"Handel stacjonarny w naszej branży praktycznie przestał istnieć. Wyłączone do 4 maja były największe sieci księgarskie, które prowadziły swoje placówki w galeriach handlowych. Małe księgarnie niesieciowe działają w ograniczony sposób, walczą o przetrwanie, organizując akcje np. +książka na telefon+, przenosząc sprzedaż do internetu, organizując spotkania online w mediach społecznościowych. Nie zapominajmy, że księgarnie miejscem promocji książek i spotkań z czytelnikami" - mówiła Ewa Tenderenda-Ożóg, szefowa Biblioteki Analiz, firmy, która od lat bada polski rynek książki.
"Zakładam, że w czasie pandemii obroty zarówno wydawców, jak i księgarzy spadną poniżej 50 proc. dotychczasowych. Nie mamy jeszcze pełnego obrazu sytuacji, bo do połowy marca księgarnie funkcjonowały. A kwiecień dopiero się skończył, dane sprzedażowe za ten miesiąc będą spływały w maju. Spadek sprzedaży książek jest bardzo duży, bo w ograniczonym stopniu prowadzona jest sprzedaż stacjonarna, a to ona odpowiada za lwią część przychodów oficyn wydawniczych. Największa sieć księgarska - Empik - odstąpiła od ponad 40 umów najmu w galeriach handlowych, co oznacza, że nie zostały one 4 maja otwarte. Empik nie wyklucza dalszych wypowiedzeń umów. Zdaniem grupy centra handlowe już nie będą atrakcyjne dla odwiedzających, firma stawia na rozwój sprzedaży internetowej" - powiedziała szefowa Biblioteki Analiz.
Jedyny wzrost na rynku książki podczas pandemii odnotowuje internetowa sprzedaż e-booków i audiobooków. Ewa Tenderenda-Ożóg przypomina, że zakupy internetowe stanowiły 40 proc. całkowitej sprzedaży książek i odnotowany wzrost nie zrekompensuje spadków sprzedaży w księgarniach stacjonarnych. "Nawyk zakupów przez internet wciąż jeszcze nie jest powszechny, zresztą to nie książka jest w tej chwili w wielu domach zakupem pierwszej potrzeby. Dodatkowy cios dla branży wydawniczej to brak targów, festiwali i spotkań autorskich, które zostały odwołane" - podkreśliła.
"Pandemia zakłóciła wszystkie aspekty publikowania książek. Wydawcy musieli przesunąć lub odwołać premiery, zmniejszyć nakłady, postawić na sprzedaż przez własne księgarnie internetowe, uruchomić promocje. Niestety, zaczęły się problemy z płatnościami ze strony dystrybutorów, co nakręca spiralę – wydawcy nie będą w stanie płacić tłumaczom, redaktorom, nie zlecą druku kolejnych nowości... Zatory płatnicze i ich transmisja w ramach łańcucha wartości jest równie łatwa, jak w przypadku panującego wirusa" - zauważyła Tenderenda-Ożóg.
Jak mówiła, mniejszą sprzedaż notują też drukarnie - zlecenia na druk książek są wstrzymywane lub wycofywane, nakłady książek drukowanych spadają. Pojawiają się problemy z płatnościami, co grozi przedsiębiorstwom utratą płynności finansowej. Spada też eksport, a szczególnie liczba zamówień z krajów europejskich szczególnie dotkniętych pandemią.
"Informacja o powrocie do zerowej stawki podatku VAT na książki, która obowiązywała do 2011 roku, była przez branżę bardzo oczekiwana. To znakomita wiadomość, że premier Mateusz Morawiecki, na wniosek ministra kultury i dziedzictwa narodowego Piotra Glińskiego postanowił o nią zawalczyć w Komisji Europejskiej. Oby postulat udało się zrealizować jak najszybciej, szczególnie w obecnej sytuacji. Mam jednak nadzieję, że w równym stopniu będą potraktowane zarówno książki drukowane, jak i elektroniczne, które od 1 listopada 2019 roku mają taką samą stawkę jak drukowane – 5 proc. W komunikacie ministra kultury jest mowa o +wystąpieniu do Komisji Europejskiej o umożliwienie wprowadzenia w Polsce stawki 0 proc. VAT na książki drukowane+. E-wersje książek zyskują w naszym kraju coraz większą popularność, czemu więc nie mają być traktowane na równi z tradycyjnymi?" - zastanawia się Tenderenda-Ożóg.
Środowisko ludzi książki – pisarze, wydawcy, księgarze, stowarzyszenia i organizacje – skierowały 30 kwietnia list do premiera Mateusza Morawieckiego, w którym przedstawiają pożądane zmiany, które mogłyby złagodzić skutki kryzysu. Jak przypomniała Tenderenda-Ożóg wśród najważniejszych postulatów jest zakończenie prac nad ustawą o uprawnieniach artysty zawodowego, która ma objąć ubezpieczeniem społecznym artystów dotąd go pozbawionym, nie związanym etatowo z żadną instytucją.
Gotowy jest też już projekt ustawy wprowadzającej jednolitą cenę książki. To znany w Europie Zachodniej mechanizm, polegający na tym, że nowa książka przez rok od premiery jest sprzedawana wszędzie po tej samej cenie, ustalonej przez wydawcę. To rozwiązanie stabilizuje rynek, likwiduje wyniszczające wojny cenowe, pozwala przetrwać wydawcom oraz przede wszystkim lokalnym księgarniom z miejscowym kapitałem, jakie giną, nie mogąc uczestniczyć w licytacji na rabaty z rynkowymi gigantami.
"Szacuje się, że ponad 40 proc. małych księgarń rozważa obecnie zamknięcie działalności. Potraktowanie księgarni nie jak zwykłego sklepu, lecz jako małego centrum kultury – bo też tym księgarnie w istocie są – i pomoc w największym obciążeniu, jakim są czynsze za lokale, mogłoby być kroplówką umożliwiającą przetrwanie" - podkreśla szefowa BA.
Wydawcy alarmują, że zamrożenie rynku przez epidemię spowodowało zaleganie w magazynach niesprzedanych egzemplarzy. Interwencyjny zakup książek i rozdysponowanie ich pomiędzy biblioteki i najbiedniejszych czytelników pomogłoby rynkowi, wzmocniło pozycję bibliotek oraz przyczyniłoby się do rozwoju czytelnictwa. "Księgarnie winny być włączone w system dystrybucji zakupionych książek. To doraźne działanie powinno stanowić podstawę dla stworzenia – skądinąd postulowanego od dawna – stałego koordynowanego systemu zakupu dla bibliotek najbardziej wartościowych premier książkowych" - dodała Tenderenda-Ożóg.