Historia "Strażników marzeń" wyprowadzona została poniekąd z serii powieści Williama Joyce’a, lecz autor, nie chcąc, żeby odbiorca zmuszony był przebijać się przez tę samą opowieść i w kinie, i z książką w ręku, opracował na potrzeby filmu oryginalny scenariusz.

Ekipa baśniowych superbohaterów staje do walki o dziecięce marzenia zagarnięte przez zło. Można by podejrzewać, że Święty Mikołaj czy Wielkanocny Zając będą mieli w zanadrzu bardziej wysublimowane środki perswazji niż piącha i broń biała, ale nic z tych rzeczy. Chwaccy obrońcy naszych pociech nie uznają litości i rozprawiają się z przeciwnikiem okrutnie, przy wtórze efektownych rozprysków kolorowych iskier i huku kolejnych uderzeń.

Historia wyprowadzona została poniekąd z serii powieści Williama Joyce’a, lecz autor, nie chcąc, żeby odbiorca zmuszony był przebijać się przez tę samą opowieść i w kinie, i z książką w ręku, opracował na potrzeby filmu oryginalny scenariusz. Przeniósł akcję o dwieście lat do przodu, czyli mniej więcej w nasze czasy. Święty Mikołaj i spółka utracili już nieco kontakt z rzeczywistością, zapętleni w swoich dorocznych obowiązkach. Mechanicznie wykonują zobowiązania względem najmłodszych, zapominając o łączącej ich z nimi więzi. Tym łatwiejszy łup nasi milusińscy stanowią dla Mroku, który plugawi ich sny.

Ratunkiem wydaje się niepokorny outsider Jack Mróz, pomniejszy duch zimy, który nie zatracił nic ze swojej radości czerpanej z obcowania z maluchami. Mianowany Strażnikiem ma poprowadzić przyjaciół do walki i na nowo rozbudzić dziecięcą wyobraźnię.

Strażnicy marzeń | USA 2012 | reżyseria: Peter Ramsey | dystrybucja: UIP | czas: 97 min | Recenzja: Bartosz Czartoryski | Ocena: 4 / 6