Mówienie, że film „Sęp” inspirowany jest „Infiltracją” Martina Scorsese, od początku budziło u mnie śmiech.

Po seansie nie ma się już z czego śmiać, bo to film zrobiony bardzo serio, który momentami wydaje się parodią. Tytułowy Sęp to nieprzekupny glina. Próbuje się dowiedzieć, dlaczego z więzień i sal sądowych znikają groźni przestępcy. Rozwiązanie zaskoczy jego samego. Niestety nie widzów. Czarno-białe postaci, dialogi jak z amerykańskich filmów sensacyjnych dla 12-latków i kompletnie niepasujący do głównej roli Michał Żebrowski.

Wyszło nudne, budzące ironiczny śmiech kino tylko momentami rozświetlane przez aktorstwo Małaszyńskiego czy Seweryna. Szkoda tylko, że całość obsadzona została według stereotypowego emploi aktorów. Zamiast jastrzębia wyszedł cherlawy gołąb.

Sęp | reżyseria: Eugeniusz Korin | dystrybucja: Imperial Cinepix | Recenzja: Wojciech Przylipiak | Ocena: 2 / 6