Zaczyna się złoty czas dla fanów jazzu. W najbliższym czasie Polskę odwiedzi wiele gwiazd gatunku. Doskonały basista Bill Laswell jest jedną z nich
Łatwiej chyba wymienić gatunki, w których Bill Laswell nie próbował swoich sił, niż te, które go pochłonęły na jakiś czas. Dobrze pokazuje to lista muzyków, z którymi współpracował w swojej ponad 30-letniej karierze. Są na niej m.in.: Mick Jagger, Public Image Ltd, Swans, Iggy Pop, Laurie Anderson, Brian Eno, Bootsy Collins, Nine Inch Nails, Motorhead, Peter Gabriel, Blur, Ramones, George Clinton, Matisyahu, Angelique Kidjo, DJ Krush, Sting, Afrika Bambaataa, Julian Schnabel, Whitney Houston, Fela Kuti i Herbie Hancock. Współpracował też z muzykami z Turcji, Palestyny czy Indii.
Laswell nie tylko z nimi grał, ale też dla wielu produkował albumy. To właśnie on odpowiada w dużej mierze za brzmienie przełomowego w karierze Hancocka albumu „Future Shock” z 1983 roku. Zasłynął też jako twórca remiksów. Interpretował twórczość takich gigantów jak Bob Marley i Miles Davis. Na początku lat 80. założył również własną wytwórnię Axiom.
Jak sam podkreśla w wywiadach, nie istnieją dla niego granice w muzyce. Wszyscy na tym świecie grają według niego world music i jest w stanie złapać kontakt muzyczny z artystami z każdego zakątka globu. W ostatnich latach mocno skierował się w stronę artystów spoza zachodniego świata, Afryki czy Japonii. Jego występ podczas Warsaw Summer Jazz Days (12.07) będzie przykładem właśnie takich poszukiwań. Jeden z najwszechstronniejszych basistów skrzyżuje bowiem swój instrument z muzykami zespołu Master Musicians of Jajouka. To spadkobiercy grupy muzyków oficjalnie zatrudnionych przez sułtanów Królestwa Maroka, którzy grali na najważniejszych państwowych uroczystościach. Dzisiaj dowodzi nimi Bachir Attar, pod którego kierownictwem muzycy grali chociażby z Ornette’em Colemanem czy The Rolling Stones (pojawili się na ich płycie „Steel Wheels” z 1989 roku). Z Laswellem podjęli współpracę już na początku lat 90. Ich wspólny koncert to nie będzie łatwy, lekki i przyjemny jazz, ale akurat od tego Bill Laswell zawsze starał się uciekać.
Tego samego dnia na WSJD wystąpią też inni awangardowi jazzmani. Wspólną scenę będą dzielić: jamajski perkusista Sly Dunbar, o którym Brian Eno powiedział kiedyś: „Kiedy kupicie jakąś znakomitą płytę z muzyką reggae, jest 90 procent szans, że za bębnami słychać Slya”; basista Robbie Shakespeare; norweski gitarzysta Eivind Aaset; Fin Vladislav Delay, czyli Sasu Ripatti, znany też jako Luomo; wielokrotnie goszczący w Polsce trębacz Nils Petter Molvar. To wszystko ostatniego dnia WSJD, ale na festiwal warto też przyjść wcześniej. 9 lipca wystąpi bowiem kwartet znakomitego młodego trębacza Ambrose’a Akinmusire’a. Poza tym wystąpi trio włoskiego pianisty Giovanni Guidiego oraz zespół innego młodego pianisty, Vijaya Iyera. Drugi dzień to już znakomite James Carter Organ Trio, zespół Brada Mehldau oraz formacja członka słynnej jazzowej rodziny Marsalisów – Jason Marsalis Vibes Quartet. Gwiazdą trzeciego dnia imprezy będzie z kolei pianista Joey Calderazzo, który wystąpi wraz z Krzysztof Kobyliński Ethnojazz Orchestra.
Inna jazzowa impreza w stolicy startuje już jutro (4.07). Chodzi o festiwal Jazz na Starówce. Na inaugurację wystąpi Wojtek Mazolewski Quintet. W kolejne weekendy pojawią się m.in. Christian McBride Trio, Terje Rypdal & Palle Mikkelborg Project oraz zespół Omara Sosy.
Na tym nie koniec wakacyjnych jazzowych atrakcji. Na początku sierpnia warto się bowiem przenieść do Sopotu. Podczas Molo Jazz Festivalu Zbigniew Namysłowski po 40 latach ponownie zmierzy się z materiałem z płyty „Kujaviak Goes Funky”.
Legendy swoich gatunków na żywo
Stolicę odwiedzą weterani jazzu, a w innych miejscach Polski nie zabraknie klasyków pozostałych gatunków. Po raz kolejny gwiazdy różnych odmian rocka będzie gościła podsłupska Dolina Charlotty. Trzy lata temu przy okazji premiery 15 krążka ZZ Top „La Futura” pisałem, że świetnie by było, jakby przyjechali z nim do Polski. I tak też się stanie 3 lipca. ZZ Top grają od ponad 40 lat w niezmienionym składzie nagrywając albumy idealne na podróż po amerykańskich bezdrożach. „La Futura” też zalana jest mocnymi blues-rockowymi riffami, które na pewno sprawdzą się w amfiteatrze w Charlotcie. Dzień później na tej samej scenie stanie genialny gitarzysta Carlos Santana, który miał okazję już gościć na tym festiwalu. Wisienką na torcie będzie koncert Roberta Planta 21.07.
Nie mniej zasłużeni artyści, choć dla innych gatunków wystąpią 10 i 11 lipca w Lublinie podczas imprezy Wschód Kultury Inne Brzmienia Art’n’Music Festival. W następny piątek (10.07) na scenie na Błoniach pojawi się tam legenda afrobeatu, bębniarz, członek grupy Feli Kutiego, Tony Allen. Artysta, który współpracował chociażby z Damonem Albarnem, Air i Jimim Tenorem przywiezie do Lublina swój dziesięcioosobowy zespół. Będzie się można przekonać na żywo, czy Brian Eno miał rację, nazywając urodzonego w 1940 roku w stolicy Nigerii Allena „prawdopodobnie najciekawszym perkusistą w historii”. Dzień później na tym samym festiwalu zagra kultowa niemiecka kapela Einstürzende Neubauten. Najnowsza płyta zespołu założonego w 1980 roku w Berlinie „Lament” znalazła się na rynku w zeszłym roku i zebrała świetne recenzje. Einstürzende Neubauten na pewno zagrają też starsze kawałki, także z ich płyt z lat 80. Co ważne, wstęp na oba koncerty jest darmowy.
Na koniec powróćmy do stolicy. „We are Motorhead and we play rock n’ roll” – takimi słowami zazwyczaj zaczyna swoje koncerty nieśmiertelny Motorhead. Kapela Lemmy’ego Kilmistera po raz kolejny zawita do Polski. Zagrają 6 lipca na warszawskim Torwarze. Na pewno nie zabraknie nowych kawałków, bo pod koniec sierpnia ukaże się ich nowy, 22. studyjny krążek „Bad Magic”. Zespół, który w tym roku obchodzi 40-lecie istnienia (sam Lemmy będzie miał w grudniu 70. urodziny) wykona też na pewno swoje nieśmiertelne numery w stylu „Ace of Spades” czy „Overkill”.