabiały (lub ledwo zarabiały), produkując chłam za parę centów, w historii Hollywood nie brakowało. W latach 30. i 40. sporą popularność zdobywały tanie i tandetne filmy z kilku wytwórni (z Monogram Pictures na czele), które określano wspólnym mianem Poverty Row. Lata 80. należały do wytwórni Troma Entertainment i hitów w rodzaju „Toxic Avenger” czy „Śmierć surferom faszystom”. Specjaliści z The Asylum idą jeszcze dalej.

Założona pod koniec lat 90. wytwórnia (a jednocześnie firma dystrybucyjna) rozwijała się raczej niemrawo, ale wreszcie znalazła swój sposób na przyciągnięcie publiczności. A w zasadzie dwa sposoby. Pierwszy to mockbustery, czyli filmy, które udają wielkie kinowe hity. Hollywood wypuszcza „Transformers”, „Węże w samolocie”, „High School Musical” czy „Pacific Rim”? Proszę bardzo, The Asylum w tym samym czasie wypuści na dvd „Transmorphers”, „Węże w pociągu”, „Sunday School Musical” i „Atlantic Rim”. Chodzi przede wszystkim o to, by przyciągnąć po pierwsze tych widzów, którzy chcą zobaczyć jeszcze jeden film na dany temat (wielkie roboty, zagłada świata, szkoła tańca), a po drugie tych, którzy po prostu się pomylą i zamiast pójść do kina na „Spring Breakers”, wypożyczą na dvd „Bikini Spring Break”. Drugi wyraźny nurt w dokonaniach The Asylum to filmy o morskich potworach: krwiożerczych rekinach, zmutowanych ośmiornicach, dziwacznych hybrydach w stylu sharktopusa czy crocosaura. Wszystkie kombinacje są możliwe, wszak chodzi tylko o to, by monstrum karmiło się wielkobiustymi i skąpo odzianymi modelkami.

Oczywiście jak każde kuriozum, tak i filmy The Asylum mają wierne grono fanów, choć dla przeciętnego widza są rozrywką całkowicie niestrawną. „Dwugłowy rekin...” jest tego ilustracją idealną. Tandeta i taniocha idą tu w parze, a na subtelności brakuje miejsca – pierwszy atak dwugłowego rekina oglądamy w 66. sekundzie filmu. Zanim upłyną trzy minuty filmu, rekin zabije łącznie pięć osób. W ogóle bohaterowie – a jest ich sporo – pełnią tu raczej rolę statystów. W końcu oryginalne hasło reklamowe filmu tłumaczy wszystko: „Jedno ciało, dwie głowy, sześć tysięcy zębów”.