Bohaterowie książki Sahar Delijani to kobiety, więźniowie polityczni i dzieci, ewentualnie bardzo młodzi lub bardzo starzy mężczyźni. A więc wszyscy ci, którzy nie dostali wezwania na front. W Iranie trwa konflikt zbrojny z Irakiem, będący niejako pokłosiem rewolucji islamskiej z 1979 r. Cywilna ludność wciąż nie może przyzwyczaić się do nowych warunków: obowiązkowych hidżabów u kobiet i zapuszczonych bród u mężczyzn oraz nadzorujących niemal każdy ruch jednostki Strażników Rewolucji. Irańska rzeczywistość przypomina podwójne piekło. Mieszkańcy w nowym ładzie muszą sobie poradzić nie tylko z dekretami nowej fundamentalistycznej władzy, ale też z wojenną rzeczywistością – szalejącą inflacją, reglamentowaniem produktów w sklepach, wiecznym deficytem towarów i wszechogarniającą biedą.
To właśnie w tych warunkach poznajemy bohaterów utworu Delijani. Autorka zabiera nas w dekadę lat 80. XX wieku, która w Iranie wygląda dziwnie znajomo. Problemy, które toczą życie bohaterów, w żaden sposób nie zasługują na łatkę egzotycznych. Pisarka nie komplikuje zanadto fabuły. Zamiast tego skupia się na detalu. Na małych dramatach i małych radościach codziennego życia. Dzięki temu udaje jej się to, co Mohammad Rasoulof osiągnął w filmie „Rękopisy nie płoną” – jednym ruchem ręki wpisuje Iran na mapę tych państw i narodów, które doświadczyły okrucieństwa rewolucyjnych przewrotów i wojennej pożogi. W historiach bohaterów Delijani rozpoznamy opowieści naszych dziadków z czasów II wojny. Zmieniły się nazwiska i polityczno-społeczne konteksty, ale problematyka pozostaje ta sama, niezmienna niezależnie od upływającego czasu i szerokości geograficznej. Ta wysoce uniwersalna powieść to zaproszenie do Iranu oglądanego oczami zwykłych ludzi. Nie ma tu miejsca na propagandowy język władzy ani demoniczny dyskurs zachodnich mediów. To niepowtarzalna okazja, by posłuchać wreszcie samych zainteresowanych.
Dzieci drzewa jakarandy | Sahar Delijani | przeł. Anna Esden-Tempska | Albatros 2014 | Recenzja: Artur Zaborski | Ocena: 5 / 6