Nowy film Roba Marshalla idealnie wpisuje się w niekończącą się modę na opowiadanie klasycznych baśni od nowa. Ale sam pomysł nowy nie jest: podstawą scenariusza był napisany przez Stephena Sondheima i Jamesa Lapine’a broadwayowski przebój z lat 80. Twórcy seriali w rodzaju „Dawno, dawno temu” muszą się jeszcze wiele nauczyć.
Punkt wyjścia jest banalny: piekarz i jego żona, marzący o narodzinach dziecka, muszą zdjąć klątwę rzuconą przed laty przez mieszkającą w sąsiedztwie Wiedźmę. Misja okaże się dużym wyzwaniem, a losy nieszczęsnego małżeństwa splotą się z losami Kopciuszka, Czerwonego Kapturka, Jacka (tego od magicznej fasoli) oraz Roszpunki. Reżyser Rob Marshall, idąc w ślad musicalowego oryginału, te baśniowe schematy układa na nowo całkiem zgrabnie, doprawiając je sporą dawką absurdalnego humory wysokiej próby. To świetne widowisko, brawurowo zrealizowane, z werwą i dystansem zagrane przez gwiazdorską obsadę. Oscarowa nominacja dla Meryl Streep nie jest przypadkowa, ale na pochwały zasłużyli wszyscy aktorzy, z Emily Blunt, Jamesem Cordenem i Chrisem Pine’em na czele. Cieszy też zabawny epizod Johnny’ego Deppa, który ostatnio zbyt wielu sukcesów na koncie nie miał.
Przy tym wszystkim „Tajemnice lasu” nie są wyłącznie czczą zabawą. Gdy bowiem wydaje się, że wszyscy będą żyli długo i szczęśliwie, następuje opowieści akt drugi, pojawiają się mroczniejsze tony, a bohaterowie będą musieli się zmierzyć z wyzwaniami znacznie poważniejszymi niż odnalezienie tajemniczej właścicielki złotego pantofelka.
Sondheim i Lapine (który jest także autorem scenariusza filmowej wersji „Tajemnic…”) są bowiem nie tylko uważnymi czytelnikami dzieł braci Grimm, lecz także pojętnymi uczniami Brunona Bettelheima. Z jego głośnej książki „Cudowne i pożyteczne” zapożyczyli psychoanalityczne interpretacje najsłynniejszych baśni, ale dokonali także własnego ich przewartościowania. A bohaterowie są bardziej skomplikowani i ciekawsi niż ci, których pamiętamy z kart książek. To już nie tylko symboliczne figury, ale postaci z krwi i kości, ambiwalentne, rozdarte między dobrem a złem, altruizmem a egoizmem. „Miałem być uroczy, a nie wierny”– mówi w jednej ze scen książę, który poślubił Kopciuszka. „Nie jestem dobra, nie jestem miła, po prostu mam rację” – deklaruje w innej scenie Wiedźma. A gdy z zewnątrz przychodzi prawdziwe zagrożenie – czyli olbrzym, który na ziemię schodzi po łodydze magicznej fasoli – godzi tak samo w dobrych, jak i złych bohaterów. W świecie „Tajemnic lasu” nie należy więc także się spodziewać tradycyjnego happy endu. Niektórzy bohaterowie żyją długo i szczęśliwie, ale znacznie częściej żyją krótko i marnie.
Tajemnice lasu | USA 2014 | reżyseria: Rob Marshall | dystrybucja: Disney | czas: 127 min | Recenzja: Jakub Demiańczuk | Ocena: 4 / 6