Ponad 50 ukraińskich dzieł sztuki zostało potajemnie przetransportowanych samochodami ciężarowymi z bombardowanego Kijowa do stolicy Hiszpanii Madrytu, gdzie zostaną zaprezentowane na wystawie w muzeum Thyssen pt. „W oku huraganu. Modernizm w Ukrainie 1900-1930”.

Wystawa, którą publiczność będzie mogła zwiedzać od wtorku, jest możliwa m.in. dzięki wsparciu prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego i ministra kultury Ołeksandra Tkaczenki - zauważa agencja Europa Press.

Jak pisze dziennik "La Razon", wystawa jest pretekstem do ocalenia ukraińskiego dziedzictwa kulturalnego przed zniszczeniem w czasie trwającej wojny z Rosją. Ciężarówki, którymi przewieziono obrazy do Madrytu wyjechały z Kijowa o świcie 15 listopada, zaledwie kilka godzin przed kolejnym rosyjskim atakiem na ukraińską stolicę. Samochody dotarły do Lwowa, przekroczyły granicę z Polską i po pięciu dniach i przejechaniu prawie 3 tys. km dotarły do Madrytu. Na granicy z Polską ciężarówki czekały prawie 10 godzin, ponieważ właśnie wtedy na polskie terytorium spadła rakieta, zabijając dwie osoby. Transportu obrazów nie chciała ubezpieczyć żadna firma ubezpieczeniowa.

"La Razon" przypomniał, że podczas hiszpańskiej wojny domowej, kiedy na jesieni 1936 r. w Madrycie istniało zagrożenie nalotów z użyciem bomb zapalających, muzeum Prado przeniosło ponad 2 tys. dzieł sztuki do Walencji, aby ratować je przed zniszczeniem.

W czasie II wojny światowej naziści rabowali dzieła sztuki w krajach europejskich, a ostatnio do podobnych sytuacji doszło podczas wojny w Iraku i w Syrii - zaznacza dziennik.

Podczas konfliktu na Ukrainie powtarzają się te same obrazy: pakowanie i transportowanie dzieł sztuki do innego kraju, aby zapobiec ich zniszczeniu - pisze "La Razon". Dodaje, że dziś krajem przyjmującym ratowane dzieła jest Hiszpania.

Wystawa dzieł ukraińskich artystów reprezentujących futuryzm i konstruktywizm, m. in. Ołeksandra Bohomazowa, Wasyla Jermyłowa, Wiktora Palmowa, Anatolija Petryćkiego będzie trwała do końca kwietnia, a później pojedzie do Kolonii w Niemczech i do innych miast europejskich, w których będzie bezpieczna.

Innym celem wystawy jest podkreślenie ukraińskiej tożsamości i odrębności ukraińskiej sztuki. "Wiele z tego, co tradycyjnie nazywano 'rosyjską awangardą', tak naprawdę jest awangardą ukraińską" - wyjaśniła w rozmowie z agencją EFE kurator wystawy Ruiz del Arbol. "Na przykład jeden z obrazów Wołodymyra Burluka z 1910 r. tytułowano: 'Chłopka rosyjska' aż strażnik sali muzealnej pochodzenia ukraińskiego zorientował się w błędzie i muzeum zmieniło tytuł na 'Chłopka ukraińska;" - dodała.

Grażyna Opińska (PAP)

opi/ adj/