W "Oczku w głowie tatusia" biografia córki Jamesa Joyce’a splata się ze wspomnieniami scenarzystki tego komiksu Mary Talbot.

Nawet po lekturze tego komiksu trudno orzec, czy James Joyce stał się przekleństwem Mary Talbot, czy raczej błogosławieństwem. Nie dość, że dorastała pod okiem surowego, neurotycznego ojca Jamesa S. Athertona, literaturoznawcy i badacza twórczości irlandzkiego modernisty – który, jak się okazuje, nie był wystarczająco „modern” – to duch pisarza nie opuszcza jej aż do teraz. Autorka pisze o zbiegach okoliczności związanych z datami śmierci i narodzin oraz zbieżności imion członków rodziny Joyce’a i własnej z mieszaniną rozbawienia, nonszalancji i szczerego zaciekawienia, ale bez niezdrowej paranoi charakteryzującej tropicieli teorii spiskowych.

To zaś spory atut, bowiem Talbot poczuła się w artystycznym obowiązku dopowiedzenia historii niedopowiedzianej, zabierając się za życiorys Lucii Joyce, córki Jamesa i Nory. Lucia była nie tylko muzą ojca. Przyjaźniła się z Samuelem Beckettem, była uczennicą Isadory Duncan, wreszcie pacjentką Carla Gustava Junga. Jej biografię Mary Talbot uzupełnia nietypowo, bo własnymi wspomnieniami, szukając paralel pomiędzy dorastaniem swoim a Lucii. Losy obu kobiet oddalonych od siebie w czasie i przestrzeni rozplątują się dopiero wtedy, gdy panna Joyce trafia do szpitala z podejrzeniem choroby psychicznej, a Mary odnajduje swoją miłość. Jej mężem został zresztą Bryan Talbot, którego nazwisko również widnieje na okładce komiksu, brytyjski rysownik i scenarzysta – pracował chociażby przy „Baśniach” i „Sędzim Dreddzie” – odpowiedzialny za oprawę graficzną opisywanej pozycji, zresztą nie byle jaką.

Trzy płaszczyzny narracyjne różnią się od siebie i kreską, i kompozycją kadrów, i kolorystyką, a co za tym idzie – także atmosferą. Stylizowane na dziennik „Oczko w głowie tatusia” przegląda się niczym stary zeszyt z zapisanymi tam maczkiem wstydliwymi wyznaniami i gorzkimi zwierzeniami. Lecz Mary Talbot nie żali się czytelnikowi, nie wylewa wiader łez, choć chwilami pisanie scenariusza musiało być bolesne, wszak rozdrapuje dawne rany, otwiera zalakowane już koperty. Zakończeniu lektury towarzyszy pewna ulga. Został bowiem dopełniony obowiązek, jaki narzuciła sobie autorka, aby historia Lucii, jakkolwiek pompatycznie to zabrzmi, nie została zapomniana.

prop="itemreviewed">Oczko w głowie tatusia | scenariusz: Mary Talbot, ilustracje: Bryan Talbot | Wydawnictwo Komiksowe 2014 | Recenzja: Bartosz Czartoryski | Ocena: 4 / 6