W sklepach pusto, na ulicach szaro – nic dziwnego, że w czasach PRL doniesienia o brawurowych wyczynach Polaków w Himalajach rozpalały wyobraźnię i pozwalały fantazjować o wolności. W gronie zasłużonych alpinistów tamtego pokolenia był także Maciej Berbeka, pierwszy zimowy zdobywca szczytów Manaslu, Czo Oju i Broad Peak. Ostatnia z jego wypraw okazała się niestety tragiczna.
/>
/>
/>
PROZA Mieszkający w Azji angielski pisarz Lawrence Osborne przeżywa najlepsze chwile w karierze – choć publikuje od dwóch dekad, zaczęto go uważnie czytać stosunkowo niedawno. Przełomem była powieść „Przebaczenie” (2012, wyd. pol. 2015), rzecz o winie, karze i zderzeniu kultur. Ten nowy Osborne – autor wcześniej znany głównie z książek podróżniczych – spodobał się krytykom na Wyspach (i nie tylko na Wyspach, bo i u nas także): miał elitarystyczny sznyt, podejmował poważne tematy, niosła się za nim fama światowca, nostalgicznego egzystencjalisty. Skoro tak, i skoro jego nowa powieść „Ballada o drobnym karciarzu” traktuje o hazardziście, to pomyślałem: „sprawdzam”. A kiedy już to uczyniłem, naszła mnie jeszcze jedna myśl: na miejscu Osborne’a z takimi kartami nie siadałbym do stolika. Porównywana w okładkowym blurbie do „pamiętnych dzieł Dostojewskiego i Grahama Greene’a” powieść Anglika jest bowiem co najwyżej nędzną imitacją wielkiej literatury. Fabuły „Ballady...” starczyłoby z trudem na 20-stronicowe opowiadanie. Oto mamy Brytyjczyka w Makau – chińskim Las Vegas. Brytyjczyk, były prawnik z klasowym poczuciem niższości, który okradłszy swoją klientkę, uciekł z Europy, jest obecnie straceńczym szulerem. W kasynie poznaje eteryczną call girl, ta zaś traktuje go jak człowieka. Chce go uratować czy pogrążyć? Brakuje tej książce krztyny oryginalności, atakuje za to czytelnika agresywnym werbalnym kiczem – wszyscy upajają się porażkami, zatracają się w grze, taplają się w melancholii. To męczące, ale finis coronat opus – zakończenie powieści jest już czystą groteską godną prozy Janusza L. Wiśniewskiego.
Ballada o drobnym karciarzu | Lawrence Osborne | przeł. Anna Gralak | Znak Litera Nova 2016
WYWIAD Paweł Wysoczański, twórca filmu dokumentalnego o Jerzym Kukuczce, w jednym z wywiadów powiedział, że dla pokolenia ludzi, których dzieciństwo przypadło na lata 80., himalaiści byli superbohaterami. To wtedy zaczęła się himalajska gorączka – wiedza i technika w końcu pozwoliły człowiekowi zdobywać najwyższe szczyty świata. W 1986 roku Reinhold Messner jako pierwszy zdobył wszystkie 14 ośmiotysięczników. W ślad za nim podążył nasz Kukuczka. W sklepach pusto, na ulicach szaro – nic dziwnego, że w czasach PRL doniesienia o brawurowych wyczynach Polaków w Himalajach rozpalały wyobraźnię i pozwalały fantazjować o wolności. W gronie zasłużonych alpinistów tamtego pokolenia był także Maciej Berbeka, pierwszy zimowy zdobywca szczytów Manaslu, Czo Oju i Broad Peak. Ostatnia z jego wypraw okazała się niestety tragiczna. O śmierci Macieja Berbeki w Karakorum media huczały w 2013 roku. Zdobycie Broad Peaku zimą było dla wspinacza wielkim marzeniem, które przypłacił życiem. Długo spekulowano o przyczynach tragedii, próbowano szukać winnych. Łatwo wydawać sądy z bezpiecznej pozycji, w strefie śmierci wszystko jednak wygląda inaczej, każda sekunda jest walką o przetrwanie. Książka Beaty Sabały-Zielińskiej, powstała w oparciu o rozmowy z wdową po himalaiście Ewą Dyakowską-Berbeką, wciąga bardziej, niż można by się spodziewać. To w dużej mierze zasługa autorki, której udało się znaleźć atrakcyjną formułę na opowiedzenie nie tylko o świecie wspinaczy i jego twardych, bezwzględnych regułach, lecz także o Polsce doby PRL i tęsknocie za innym, nieodkrytym światem.
Jak wysoko sięga miłość? Życie po Broad Peak. Rozmowa z Ewą Berbeką | Beata Sabała-Zielińska | Prószyński i S-ka 2016
OPOWIADANIA Wybitny literaturoznawca Michał Głowiński wydał dotąd kilka książek autobiograficznych. Opowiadania zawarte w zbiorze „Carska filiżanka” również mają charakter wspomnieniowy, tym razem jednak pamięć autora krąży wokół drobiazgów i chwil, które nabrały dlań znaczenia. W tym wyborze impresji, anegdot, mniej lub bardziej intymnych wyimków ze wspomnień jest jednak motyw przewodni. „Ja” z tekstów Głowińskiego zawsze okazuje się „innym” w różnych kontekstach i okolicznościach. Jest Żydem ukrywającym się podczas wojny, homoseksualistą, w końcu – Europejczykiem drugiej kategorii, przybywającym na Zachód zza żelaznej kurtyny. Szczególne położenie sprawia, że narrator opowiadań często przybiera pozycję obserwatora, tak jakby życie odbywało się poza nim, a może mimo niego.
Tak jak w poprzednich książkach powracają dramatyczne wspomnienia z czasów wojny. Bohater, alter ego pisarza, to w pierwszej kolejności żydowskie dziecko zmuszone ukrywać się w szafie. Do tamtego czasu nawiązuje słodko-gorzkie wspomnienie smaku kaszanki, która miała okazać się najwspanialszym prezentem urodzinowym dla żyjącego na skraju wycieńczenia chłopca. Potem przychodzi obraz szpitala prowadzonego przez siostry zakonne i chorego dziecka, które miał zabić kęs chleba. Wiele miejsca pisarz poświęca także epoce stalinizmu, nie ukrywa naiwnej młodzieńczej postawy, która kazała mu wierzyć propagandzie tamtego czasu. Lata 40. i 50. ubiegłego wieku mają dla bohatera tej książki znaczenie kluczowe. W tym czasie wszystko, co znane, podlega rewolucyjnym zmianom, także w sferze seksualności, która stanie się przedmiotem wstydu i samoudręczenia.
Carska filiżanka | Michał Głowiński | Wielka Litera 2016
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama