Najpierw zachwycili się nim w rodzimej Islandii, teraz czas na resztę świata. Płyta Ásgeira Trausti Einarssona „In The Silence” to jego drugi krążek, choć tak naprawdę zawiera materiał z wydanego w 2012 r. debiutu „Dýrð í dauðaþögn”.

Trzeba było tylko przetłumaczyć teksty z islandzkiego na angielski i oto pojawił się materiał „In The Silence”. Tłumaczenia dokonał amerykański wokalista songwriter, związany z alternatywnym zespołem The Czars, John Grant. W Islandii materiał z „Dýrð í dauðaþögn” trafił na szczyt listy przebojów i stał się najlepiej sprzedającym debiutem w historii – w swoim domu ma go co dziesiąty mieszkaniec kraju, co przy ponad trzystutysięcznej populacji daje ponad 30 tys. egzemplarzy. Ásgeir dostał za debiut sporo nominacji i nagród. Można powiedzieć, że to rodzinna płyta, bo teksty napisał mu ojciec, poeta Einar Georg Einarsson. Muzycznie Ásgeir czaruje melancholią przy ograniczonej ilości środków – subtelne gitary, elektronika. To materiał bardzo grzeczny, bez fajerwerków, wyważony i stonowany. Jego wokal przypomina manierę Jamesa Blake’a, a całość powinna spodobać się fanom grania w stylu Bon Iver. Słychać, że „In The Silence” to dojrzały, świadomy krążek, a przecież Ásgeir ma zaledwie 22 lata. Jego kontakt z muzyką zaczął się jednak już 15 lat temu. W rodzinnej miejscowości Laugarbakki, w której mieszka mniej osób, niż wciśnie się do ikarusa, uczył się grać na gitarze, perkusji i pianinie. Jego brat założył grającą reggae kapelę Hjálmar i Ásgeir postanowił nie być gorszy. Wybrał tylko inny gatunek. Co prawda w Islandii został szybko dostrzeżony, ale przy całej dobrej jakości materiału „In The Silence” mam jednak wątpliwości, czy zachwyci Europę i USA, jak chociażby jego islandzka koleżanka Björk. Jak dla mnie trochę za mało w nim nowatorstwa i błysku. Na razie nie nazwałbym muzyka objawieniem, ale możliwości ma na pewno. Pod koniec marca Ásgeir zagra trzy koncerty w Polsce, kolejno w Warszawie (26.03, Basen), Poznaniu (27.03, Spot) i Katowicach (28.03, Kinoteatr Rialto).

Ásgeir | In The Silence | One Little Indian Records/Mystic | Recenzja: Wojciech Przylipiak | Ocena: 3 / 6