PAP: "Czuwaj", do którego zdjęcia właśnie Pan zakończył, to współczesny thriller psychologiczny.
Robert Gliński: Scenariusz został napisany według kanonu gatunku. Przejrzysta struktura trzyaktowa, klarowne punkty zwrotne oraz wyrazisty bohater, który uparcie dąży do celu. Chce on odkryć prawdę, dowiedzieć się, kto zabił, a potem wymierzyć sprawiedliwość.
PAP: Akcja rozgrywa się na obozie harcerskim.
R.G.: Są na nim harcerze oraz chłopcy z poprawczaka. Wybuchają między nimi konflikty, czasem bardzo silne. Jeden z harcerzy ginie. Oboźny Jacek nie wierzy policji, że to był nieszczęśliwy wypadek. Rozpoczyna prywatne śledztwo. Zaczyna podejrzewać Piotra, chłopca z poprawczaka. Szuka dowodów jego winy. Zaprowadza surowy reżim na obozie. Jacek zdobywa informacje o winie Piotra w brutalny sposób. Nieumyślnie doprowadza do jego śmierci. Wkrótce okazuje się, że chłopak był niewinny. Jacek poznaje tożsamość prawdziwego mordercy. Nie jest w stanie udowodnić mu winy...
PAP: "Czuwaj" jest zarazem opowieścią o młodzieży i wartościach.
R.G.: Chcę zrobić film o zjawisku, które ostatnio niebywale mnie zaciekawiło. Otóż od wielu lat jeżdżę na spotkania z młodzieżą w szkołach, w kółkach zainteresowań, w hufcach harcerskich. Młodzież, dawniej sfrustrowana albo popkulturowo nastawiona na gadżety, teraz coraz częściej szuka ideałów, szuka swojego miejsca w sferze wartości duchowych i moralnych.
"Czuwaj" to film o tych młodych ludziach, którzy wierzą w świat oparty na krystalicznym podziale na zło i dobro. Którzy chcą wierzyć w sprawiedliwość i moralność. I chcą pomóc innym. Ci młodzi ludzie układają świat wokół siebie według swoich wartości. Robią to za wszelką cenę, bo są przekonani, że to jedyna słuszna droga.
Obóz harcerski to zamknięta enklawa, gdzie jak pod mikroskopem mogę przyjrzeć się zachowaniu młodych ludzi. Oni budują tu swoje państwo, swoją społeczność, dyktują prawa, decydują o wartościach.
PAP: Czy pod pewnymi względami - chodzi o uczynienie bohaterami filmu przedstawicieli trudnej młodzieży - "Czuwaj" może być nawiązaniem do Pańskiego filmu "Cześć Tereska"?
R.G.: Kiedy w latach 90., przed realizacją filmu "Cześć Tereska", sondowałem świadomość młodego pokolenia, tak zwaną generację "X", obraz młodych rysował się bardzo przygnębiająco. Sfrustrowani, bierni, samotni, nie wierzyli w swoją przyszłość i czekali biernie, aż ktoś wyciągnie do nich rękę.
Gdy 10 lat później, już w XXI wieku, w ramach przygotowań do filmu "Świnki", przyglądałem się młodym pokoleniom, zauważyłem dużą zmianę. Młodzi ludzie byli ambitni, pewni siebie, nastawieni na realizację dwóch celów: kariery i pieniędzy. Powstawała generacja "Y".
Minęło następne 10 lat. Młodzi spod znaku "X" zmienili się w zgorzkniałych zgredów. Ci spod "Y" spełnili swoje marzenia, mają posadki i grille co niedziela. Jaka jest dzisiejsza młodzież? Czy generacja "Z" to tylko komputer i iPod?
Po projekcjach mojego ostatniego filmu "Kamienie na szaniec" byłem często zapraszany do szkół na dyskusje z młodzieżą. Muszę przyznać, że były do spotkania niezwykle interesujące.
PAP: Jakie z nich wnioski?
R.G.: Młodzi ludzie szukają idei. Szukają świata z wyraźnym podziałem na dobro i zło. Często bardzo lewicowi lub silnie prawicowi wiedzą, czego chcą. Są bezkompromisowi w swoich ocenach i diagnozach. Tęsknią do jasno sprecyzowanych wartości wewnętrznych. Mają szacunek do tradycji, ale traktują ją osobiście. Historię oceniają krytycznie, ale wiedzą, że ona buduje ich tożsamość. Mają ogromny szacunek do polskich grobów, czasem wręcz zazdroszczą umarłym z narodowego panteonu. Jednak patrzą na nich przez pryzmat współczesnych motywacji. Szukają dzisiejszej logiki w ich działaniu.
Zadziwiające jest to rozdarcie między tęsknotami do postaw romantycznych, a pragmatyzmem wynikającym z rozumnej kalkulacji. Film "Czuwaj" to portret generacji "Z". Młodych ludzi, którzy szukają duchowości. Wychowani przez internet, zagubieni w świecie realnym, głodni są prawdziwych wartości. Potrzebują fundamentu ideowego. Marzą o heglowskiej substancji etycznej, która określi im przestrzeń dobra i zła. Jednocześnie chcą być niezależni i mieć swobodę myślenia. Gdy stoją w obliczu wyborów, podejmują je i chcą być za nie odpowiedzialni.
PAP: Kiedy i gdzie realizowane były zdjęcia do filmu "Czuwaj"?
R.G.: Zdjęcia trwały od 16 lipca do 18 sierpnia. Zaczęliśmy w Warszawie, potem kręciliśmy w lesie na Kaszubach, niedaleko Kościerzyny.
PAP: Kiedy "Czuwaj" może trafić na ekrany kin?
R.G.: Najwcześniej na wiosnę 2017 roku.
PAP: Kto wspólnie z Panem napisał scenariusz?
R.G.: Dorota Jankojć-Poddębniak, studentka Szkoły Filmowej w Łodzi.
PAP: Do jakich widzów kieruje Pan ten film? Do młodzieży, dorosłych?
R.G.: Do młodzieży i do dorosłych.
PAP: Dlaczego zdecydował się Pan na tytuł "Czuwaj"? Czy oprócz skojarzeń z pozdrowieniem harcerskim, może być on pewnego rodzaju apelem do publiczności?
R.G.: Podoba mi się ten tytuł, bo jest krótki i pojemny myślowo. Ma kilka znaczeń. Odnosi się do pozdrowienia harcerskiego, ale jednocześnie mówi o potrzebie bycia aktywnym. Wyraża postawę otwartości i przytomności umysłu. Nawołuje do uważnego obserwowania życia wokół. Do czynnego udziału w nim.
Rozmawiała Joanna Poros