Skala wyobraźni Junjiego Ito jest niemierzalna, lecz na tle jego wcześniejszych prac „Black Paradox” wygląda wyłącznie jak formalne ćwiczenie i efektowny fajerwerk.

Black Paradox to japońska strona internetowa skupiająca – na podstawie niepokojących statystyk można się domyślać, że całkiem liczne – grono ludzi zdecydowanych czym prędzej odebrać sobie życie. Za pośrednictwem dostępnego tam forum śpieszący pożegnać się z tym padołem ochotnicy mogą umówić się na kolektywną sesję samobójczą. I tyle. Na tym, niestety, kończy się uboga ekspozycja fabularna w świeżo wydanym u nas albumie autorstwa Junjiego Ito, niekwestionowanego mistrza komiksowej grozy, którego prace rozpięte są pomiędzy prozą Howarda Philipsa Lovecrafta, horrorem cielesnym oraz rodzimą literaturą, kinem i komiksem. Ito po wirtuozersku operuje obrazem, słowa zawsze były u niego językiem drugorzędnym, lecz czysto informatywna bezpośredniość wygłaszanych przez postacie kwestii tworzy w „Black Paradox” atmosferę sztuczności. Dziwaczne, nieprawdopodobne światy kreowane przez japońskiego geniusza urzekały, a zaraz odstręczały swoim pozornym brakiem ciągu przyczynowo-skutkowego, aby okazać się – mimo licznych niedopowiedzeń – jak najbardziej wewnętrznie spójne i pokrętnie logiczne. I choć „Black Paradox” nie jest pozbawione tej głębi, to raczej studium osobliwości, ekstrawagancka parada niesamowitości, pokaz zapierającej dech w piersi makabrycznej groteskowości i graficznej maestrii Ito.

Poprzez Black Paradox poznaje się czwórka młodych, znudzonych światem i umęczonych życiem użytkowników, z których tylko jedno okazuje się człowiekiem. Reszta to sobowtóry: lustrzane odbicie oszpeconej dziewczyny, android zbudowany na wzór pracownika placówki badawczej oraz doppelgänger prześladujący niedoszłego samobójcę, istne cienie prawdziwych ludzi z krwi i kości, z którymi główna bohaterka Marusou miała udusić się spalinami w zaparkowanym w środku lasu samochodzie. Ten interesujący trop interpretacyjny powiązany z problematyką tożsamościową szybko spada na dalszy plan – zresztą zbyt mało wiemy o poszczególnych bohaterach, aby się nimi przejąć – a kiedy dziewczyna spotyka się wreszcie z prawdziwymi nieznajomymi z forum, przekroczona zostaje granica pomiędzy zaświatami a doczesnością. Zawiązanie fabuły jest, oczywiście, jak to u Ito, kuriozalne, szokujące, cudaczne, piękne w swoim okropieństwie i śmiałości, grzechem byłoby zdradzić kolejne fabularne zawijasy. Skala wyobraźni japońskiego autora jest niemierzalna, ale jednak nie opuszcza wrażenie, że „Black Paradox” to jedynie formalne ćwiczenie i efektowny fajerwerk.

Mimo że recenzja utrzymana jest w tonie niejakiego rozczarowania – dwa poprzednio wydane u nas komiksy tego autora, „Uzumaki. Spirala” oraz „Gyo. Odór śmierci” to niewątpliwe arcydzieła – album Ito jest i tak dziełem o niepośledniej wartości artystycznej, nieprzynoszącym mu żadnej ujmy, manifestacją specyficznego rodzaju artystycznej kreatywności opartej na chęci wywołania u czytelnika konkretnej reakcji emocjonalnej. Ponadto do wydania dołączono dwie dodatkowe historie, znakomitą, demoniczną „Lizawę” oraz króciutki, czterostronicowy (i w kolorze!) „Upiorny pawilon”, które pozwalają odetchnąć – co świadczy o niemałym ciężarze okropieństw, jakie upchano do historii głównej – po lekturze najdłuższego segmentu. Dla miłośników talentu Junjiego Ito dobre wieści: jeszcze w tym roku, w lecie, ukaże się kolejny komiks jego autorstwa, futurystyczne „Hellstar Remina”.

Black Paradox | scenariusz i ilustracje: Junji Ito | JPF 2014 | Recenzja: Bartosz Czartoryski | Ocena: 4 / 6