Pasjonująca biografia Aleksandra Dumasa, ale nie tego, o którym myślicie – „Czarny hrabia” Toma Reissa to rzecz o najsłynniejszym ciemnoskórym żołnierzu w dziejach Francji.

Wiemy, że Aleksandrów Dumasów było dwóch – ojciec i syn. Ojciec (1802–1870) został jednym z najsłynniejszych francuskich pisarzy w dziejach (wystarczy wymienić choćby „Trzech muszkieterów” i „Hrabiego Monte Christo”), człowiekiem, który położył fundamenty pod współczesną kulturę popularną. Syn (1824–1895) był znany przede wszystkim jako dramaturg, ale podarował światu również powieściowy melodramat „Dama kameliowa”. Obaj panowie Dumas nigdy wszelako nie przyszliby na świat, gdyby nie trzeci (a właściwie pierwszy) Aleksander Dumas (1762–1806), ojciec ojca, wybitny żołnierz, uczestnik Rewolucji Francuskiej, generał wojsk republikańskich i – co w tej sprawie najważniejsze – Mulat urodzony na Karaibach z ojca Francuza i afrykańskiej niewolnicy. Do 1975 r., w którym Afroamerykanin Daniel James Jr otrzymał awans na czterogwiazdkowego generała w US Airforce, Dumas był, obok innego haitańskiego oficera, Toussainta Louverture’a, najwyższym rangą ciemnoskórym wojskowym w dziejach Zachodu. Historia najstarszego z Dumasów jest fascynująca, ale można było o niej napisać nudną książkę. Na szczęście wyzwanie podjął Tom Reiss, historyk i dziennikarz, autor znakomitego „Orientalisty”, biografii Kurbana Saida vel Essada Beja vel Lwa Nussimbauma, fałszywego azerskiego księcia, biografa Stalina i wziętego pisarza czasów międzywojnia.

„Czarny hrabia” nie ustępuje „Orientaliście”, w zeszłym roku Reiss dostał za niego zasłużenie Nagrodę Pulitzera. Pierwszy z Dumasów nazywał się naprawdę Thomas-Alexandre Davy de la Pailleterie, a spłodził go pewien arystokrata, lekkoduch i uciekinier, szukający we francuskich koloniach łatwego zarobku i równie łatwego życia. Młody Thomas-Alexandre był dzieckiem o paradoksalnym statusie: niewolnikiem po kądzieli, szlachcicem po mieczu. Gdy w wieku 14 lat przybył z ojcem do Francji (pozostałe dzieci tatuś po prostu sprzedał przed wyjazdem), znów stał się obiektem biurokratycznych absurdów – dumne królestwo w dużej mierze utrzymywało się z zamorskich plantacji trzciny cukrowej, bazujących na wyjątkowo okrutnym systemie wyzysku niewolników, ale zarazem uważało się za kraj ludzi wolnych. W ten sposób Thomas- -Alexandre, dzięki temu, że postawił stopę na francuskiej ziemi, zyskał status wolnego obywatela. Umiłowanie wolności towarzyszyło mu przez resztę dni. Reiss z pasją opisuje jego karierę wojskową – towarzyszyła Dumasowi legenda istnego supermana – a także osobliwą polityczną naiwność i dobroć w czasach zasadniczo spływających krwią. Losy ciemnoskórego generała, bohatera i ofiary rewolucji, służą autorowi jako pretekst do opowiedzenia o epoce, w której wykuwała się europejska nowoczesność, i ta oddana uniwersalnym ideom praw człowieka, i ta ogarnięta autorytarnym szaleństwem. Reiss udowadnia też, że bez wyidealizowanej figury ojca powieści jego syna byłyby całkiem inne albo nie byłoby ich wcale: w postaci hrabiego Monte Christo odnajdujemy wiele cech Thomasa-Alexandre’a. Na koniec uwaga dla wszystkich wielbicieli Napoleona: korsykański kurdupel jest tu sportretowany, by rzec oględnie, w mało pozytywnym świetle. I słusznie.

Czarny hrabia | Tom Reiss | przeł. Marek Fedyszak | Wydawnictwo Literackie 2014 | Recenzja: Piotr Kofta | Ocena: 5 / 6