Wystawa "Stracone terytoria. Nowy koniec" została stworzona specjalnie dla białostockiej galerii - mówi kurator wystawy Sebastian Cichocki. Dodał, że ekspozycja ma "ostrzegawczy i ekologiczno-polityczny ton".
Fotografie na wystawę zostały wybrane z kilkutysięcznego archiwum projektu "Stracone terytoria", na który składają się zdjęcia kilku fotografów wykonane na terenie byłego Związku Radzieckiego w latach 2008-2016.
Grupę Sputnik Photos tworzą fotografowie: Andrej Balco, Jan Brykczyński, Andrei Liankevich, Michał Łuczak, Rafał Milach, Adam Pańczuk i Agnieszka Rayss. Jednak na wystawie fotografie nie są podpisane. Jak mówi Cichocki, zdjęcia z archiwum podpisywane są kolektywnie.
Cichocki powiedział, że tworząc tę wystawę skupił się na samym archiwum grupy, z którego to zbioru pominął fotografie, gdzie motywem jest człowiek i dominuje prywatna narracja, a skupił się - jak dodał - na fotografii "zimnej i naukowej". Wyjaśnił, że chodziło o wybranie zdjęć, które dokumentują rzeczywistość w sposób podręcznikowy i katalogowy.
Wystawę tworzą zdjęcia krajobrazów, architektury i obiektów. Można zobaczyć m.in. fotografię wykonaną w Puszczy Białowieskiej po białoruskiej stronie, gdzie na drzewach zawieszone są obrazy rewolucjonisty Konstantego Kalinowskiego, który - jak mówią autorzy - jest współcześnie symbolem oporu wobec władz. To także pejzaże z Kirgistanu dokumentujące miejsce składowania odpadów radioaktywnych czy pozostałości po kopalni uranu.
Wśród fotografii przedmiotów prezentowane są zdjęcia wykonane w Centrum im. Hajdara Alijewa w Azerbejdżanie. Jak wyjaśnił jeden z autorów, Rafał Milach, centra są "ośrodkami azerskiej propagandy", stworzył je syn Hajdara, Ilham, aby potrzymać w kraju kult ojca. Dodał, że w takich centrach, których jest kilkadziesiąt w całym kraju, działają m.in. szkoły szachowe, gdzie do nauki myślenia abstrakcyjnego wykorzystuje się różne figury geometryczne i makiety złudzeń optycznych. Ich fotografie można znaleźć na wystawie.
Oddzielną grupę stanowią fotografię architektury, które prezentowane są na slajdach. Cichocki mówił, że to dokumentacja budynków i różnego rodzaju infrastruktury w ruinie, m.in. porzuconych ogrodów działkowych, niszczejących mostów, ogrodzeń czy materiałów budowlanych.
Fotografie na wystawie - zdaniem kuratora - posłużyły do stworzenia narracji o ostrzegawczym i ekologiczno-politycznym tonie. To jest właśnie tytułowy "nowy koniec". "To ćwiczenie z wyobraźni – spojrzenie na archiwum fotograficzne, jakie mogłoby istnieć w przyszłości, za kilkaset, a może nawet kilka tysięcy lat – pozwala uchwycić ten zbiór, jako proroctwo, ujrzeć go przez pryzmat pełzającej katastrofy, która wcześniej czy później dosięgnie ludzką populację, eksploatującą złoża naturalne, dewastującą środowisko i eksterminującą kolejne gatunki (łącznie z własnym)" - powiedział Cichocki.
Wystawie fotografii w galerii towarzyszy prezentacja dwóch zdjęć w przestrzeni miejskiej. Jedna z nich - jak zaznaczył kurator - stanowi erratę do wystawy. Jest to zdjęcie wykonane w 2013 roku w gruzińskim ośrodku dla uchodźców z Osetii Południowej. "Stanowi ona komentarz do rasistowskich i nacjonalistycznych incydentów w +brunatniejącej+ przestrzeni publicznej Białegostoku" - dodał Cichocki.