PAP: Czy Tadeusz Kościuszko - postać z panteonu polskich bohaterów narodowych - może być dzisiaj postacią kontrowersyjną?
Prof. Andrzej Szwarc: W gruncie rzeczy Kościuszko był zawsze postacią kontrowersyjną. W momencie, gdy stawał na czele powstania, miało ono licznych przeciwników, którzy nie wierzyli w jego powodzenie. Zaś wśród powstańczego kierownictwa można było wyróżnić dwa stronnictwa – radykałów, zwanych także polskimi jakobinami oraz umiarkowanych, którzy nie zamierzali prowadzić tak daleko idących reform społecznych.
Jeszcze za życia Naczelnika trwał o niego spór. Będą kształtować się jego różne wizerunki związane z poglądami osób czy grup społecznych i ugrupowań politycznych, które takie wizerunki kształtowały.
Na zewnątrz jednak wszyscy uważają go za bohatera narodowego i niemal wszyscy w ciągu XIX wieku są gorliwymi rzecznikami jego kultu.
PAP: Za co zatem krytykowano Kościuszkę?
Prof. Andrzej Szwarc: Dla przedstawicieli skrajnej, bardzo radykalnej lewicy Kościuszko był godny krytyki za nadmiernie solidarystyczną postawę – za to, że nie doprowadził do końca swoich reform, nie uwłaszczył chłopów, nie przekształcił powstania z 1794 r. w wojnę ludową. Takie głosy pojawiały się już na przełomie lat 20. i 30. XIX w. Nawet podczas Powstania Listopadowego, kiedy kult Kościuszki był bardzo wyraźny, to Maurycy Mochnacki stawiał mu właśnie ten zarzut.
W podobnym duchu wypowiadali się również na emigracji polistopadowej niektórzy działacze Towarzystwa Demokratycznego Polskiego, m.in. Tadeusz Krępowiecki. Emigracyjna lewica w swoim programie zakładała, że to właśnie uwłaszczenie będzie kluczem do niepodległości – że deklaracja oddania chłopom ziemi spowoduje, że masowo ruszą do powstańczych szeregów. Z tego punktu widzenia Kościuszko nie wykorzystał tej szansy i nie zasługuje zatem na bezwzględną cześć i sławę.
W drugiej połowie XIX w. tego rodzaju stanowisko prezentowali inni reprezentanci skrajnej lewicy, już socjalistycznej. Ludwik Waryński nazwał Kościuszkę „skąpym kasjerem majątków szlacheckich” ze względu na to, że jednak nie zniósł do końca pańszczyzny, lecz tylko dla uczestników powstania i ich rodzin. Nurt skrajnej lewicy, który reprezentowała na przełomie XIX i XX w. Socjaldemokracja Królestwa Polskiego i Litwy, a później w XX w. Komunistyczna Partia Polski, będzie sugerował, że Kościuszko był reprezentantem interesów „burżuazyjnych”, klas posiadających.
PAP: Jak postać Tadeusza Kościuszki była wykorzystywana przez różne środowiska polityczne?
Prof. Andrzej Szwarc: Równolegle socjaliści „patriotyczni” i z Polskiej Partii Socjalistycznej Józefa Piłsudskiego uważali Kościuszkę za jednego z czołowych patronów walki o niepodległość, której chcieli być u progu XX w. kontynuatorami.
Na przełomie stuleci pojawił się ruch ludowy, który umieszczał Kościuszkę na sztandarach. To ugrupowanie szukało w historii przykładów zaangażowania politycznego i patriotycznego chłopów. Znalazło osobę chłopa Bartosza Głowackiego oraz Kościuszkę jako Naczelnika w sukmanie, który właśnie sprawę chłopską poruszył, dowartościował mieszkańców wsi jako patriotów, dał im szansę, wciągnął ich do walki o niepodległość. To z perspektywy ok. 1900 r. miało zachęcać ówczesnych chłopów do aktywnego upominania się o swoje prawa i udziału w życiu publicznym pod kierownictwem Polskiego Stronnictwa Ludowego. To wówczas organizuje się m.in. ludowe uroczystości w Racławicach.
Dla konserwatystów krakowskich tzw. Stańczyków Kościuszko był postacią nie do końca wygodną. Pojawiały się głosy, które w znanym wierszu przeciwko konserwatystom krakowskim sparodiował Adam Asnyk: „Bo Kościuszko to był wariat, co buntował proletariat!”. Jednak z okazji rocznic, takich jak setna rocznica powstania kościuszkowskiego w 1894 r. w oficjalnych przemówieniach rządzących Galicją konserwatystów pojawiał się wizerunek Kościuszki jako rzecznika solidaryzmu społecznego, prekursora hasła Zygmunta Krasińskiego „z szlachtą polską polski lud”.
PAP: Jaki obraz Tadeusza Kościuszki kreowały ugrupowania polityczne?
Prof. Andrzej Szwarc: Tadeusz Kościuszko był przedstawiany jako umiarkowany, cnotliwy, bezinteresowny, sprawiedliwy, ale nie jako rewolucjonista – to były te cechy charakteru, które się eksponowało. Jeden z przedstawicieli Stańczyków, Włodzimierz Dzieduszycki, mówił, że "trzeba nam teraz nowych Kościuszków bezorężnych", ponieważ konserwatyści prowadzili politykę ugodową w ramach monarchii Habsburgów i żadnych radykalnych wystąpień sobie nie życzyli.
Właściwie każde ugrupowanie polityczne formowało czy też kształtowało Kościuszkę zgodnie ze swoimi poglądami i programem. Mamy na ten temat obfitą literaturę naukową dotyczącą raczej "pośmiertnego życia" niż jego realnych osiągnięć i biografii Naczelnika. Krystyna Śreniowska napisała książkę „Kościuszko bohater narodowy”, która pokazuje różne oblicza tzw. legendy Kościuszkowskiej w XIX i XX w. Jest też książka Andrzeja Feliksa Grabskiego „W kręgu kultu Naczelnika” pokazująca, w jaki sposób postać Kościuszki była prezentowana na emigracji, zwłaszcza w Muzeum Polskim w Rapperswilu, gdzie przechowywano urnę z sercem Kościuszki – dzisiaj jest ono eksponowane na Zamku Królewskim w Warszawie – i było to naturalne ognisko tego kultu.
PAP: Czy wizerunkiem Tadeusza Kościuszki manipulowano?
Prof. Andrzej Szwarc: Czasami manipulowano świadomie, a czasami nieświadomie, ponieważ bardzo wielu współautorów jego wizerunku głęboko wierzyło, że ich wyobrażenia są prawdą. Bardzo wielu było pisarzy, poetów czy malarzy, którzy dla utrwalenia pamięci o Kościuszce sporo uczynili w zakresie kreowania jego wizerunku.
PAP: Jaki obraz Kościuszki znajdziemy w związku z tym w literaturze?
Prof. Andrzej Szwarc: Nazwisko Kościuszki pojawia się w „Panu Tadeuszu”. Tadeusz – jak pisze Mickiewicz – „nosił Kościuszkowskie miano”. Kościuszko jest bardzo pochlebnie wzmiankowany również w opowieściach starych mieszkańców Soplicowa i okolic. Pisał o nim Julian Ursyn Niemcewicz, który znał Kościuszkę osobiście. Był jego sekretarzem, a także został wzięty razem z nim do niewoli pod Maciejowicami.
Pośród wielkich romantyków znajdziemy pochlebne wzmianki u Juliusza Słowackiego – w monologu Kordiana na Mont Blanc, w poemacie „Beniowski” – w których Kościuszko został przedstawiony jako niekwestionowany patron wysiłków niepodległościowych.
Na szerszą skalę Tadeusz Kościuszko występuje również w twórczości krajowych romantyków, takich jak Kornel Ujejski, Wincenty Pol, Teofil Lenartowicz. Przedstawiali go jako świetlaną postać, podkreślając jego zasługi dla wciągania chłopów do narodowej sprawy, walki o niepodległość, a także jego skromność, dystansowanie się od wszelkich zaszczytów, ofiarność, bezinteresowność – czyli eksponowano cechy godne bohatera narodowego, a zarazem przypominające niekiedy fragmenty "żywotów świętych".
Warto wspomnieć także o sztuce Władysława Anczyca „Kościuszko pod Racławicami” z lat 70. XIX w. Był to prosty, przeznaczony raczej dla niewykształconego widza utwór sceniczny, który setki, jeśli nie tysiące, razy inscenizowano w Krakowie, a który był także grywany przez teatry amatorskie w Galicji (pod zaborem rosyjskim cenzura by na to nie pozwoliła). Na scenie ukazywał się Kościuszko w sukmanie, Bartosz Głowacki oraz kosynierzy. Padały przepojone patriotyzmem i niepodległościowymi ideami słowa, które robiły wówczas bardzo duże wrażenie.
Z okresu schyłku XIX w. i początku XX w. można przypomnieć również Marię Konopnicką, która w swoim patriotycznym śpiewniku z 1903 r. Powstaniu Kościuszkowskiemu poświęciła aż siedem wierszy. Były to poetyckie obrazy przysięgi Kościuszki na rynku krakowskim, bitwy pod Racławicami, klęski maciejowickiej. Znów Naczelnik stawał na piedestale i prostymi rymami był wielbiony na użytek „maluczkich”.
PAP: Czy Kościuszko był również częstym bohaterem obrazów?
Prof. Andrzej Szwarc: Duże wrażenie robiły malowidła poświęcone jemu i insurekcji. Mamy stosunkowo mniej znany obraz Jana Matejki „Kościuszko pod Racławicami”. Później powstała słynna „Panorama Racławicka” autorstwa Wojciecha Kossaka, Jana Styki i współpracowników. Jest to ogromna kompozycja malarska o długości 120 metrów, która powstała z okazji obchodów setnej rocznicy insurekcji kościuszkowskiej i była eksponowana podczas galicyjskiej Wystawy Krajowej we Lwowie w specjalnym pawilonie w kształcie rotundy. Obraz cieszył się dużym zainteresowaniem oglądających, tak że w ciągu kilku miesięcy zwróciły się wysokie koszty namalowania tego płótna i wzniesienia specjalnie przeznaczonego do jego prezentacji budynku. Również potem obraz nie tracił na swojej popularności. Po II wojnie światowej został wywieziony ze Lwowa i przechowywany w magazynie (aby nie urazić Związku Radzieckiego!), a za Edwarda Gierka, w związku z częściową odwilżą polityczną, został wyeksponowany we Wrocławiu, gdzie można go do dzisiaj oglądać.
PAP: Co mogło sprzyjać rozwojowi takiego kultu Kościuszki?
Prof. Andrzej Szwarc: Kultowi sprzyjał pogrzeb Kościuszki na Wawelu, już w kilka miesięcy po jego śmierci. Odbył się on za zgodą cara Aleksandra I, który wówczas uważał, że tego rodzaju legendę patriotyczną będzie można zużytkować, co później okazało się rzeczą niemożliwą. „Oswojenie” Kościuszki przez zaborcę rosyjskiego czy skrajnych konserwatystów się nie udało, ponieważ już w czasie powstania listopadowego poeta i powstaniec Rajnold Suchodolski napisał tekst, dziś wspominamy czasami z pewnym dystansem czy z ironią: „Patrz Kościuszko na nas z nieba, Jak w krwi wrogów będziem brodzić, Twego miecza nam potrzeba, By Ojczyznę oswobodzić”. Chociaż bohater poniósł klęskę, to odwoływano się do tej tradycji pragnąc pokonać zaborców, odnieść zwycięstwo.
PAP: Czy w czasie zaborów odwoływano się do dziedzictwa Kościuszki związanego z udziałem ludu w walce o niepodległość?
Prof. Andrzej Szwarc: Bardzo wiele można mówić o czymś, co nazwałbym „ideą kosy” w polskich powstaniach narodowych. Kosa – symbolizująca zwycięstwo spod Racławic, udział w nim chłopów – nadawała się do demokratycznej propagandy oraz do uzasadnienia prób walki z silniejszymi, lepiej uzbrojonymi i zorganizowanymi wojskami państw zaborczych. Zwycięstwo pod Racławicami, w końcu lokalne, nie odgrywające strategicznej roli, było bardzo wyraźnie wyolbrzymiane.
Zresztą Kościuszko przebywając na emigracji we Francji w 1800 r., wraz ze swoim ówczesnym pracownikiem Józefem Pawlikowskim, napisał broszurę pt. „Czy Polacy mogą wybić się na niepodległość?”. Zalecał w niej wykorzystanie chłopskich ochotników uzbrojonych w kosy. Optymistycznie przewidywał ich masowy udział w walce, jeśli się ich odpowiednio zaagituje i obieca zaspokojenie ich potrzeb. Gdy tak się stanie, to wówczas, takie jest przesłanie tej broszury, przy pomocy kos zdobędzie się karabiny, a przy pomocy karabinów – armaty. Dziełko było przedrukowywane wielokrotnie: w powstańczej Warszawie w 1831 r. czy później na emigracji w Paryżu. Stało się ono niemalże katechizmem dla tych wszystkich, którzy do czasów Powstania Styczniowego włącznie chcieli oswobodzić ojczyznę i wierzyli, że można to zrobić o własnych siłach, wykorzystując potęgę ludu. Pod tym względem Towarzystwo Demokratyczne Polski i inni przedstawicieli lewicy Wielkiej Emigracji to dziedzictwo i myśl kościuszkowską akceptowali i rozwijali.
Zdarzało się przecież, że owa kosa do Powstania Styczniowego włącznie była rzeczywiście stosowana w praktyce wojskowej. Przykładem może być bitwa pod Miłosławiem, jedyna wygrana bitwa (choć właściwie była to większa potyczka) powstania poznańskiego z 30 kwietnia 1848 r., kiedy to Ludwik Mierosławski, dowodzący niewielkimi siłami zbrojnymi, w których skład wchodzili chłopscy ochotnicy z kosami w dłoniach, pokonał oddział Prusaków. Jednak na otwartym polu, gdzie wykorzystywano przede wszystkim broń palną i artylerię, formacja kosynierów nie mogła wygrać i ponosiła ogromne straty.
Mimo to, w kosę nadal chciano wierzyć. Dla stronnictwa czerwonych (odznaczającego się społecznym radykalizmem i wiarą w możliwość oswobodzenia Ojczyzny przy pomocy ludu), które przygotowało Powstanie Styczniowe, kosa była symbolem wyzwolenia. Kościuszkowska taktyka była w istocie ze zmiennym szczęściem stosowana w Powstaniu Styczniowym, zwłaszcza w jego pierwszym okresie, kiedy nie starczało broni.
Wśród innych tytułów tajnej prasy okresu Powstania Styczniowego ukazywało się również podziemne pismo „Kosynier” przeznaczone do agitacji wśród ludu. Było ono redagowane przez dwóch, wówczas młodych, a później bardziej znanych, literatów – Michała Bałuckiego i Władysława Anczyca. Prostym językiem, nawiązując do Racławic i Bartosza Głowackiego, starano się przekazać chłopom, że niedługo wybuchnie wojna z Moskalami, a gdy oni powstaną wykorzystując kosy, wzorując się na Kościuszce i Bartoszu Głowackim, z którym powinni się identyfikować, to zwycięstwo nad zaborcami będzie możliwe.
PAP: Pamięć o Kościuszce najczęściej sprowadza się do kwestii politycznych i militarnych. Co możemy powiedzieć o światopoglądzie Kościuszki, jego wizji społecznej czy podejściu do religii?
Prof. Andrzej Szwarc: Kościuszko był człowiekiem Oświecenia, o światopoglądzie, który nazwalibyśmy deistycznym – wiara w Najwyższą Istotę, dystans, a nawet odrzucanie religii objawionej, bardzo duży krytycyzm w stosunku do instytucji religijnych, w tym do Kościoła katolickiego.
Przez sporą część życia, m.in. w Stanach Zjednoczonych, obracał się w kręgu osobistości, które oświeceniową ideę równości wszystkich ludzi, ich prawa do wolności, do równości, dążenia do szczęścia zawarły w Deklaracji Niepodległości Stanów Zjednoczonych.
W publicznych wypowiedziach Kościuszki nie znajdziemy dystansowania się od religii instytucjonalnej, ale pozostawił po sobie rękopiśmienny memoriał, (wydrukowany już po jego śmierci, chociaż raczej rzadko się do niego wraca) gdzie zawarta została bardzo silna krytyka Kościoła instytucjonalnego jako niesprzyjającego postępowi, utrzymującego masy w ciemnocie, skłonnego do sojuszu ołtarza i tronu. Pamiętać należy, że w I poł. XIX w. widać wśród hierarchów kościelnych przewagę postaw ugodowych, niechęć do idei powstańczej, która często i słusznie kojarzyła się z lewicą, z radykalizmem społecznym a nawet z rewolucją. Wielu patriotów pamiętało jeszcze o Targowicy, w której uczestniczyli niektórzy biskupi, choć trzeba pamiętać, że część hierarchów oraz liczni szeregowi duchowni byli pod drugiej stronie barykady.
PAP: Czy Kościuszko był znany w XIX-wiecznej Europie ?
Prof. Andrzej Szwarc: Oświeceniowy "profil" Kościuszki przyczynił się do tego, o czym dziś się już nie pamięta, że był on przez długie lata jako jeden z niewielu, jeśli nie jedyny, z Polaków, postacią znaną i podziwianą w całej Europie i na świecie. Oczywiście mam tutaj na myśli elity XIX-wieczne – europejskie i amerykańskie (ze względu na zasługi Kościuszki w wojnie o niepodległość Stanów Zjednoczonych). Jego rozgłos w XIX-wiecznej Europie i Ameryce można porównać z popularnością w czasach nam bliższych chyba tylko Jana Pawła II i Lecha Wałęsy.
PAP: Czy znajdziemy jakieś odwołania do Kościuszki w kulturze światowej?
Prof. Andrzej Szwarc: Mamy liczne dowody popularności Kościuszki. Można przywołać np. wybitnego angielskiego poetę – Johna Keatsa, który poświęcił Kościuszce przepiękny sonet.
Entuzjastami Kościuszki byli także Victor Hugo, Casimir Delavigne i inni Francuzi wspierający sprawę polską w I poł. XIX w., należący do szeroko rozumianego obozu romantyków, także romantyków politycznych. Kościuszko był symbolem walki o wolność na dwóch kontynentach, bohaterem dwóch narodów. Bardzo mocno poruszał wyobraźnię ówczesnych elit demokratycznych, liberalno-demokratycznych. Można też wspomnieć o niemieckich demokratach, którzy również sprzyjali sprawie Polski podczas Powstania Listopadowego i przez kilka jeszcze lat po jego klęsce. Literackich nawiązań kościuszkowskich jest bardzo dużo, a ich antologia zajęłaby grupy tom. Znalazłaby się w nim poezja, proza i utwory sceniczne.
Mniej więcej do lat 60.-70. XIX w. każdy kulturalny Europejczyk wiedział kim był Kościuszko. Gdy w latach 30. polski podróżnik, eksplorator Australii – Paweł Edmund Strzelecki – nazwał najwyższy szczyt tego kontynentu Górą Kościuszki, to wszyscy wiedzieli, o kogo chodzi, a dzisiaj, zdaje się, większość Australijczyków sądzi, że ta dziwna nazwa wzięła się z języka Aborygenów.
PAP: Tadeusz Kościuszko jest również bohaterem walk o niepodległość Stanów Zjednoczonych. Czy znajdziemy tam przykłady jego upamiętnienia?
Prof. Andrzej Szwarc: W Stanach Zjednoczonych powstały pierwsze pomniki, nazwiskiem Kościuszki ochrzczono kilka osad polskich migrantów. Jest również wyspa Kościuszki u południowych wybrzeży Alaski, nazwana tak gdy ta kraina została przyłączona do Stanów Zjednoczonych. Jego imię nadano również parkom, ulicom – słowem różnym obiektom stanowiącym „węzły” czy „miejsca pamięci”. To są bardzo ważne elementy, które utrzymują i rozwijają pamięć zbiorową, historyczną.
PAP: Czy o ocenę Kościuszki spierali się również historycy?
Prof. Andrzej Szwarc: W stulecie Powstania Kościuszkowskiego w 1894 r. rozpisano konkurs na najlepszą biografię Kościuszki, który wygrał wybitny ówczesny badacz polskich dziejów XVIII wieku Tadeusz Korzon. Była to pierwsza udokumentowana źródłowo i wszechstronna biografia Kościuszki, choć rozmaite szczegóły do dziejów militarnych powstania kościuszkowskiego, epizodów w biografii Naczelnika badacze z następnych pokoleń jeszcze dodawali.
Z historyków, którzy patrzyli na Kościuszkę w sposób kontrowersyjny można wymienić Adama Skałkowskiego – specjalistę od XIX w., działającego i wydającego swe książki głównie w dwudziestoleciu międzywojennym, który był programowo niechętny przejawom walki z zaborcami ze względu na brak równowagi sił, niemożność odniesienia zwycięstwa. Na słynne pytanie „Bić się czy się nie bić?”, Skałkowski odpowiadał zdecydowanie, że nie należało się bić. Krytykował w związku z tym także Kościuszkę – nie podobał mu się on ze względu na ogólną swą postawę, ale Skałkowski starał się też dowieść, że był on kiepskim dowódcą, słabym politykiem, w ogóle postacią niezasługującą na swoją pośmiertną chwałę.
Ta krytyka oczywiście nie zmieniła powszechnie obowiązujących poglądów. Wiemy, że legendy, mity, zwłaszcza patriotyczne, są niesłychanie odporne na wszelkie kwestionowanie, na tak zwane próby odbrązawiania bohaterów, co też podejmował w tym czasie, w epoce II Rzeczypospolitej Tadeusz Boy-Żeleński. Zresztą i wcześniej potrafił dowcipkować na temat przejawów nadmiernego kultu Naczelnika.
PAP: Czy w realiach I wojny światowej możliwe były obchody setnej rocznicy śmierci Kościuszki?
Prof. Andrzej Szwarc: Administracja niemiecka po Akcie 5 listopada 1916 r. wykonywała szereg gestów w stosunku do Polaków na okupowanych przez Niemców ziemiach, ponieważ liczono na ich udział w walce z państwami Ententy. Dla zachęty zezwalano na pochody narodowe i uroczystości patriotyczne, w tym także kościuszkowskie, co różne polskie ugrupowania polityczne starały się wykorzystać, pokazując w ten sposób swoją wolę dążenia do niepodległości. Dla Niemców było to możliwe do zaakceptowania ze względu na to, że walczyli przecież z Rosją, więc Kościuszko mógł być tutaj pokazywany jako antyrosyjski, chociaż jak wiemy, podczas powstania 1794 r. przeciwstawiano się wszystkim trzem zaborcom.
Obchody zorganizowane jesienią 1917 r. nabrały ogromnego zasięgu. 15 października został uznany za dzień wolny od pracy, zwołano ogromny wiec na pl. Teatralnym w Warszawie, gdzie przemawiał m.in. prezydent miasta, później członek Rady Regencyjnej, książę Zdzisław Lubomirski. Zaangażował się również arcybiskup warszawski Aleksander Kakowski. Obchody kościuszkowskie organizowały także samorządy miejskie w całym dawnym Królestwie Polskim, stowarzyszenia społeczne i zawodowe, szkoły, straże pożarne, redakcje gazet, związki wyznaniowe i partie polityczne.
Był to wyraźny przejaw istnienia polskiego społeczeństwa obywatelskiego już na rok przed odzyskaniem niepodległości. Ten wielki i widoczny wysiłek odbywał się przecież w czasach wojennej nędzy, wśród tłumu uchodźców, w obliczu powołania setek tysięcy ludzi do obcego wojska, a także uciekinierów przebywających na dobrowolnej lub wymuszonej emigracji. Obchody połączone z nabożeństwami za ojczyznę, pochodami, przemówieniami, śpiewaniem patriotycznych pieśni odbyły się w co najmniej stu miejscowościach, także w małych miasteczkach. Jak obliczyła Magdalena Micińska odsłonięto wówczas 37 tablic, 27 pomników Kościuszki, poświęcono fundamenty następnych 29, usypano 18 kopców, zapowiedziano wzniesienie dalszych pięciu – te dane są prawdopodobnie niepełne, ale wskazują na dość powszechny podniosły nastrój, demonstrację woli wolności, niepodległości pod pretekstem kościuszkowskich obchodów.
PAP: Czy upamiętnienie Kościuszki zmieniło się po odzyskaniu przez Polskę niepodległości?
Prof. Andrzej Szwarc: W niepodległej Polsce Kościuszko był jedną z bardzo eksponowanych postaci w programach szkolnych, w nauce historii. Dość masowo nazywano ulice i place jego imieniem. Stawiano mu dalsze pomniki, ponieważ pierwsze powstawały w autonomicznej Galicji od końca XIX w. poczynając, a także, co było wyjątkiem, w 1898 r. Rosjanie rządzący Warszawą zgodzili się na postawienie jego pomnika przy Krakowskim Przedmieściu. Oczywiście nikt nie przeszkadzał już teraz rocznicowym obchodom z udziałem najwyższych władz państwowych.
PAP: W tym roku obchodzimy 200. rocznicę śmierci Kościuszki. Jak wygląda dzisiejsza pamięć o Kościuszce?
Prof. Andrzej Szwarc: Wydaje mi się, że Kościuszko jest dzisiaj postacią nieco koturnową. Oczywiście w galerii bohaterów narodowych Naczelnik zajmuje bardzo widoczne miejsce, chyba wciąż w pierwszej dziesiątce, obok króla Jana III Sobieskiego czy Józefa Piłsudskiego. Badanie świadomości czy pamięci historycznej wskazuje, że jest to postać dość dobrze rozpoznawalna, każdy o niej słyszał, w ogromnej większości kojarzone są podstawowe fakty biograficzne, szczególnie z powstania zwanego Insurekcją Kościuszkowską. To jedyne z powstań narodowych, które jest w ten sposób spersonifikowane – inne noszą swoje nazwy od daty wybuchu.
Można bez końca wymieniać różne najszerzej rozumiane miejsca pamięci – Kościuszko będzie przedstawiany na pomnikach, banknotach, znaczkach pocztowych, w nazwach ulic – a są to zwykle główne arterie w większości miast Polski. Jego osoba będzie figuruje w charakterze patrona szkół, uczelni, jednostek wojskowych i instytucji.
Na pytanie na ile jest to postać „żywa”, a na ile „martwa”, trudno jest odpowiedzieć. Potrzebne byłyby specjalnie poświęcone tej kwestii badania socjologiczne, ponieważ wiedza a żywa pamięć to są dwie różne rzeczy.
Co jakiś czas pojawiają się próby odkurzenia i „przeformatowania” tej postaci. Już dość dawno, bo w 1977 r., publicysta Stefan Bratkowski napisał książkę „Z czym do nieśmiertelności”. Była to dość tendencyjna, choć zawierająca wiele mało znanych faktów biografia Kościuszki, pokazującą go przede wszystkim jako inżyniera wojskowego, dobrego organizatora projektującego i wznoszącego fortyfikacje polowe w West Point w Stanach Zjednoczonych, a także w Warszawie podczas jej oblężenia przez wojska pruskie latem 1794 r. Autor, i nie był w tym odosobniony, chciał w ten sposób powiedzieć, że biografia Kościuszki przynosi nam nie tylko przesłania militarne, wojskowe, powstańcze, niepodległościowe, ale również bardziej cywilne, a jeśli nawet z pozoru wojskowe, to związane z kwestiami ekonomicznymi, gospodarczymi, pracą organiczną, z ważnymi też w czasach pokoju watkami patriotyzmu, jak np. fachowość, zaangażowanie w przedsięwzięcia zbiorowe mające na celu dobro narodu. Nie sądzę, żeby to się udało, chociaż od czasu do czasu te elementy biografii Naczelnika też są eksponowane.
Pod koniec życia Kościuszko był przedstawiany jako dobry starzec, filantrop, opiekun ubogich – słowem postać pokojowa i symbolizująca cnoty społeczne, cywilne, a nie wojskowe. O tym dzisiaj na ogół nie pamięta się. Tak czy inaczej bardzo różne wątki tej zróżnicowanej i bogatej biografii bywały i bywają eksponowane – chciałoby się powiedzieć w zależności od upodobań i potrzeb.
Sądzę jednak, że jeśli chodzi o jego "specjalizację pierwszorzędną", czyli rolę przywódcy walki o niepodległość, który cierpiał i przelał krew za ojczyznę, to jednak bohaterowie i patrioci następnych pokoleń przesłonili nieco postać Naczelnika z 1794 r. Gdy współcześni publicyści czy politycy chcą zagrać na historycznej nucie, to nie odwołują się raczej do Kościuszki, tylko co najwyżej do Piłsudskiego, bohaterów II wojny światowej i Powstania Warszawskiego albo do tych, którzy w nieco późniejszym czasie przeciwstawiali się komunistycznym rządom narzuconym Polsce z obcego, sowieckiego nadania.
Rozmawiała Anna Kruszyńska (PAP)