Najnowszy, jedenasty studyjny album „Banga” to dla Patti Smith charakterystyczny mariaż: świetne, nawiązujące do sztuki i faktów teksty plus undergroundowe, surowe brzmienie tonowane momentami balladami.

Śpiewając o Amy Winehouse, odnosząc się do literatury (przydomek „Banga” nosił pies Poncjusza Piłata w powieści „Mistrz i Małgorzata”) i filmu (sam za siebie mówiący tytuł numeru „Tarkovsky”), przypomina, że od zawsze była na bieżąco z alternatywną, szczerą sztuką. Kiedy mieszkała w legendarnym Chelsea Hotel w Nowym Jorku, na początku lat 70. poznała Andy Warhola, Salvadora Dalego, Williama Burroughsa, Janis Joplin. Wplatając się w nowojorską nową falę, zaczęła na scenie melodeklamować swoje wiersze. Wreszcie w 1975 roku nagrała debiut „Horses”, który stał się punktem zwrotnym w rockowej muzyce opanowanej przez „prawdziwych mężczyzn” w stylu Bruce’a Springsteena i członków Aerosmith.

Ubrana w męskim stylu Patti pokazała bezkompromisowe podejście do muzyki, bez mizdrzenia się do publiki. Wymownie śpiewała w nowofalowym hymnie „Rock’N Roll Nigger” ze swojej trzeciej płyty „Easter”: „Poza społeczeństwem – to tam jest moje miejsce”. Taka jest też na płycie „Banga”. Poza głównym nurtem. Album kończy coverem numeru „After the Gold Rush” z trzeciej płyty, o tym samym tytule, innego piewcy prawdziwości Younga.