Saoirse skończyła właśnie sześć lat i zupełnie przypadkowo dowiedziała się, że jest selkie – znaną z irlandzkich legend dziewczynką, która zamienia się w fokę. Co więcej, to w rękach dziewczynki spoczywa los wszystkich magicznych istot: skrzatów i wróżek, pradawnych bohaterów i bóstw. Tylko Saoirse może – z pomocą starszego brata Bena – ocalić je przed zapomnieniem, będącym skutkiem klątwy rzuconej przez wiedźmę Machę.
„Sekrety morza” to klasyczny baśniowy schemat, podobnie jak wcześniejszy film reżysera Tomma Moore’a „Sekret księgi z Kells” wzbogacony o elementy irlandzkiego folkloru. Ale to nie wypisy z celtyckiej mitologii: to opowieść o dojrzewaniu i odpowiedzialności, nieuchronności losu, a przede wszystkim o próbach poradzenia sobie ze stratą i śmiercią najbliższych: matka Bena i Saoirse, także selkie, odeszła z realnego świata po narodzinach córeczki. Wszystko nakreślone wyjątkowo subtelnie, pełną paletą uczuć. Złośliwy brat musi wszak okazać się odważny i oddany młodszej siostrze, ojciec za maską mrukliwego gbura ukrywa żałobę, nawet wiedźma Macha nie jest wcieleniem zła, lecz – niczym Buka z opowieści o muminkach – rozpaczliwie nieszczęśliwą istotą o złamanym sercu. Tomm Moore idealnie waży przy tym emocje: „Sekrety morza” są zabawne, pełne napięcia, nostalgiczne i wzruszające. No i – co w przypadku animacji wyjątkowo ważne – to dzieło reżysera obdarzonego wielką wyobraźnią i wrażliwością wizualną.
W wywiadach Moore nie ukrywał swojej fascynacji klasycznymi disnejowskimi animacjami i filmami Hayao Miyazakiego (ze wskazaniem na pięknego „Mojego sąsiada Totoro”), ale udało mu się odnaleźć swój własny, niepowtarzalny, urzekający styl, daleki od tego, co na co dzień trafia na ekrany kin. Zapomnijcie o cyfrowej animacji i trójwymiarowych efektach. „Sekrety morza”, ręcznie rysowane, wyjątkowo pieczołowicie zrealizowane (prace nad nimi trwały blisko pięć lat), zachwycające pięknem kadrów, przypominają, że film animowany może być prawdziwym dziełem sztuki, a nie jedynie popisem technicznego mistrzostwa speców od komputerowej grafiki.
I jeszcze jedno: „Sekrety morza” tegoroczny wyścig po Oscara dla najlepszego filmu animowanego przegrały z „Wielką Szóstką” i to chyba budzi jeszcze większe zdumienie niż wszystkie cuda celtyckiej mitologii.