Nie wiem, czy jest sens spekulować na temat przyszłych kanonów w sztuce, ani czy w ogóle jest to możliwe. Może warto raczej powiedzieć o tym, że w ciągu 25 lat bardzo się zmieniliśmy, zaczęliśmy stawiać sztuce nowe pytania, czegoś innego od niej oczekiwać. Przez ćwierćwiecze nasze zbiorowe, społeczne wyobrażenia na temat tego, czym może być sztuka, bardzo się poszerzyły. Dzisiaj wykraczają one poza tradycyjne, akademickie dyscypliny, jak rzeźba czy malarstwo. Oswoiliśmy się z tym, że sztuka może być bardziej procesem niż przedmiotem i dziełem. Może być gestem, performance’em, społeczną komunikacją. W Polsce przed 1989 rokiem panowało przekonanie, że sztuka służy utrwalaniu wartości. Jednak przez ostatnie 25 lat konfrontowaliśmy się często ze sztuką, która wartości dyskutuje, kwestionuje, poddaje próbie. Sztuka stała się w większym stopniu narzędziem krytycznej debaty niż wyrazem wspólnego ducha.
Mamy więc nowe formy wyrazu, poszerzone granice sztuki, a nawet jej nową funkcję społeczną. Nie wiem, czy o bohaterach tych przemian można mówić w kategoriach kanonu. Na pewno da się wskazać artystów, którzy odnieśli obiektywny sukces. Są wśród nich malarze i rzeźbiarze, jak Wilhelm Sasnal czy Mirosław Bałka, ale i wymykający się z tradycyjnych dyscyplin artyści jak Piotr Uklański czy Paweł Althamer, który zrobił na świecie bardzo ciekawą karierę, tak niekonwencjonalną jak jego praktyka twórcza. Artur Żmijewski stał się ważnym uczestnikiem międzynarodowych debat na temat tego, jaką funkcję społeczną powinna pełnić sztuka. Żmijewski domaga się, aby artyści byli zaangażowani i brali na barki odpowiedzialność polityczną i społeczną. Z tym poglądem, ale i ze swoją twórczością, znalazł się w globalnym obiegu.
W kategoriach kanonu łatwiej mówić o wplataniu polskich wątków w globalną historię sztuki. Myślę tu o takich postaciach jak Edward Krasiński, Alina Szapocznikow, Andrzej Wróblewski – to byli wybitni polscy twórcy, tworzący najnowszą historię sztuki, którzy przed 1989 rokiem w świadomości międzynarodowej byli słabo znani, a teraz są w niej mocno obecni, wpisani w światowy kanon.
Lubimy operować kanonami, ponieważ pomagają nam porządkować zjawiska na scenie artystycznej. Tyle że dynamika sztuki jest większa, niż była kiedyś, i ten współczesny kanon staje się coraz bardziej krótkoterminowy i względny. Sztuki jest dużo więcej, niż było kiedykolwiek wcześniej. Nigdy w historii nie było tylu artystów, tylu dzieł sztuki, tylu miejsc, w których można je oglądać. Polska sztuka funkcjonuje w coraz większym stopniu w globalnym kontekście – to jedna z wielu zmian, które przyniosło ostatnie 25 lat. Jeden z kanonów, którym się intuicyjnie posługujemy, to kanon sztuki narodowej. Inny to kanon historycznej sztuki europejskiej. Coraz częściej konfrontujemy się jednak z artystami z Azji, Ameryki Południowej czy Afryki, którzy w tej historii nie uczestniczyli. Spotykamy też artystów, którzy czerpią nie tylko z dziedzictwa sztuk wizualnych, lecz również z dorobku kina, filozofii czy nauk społecznych. Wydaje mi się, że czasy jednego niepodważalnego kanonu minęły; świat, również artystyczny, stał się wielowymiarowy i trzeba posługiwać się w nim wieloma kanonami jednocześnie, skomplikowaną siatką odniesień. To trudniejsze, ale też niezwykle ciekawe.