Dwaj mistrzowie brytyjskiej fantastyki – Terry Pratchett i Stephen Baxter – łączą siły i tworzą powieść godną swoich talentów - "Długa Ziemia".

To odkrycie zmieniło świat na zawsze – istnieje nieskończenie wielka liczba Ziem. Podobnych do siebie, a jednocześnie zupełnie innych. Na każdej nich ewolucja potoczyła się nieco inaczej. I na każdą można przedostać się za pomocą banalnie prostego urządzenia, zwanego krokerem. Ludzie zaczęli więc znikać z Ziemi Podstawowej. Na równoległych światach szukali szczęścia i bogactwa, uciekali przed sprawiedliwością, albo po prostu pragnęli przygody. Ale wszystkim światom zagraża śmiertelne niebezpieczeństwo. Jego naturę może poznać jedynie dwóch śmiałków: Joshua Valiente, naturalny „kroczący”, zdolny przemierzać Ziemie bez pomocy techniki, oraz Lobsang – Tybetańczyk reinkarnowany w postaci komputerowego programu.

Kup książkę "Długa ziemia"

Pomysł na „Długą Ziemię” dojrzewał w głowie Pratchetta od lat. Pierwowzorem książki było opowiadanie „The High Meggas” z 1986 roku. W niewydanym jeszcze w Polsce zbiorze krótkich form prozatorskich „A Blink of the Screen” Pratchett wspomina, że po wysłaniu do wydawcy „Koloru magii”, pierwszej części cyklu o Świecie Dysku, potrzebował chwili oddechu. Napisał opowiadanie – czuł nawet, że ma ono spory potencjał – ale gotowy tekst trafił do szuflady na ćwierć wieku. W tym czasie czytelnicy fantasy (i nie tylko) oszaleli na punkcie Świata Dysku. Cykl przyniósł brytyjskiemu pisarzowi zasłużoną sławę i pieniądze. Ale i Długa Ziemia w końcu doczekała się swoich odkrywców. Kilka lat temu Pratchett podczas spotkania ze Stephenem Baxterem rozwinął koncepcje, które zawarł w „The High Meggas”. Postanowili rozwinąć je wspólnie. Lepszego współautora „Długiej Ziemi” Pratchett wybrać chyba nie mógł. „Zawsze uważałem, że to najwybitniejszy brytyjski autor hard SF”, napisał o Baxterze.

Współautor „Długiej Ziemi” bez wątpienia należy do najciekawszych twórców angielskiej fantastyki. Zafascynowany twórczością Herberta George’aWellsa (od 2006 r. jest wiceprezesem H.G. Wells Society), napisał oficjalną i entuzjastycznie przyjętą przez krytykę kontynuację „Wehikułu czasu” – „Statki czasu”. Ma na koncie także wieloczęściowy cykl „Xeelee Sequence”, w którym odważne naukowe teorie są równie istotne co bohaterowie. Sporadycznie pisze także powieści osadzone w alternatywnej rzeczywistości – jak „Wyprawa” o podboju Marsa rozpoczętym za prezydentury Kennedy’ego, „Antylód”, w którym wiktoriańska Anglia staje się technologiczną potęgą, czy wreszcie kapitalne opowiadanie „The Twelth Album” – historię, w której The Beatles nie rozpadli się po nagraniu płyty „Let It Be”.

W prozie Baxtera dominuje wiara w potęgę nauki – zderzona z poczuciem humoru i wielowymiarową wyobraźnią Pratchetta zaowocowała udaną powieścią. „Długa Ziemia” łączy rozmaite naukowe teorie z fantastyczną fabułą, wartką akcję z ostrym krytycznym spojrzeniem na pędzącą ku samozagładzie cywilizację, rozczarowanie teraźniejszością z nadzieją na przyszłość.

Terry Pratchett wraz z córką Rhianną założył w ubiegłym roku firmę producencką Narrativia. Na razie zaczęli prace nad scenariuszem serialu „The Watch”, opartego na książkach o Świecie Dysku. Nie zdziwiłbym się, gdyby później sięgnęli po adaptację „Długiej Ziemi”. Ta powieść otwiera wszak przed scenarzystami nieskończone możliwości. Ma olbrzymi potencjał humorystyczny i dramatyczny, niczym połączenie kultowych brytyjskich seriali „Doktora Who” i „Primeval”. Zaś kontynuacja powieści – „Długa wojna” – w Wielkiej Brytanii powinna ukazać się jeszcze w tym roku.

Długa ziemia | Terry Pratchett, Stephen Baxter | przeł. Piotr W. Cholewa | Prószyński i S-ka 2013 | Recenzja: Jakub Demiańczuk | Ocena: 4 / 6