Inspirowany prawdziwymi wydarzeniami „Dzień kobiet” to film ważny i potrzebny, ale niestety nie do końca udany.

Oglądanie pełnometrażowego debiutu reżyserskiego Marii Sadowskiej przypomina czas spędzony ze „Sprawą dla reportera”. Jest sytuacja, która wymaga interwencji, jedzie ekipa, robi materiał, z obu stron padają oskarżenia i mocne słowa, ale po wszystkim wszystko wraca do poprzedniego stanu. Podstawą scenariusza „Dnia kobiet” były głośne sprawy związane z nieludzkim traktowaniem pracowników dużych sieci handlowych. Tu mamy cały ponury kalejdoskop: od wymuszonych – i oczywiście bezpłatnych – nadgodzin, poprzez sugestię, że kasjerki powinny nosić pieluchy dla dorosłych, zamiast robić przerwy w pracy, aż po przykrytego foliowym workiem nieboszczyka, którego klienci muszą omijać wózkami, bo przecież sklepu zamknąć nie można. Ten groteskowy, a jednocześnie przerażający świat oglądamy oczami Haliny (Katarzyna Kwiatkowska). Jest kasjerką w sklepie Motylek (entomologiczne skojarzenia wskazane), ale niespodziewany awans daje jej szansę na lepsze życie. Pod warunkiem że zaakceptuje brudne reguły gry: teraz to ona musi wykorzystywać, poniżać i obrażać swoje dawne koleżanki. Halina początkowo podporządkowuje się nowym zasadom, ale potem postanawia wypowiedzieć wojnę bezdusznej korporacji. I dopiero wtedy zaczynają się prawdziwe kłopoty.

„Dzień kobiet” powinien był powstać już dawno – jest ważny jako głos dopominający się o godność i prawa kobiet poniżanych przez duże sieci handlowe. Problem niestety w tym, że ten głos momentami brzmi fałszywie, jest raczej wyrazem pobożnych życzeń niż realną próbą analizy problemu. Chwilami reżyserkę za bardzo ponosi fantazja, jak w symbolicznej scenie, w której bohaterka ugania się po mieszkaniu za foliowymi torebkami z logo sklepu.

Szkoda, bo dobrych pomysłów tu nie brakuje. Na długo w pamięci zostaje przerysowana scena przaśnego korporacyjnego treningu („Pro-duk-tyw- -ność!”), narastający klimat beznadziei, dobre role Katarzyny Kwiatkowskiej i Eryka Lubosa, wyraziste epizody Agaty Kuleszy i Doroty Kolak. Ale to ciągle za mało – tym bardziej że anonimowe kobiety, które Sadowską zainspirowały, wciąż pracują po kilkanaście godzin dziennie przy kasie i zarabiają zbyt mało, by kupić bilet do kina i z satysfakcją stwierdzić, że ktoś się ich losem prawdziwie przejął.

Dzień kobiet | Polska 2012 | reżyseria: Maria Sadowska | dystrybucja: Kino Świat | czas: 90 min | Recenzja: Jakub Demiańczuk | Ocena: 3 / 6