REPORTAŻE | Ota Pavel był nie tylko znakomitym pisarzem, lecz także świetnym reporterem, człowiekiem, który traktował sport jako dziedzinę humanistyki
Dziennik Gazeta Prawna
Bohumil Hrabal, zapytany pod koniec życia o to, czy liczy na literackiego Nobla, odparł, że nie, nie liczy, a to dlatego, że nie zasługuje. Następnie dodał, że jedynym, który zasługiwał, był Ota Pavel. „On był najlepszy z nas wszystkich” – powiedział Hrabal. Określenie „najlepszy” jakoś do Pavla pasuje, nie tyle nawet w sensie literackim, ile w duchowym. Mowa bowiem o artyście, który konsekwentnie przetwarzał własny lęk i własne cierpienie w piękno i afirmację życia.
Ota Pavel (1930–1973) urodził się w Pradze, w rodzinie żydowskiego komiwojażera, jako Otto Popper. W czasie wojny cudem uniknął wywózki do Terezína, ponieważ jego roztrzepani rodzice (matka była Czeszką) zapomnieli go obrzezać i zgłosić w gminie żydowskiej. Dwaj bracia Oty byli wszelako uwzględnieni w ewidencji i wraz z ojcem trafili do nazistowskich obozów, z których, również cudem, udało im się wrócić w jednym kawałku. Po wojnie, gdy późny stalinizm także zaczął nabierać antysemickich akcentów (zwłaszcza w Czechosłowacji po słynnym pokazowym procesie byłego sekretarza tamtejszego KC Rudolfa Slanskiego i 13 innych komunistów pochodzenia żydowskiego), tata Popper postanowił na wszelki wypadek zmienić nazwisko rodziny na Pavel. I tak już zostało.
Ota Pavel szybko związał się ze światem sportu, najpierw jako hokeista – musiał przerwać karierę ze względów zdrowotnych – potem zaś jako dziennikarz. Od 1949 roku pracował w radiu, pisał korespondencje i reportaże sportowe dla czasopism „Stadion” i „Československý Vojak”. Okazało się, że jest w tym znakomity, chociaż nie miał nawet matury (zdał ją, zresztą zaocznie, dopiero w 1960 roku).
W 1964 roku, podczas zimowych igrzysk w tyrolskim Innsbrucku, Pavel doznał załamania nerwowego. „Mózg mi się zaćmił, jak gdyby spłynęła mgła z Alp. Zobaczyłem pewnego pana jako diabła w całej okazałości, miał rogi, kopyta, sierść i wiekowe spróchniałe zęby. Potem poszedłem w góry nad Innsbruckiem, żeby podpalić zabudowania wiejskie. Byłem przekonany, że taka wielka jasność rozproszy mgłę. Wyprowadziłem już krowy i ogiery ze stajni, żeby nie spłonęły, kiedy dopadła mnie austriacka policja. Wymyślałem im, zdarłem z nóg buty i szedłem po śniegu boso jak Chrystus, którego prowadzą na krzyż” – wspominał później. Hospitalizowano go. Od tego czasu aż do śmierci niespełna dekadę później kilkanaście razy powracał do szpitala psychiatrycznego, uwięziony w bezlitosnej sinusoidzie psychozy maniakalno-depresyjnej. Wyczerpany chorobą, zmarł na atak serca.
Lata po katastrofie to jednak zarazem złota epoka w twórczości Pavla. Pisał w ramach terapii, głównie cofając się do czasów dzieciństwa i wakacji spędzanych z rodziną nad rzeką Berounką. Był to pejzaż Arkadii w cieniu Zagłady, deklaracja miłości podszyta autentyczną rozpaczą. „Śmierć pięknych saren” i „Jak spotkałem się z rybami”, dwie wspomnieniowe książki napisane wówczas przez Pavla, należą bez wątpienia do arcydzieł literatury światowej.
Teraz mamy okazję, by przyjrzeć się zawodowemu obliczu Pavla, a to dzięki „Bajce o Rašce”, zbiorowi zawierającemu tytułową bajkę oraz osiem reportaży publikowanych niegdyś w czechosłowackiej prasie. Opowieść o Jiřím Rašce, najsłynniejszym czeskim skoczku narciarskim, złotym medaliście z Grenoble (1968), powstała na początku lat 70., a więc w czasach, gdy Pavel był już schorowanym rencistą – i jest znakomita. To rzeczywiście baśń, choć oparta na faktach, baśń surrealistyczna i lśniąca od niesamowitych metafor. Reportaże niewiele jej ustępują; Pavel nie pisał w służbie reżimu, dlatego w jego tekstach nie ma socrealistycznych nadludzi i herosów, sport interesował go w kontekście pojedynku człowieka z własnymi słabościami, a także jako ekspresja ludzkiej siły przetrwania, inteligencji i empatii. To właściwie zdumiewające, ile autor potrafił wycisnąć choćby z banalnej sceny na bieżni stadionu („O tym, jak pobiegł Zátopek”) – rywalizacja sportowa nabiera tu cech szekspirowskiego dramatu. Książka Pavla przypomina też o tym, jak bardzo zmienił się sport przez ostatnie półwiecze. Uświadomienie sobie tej transformacji może być – i jest – dość szokujące.
Bajka o Rašce i inne reportaże sportowe | Ota Pavel | przeł. Justyna Wodzisławska | Dowody Na Istnienie 2016