Sama płyta CD jest już przeżytkiem. Niszowe polskie wydawnictwa dokładają do krążków kawałek betonu, gwoździe, drut kolczasty. Tak się tworzy wyjątkowe kolekcjonerskie albumy

W tego typu dziwnych wydawnictwach specjalizuje się kilka labelów w Polsce. To wydawcy pasjonaci. Jednym z nich jest Łukasz Pawlak i jego Requiem Records. Specjalizuje się w muzyce elektronicznej i industrialnej. To zresztą znamienne, że tacy wydawcy skupiają się raczej na mało popowych artystach. Najbardziej imponującym projektem Requiem Records jest Archive Series. Linia wydawnicza ma na celu wskrzeszanie, co oznacza w wielu przypadkach de facto ratowanie nagrań polskiej sceny niezależnej sprzed kilkudziesięciu lat. Chodzi tu nie tylko o wydanie materiału na krążku CD, lecz także o całą otoczkę zawierającą materiały dodatkowe typu noty biograficzne czy wywiady oraz opakowanie wydawnictwa. Przykładem może być płyta warszawskiej grupy industrialnej 997. Zespół powstał pod koniec lat 80. i zdołał zagrać zaledwie kilka koncertów. Kapela grała m.in. na zbudowanych własnoręcznie gitarach, a w muzykę wplatała przemówienia albo materiał z podsłuchów telefonicznych. W Archive Series ukazał się album 997 „Pieśni masowe na zespół świetlicowy”. Płyta zapakowana jest w parciany worek.

Mniej więcej w tym samym czasie na industrialnej scenie działał też katowicki Düsseldorf. Istnieli krótko, bo zakończyli działalność po zaledwie czterech latach. Poza muzyką działali też na innych artystycznych polach. Drukowali ulotki, zajmowali się fotografią. W ich wydawnictwie w ramach Archive Series można znaleźć niezwykle pasujące do ich muzyki gwoździe i śruby. W serii ukazały się lub jeszcze ukażą albumy m.in. takich niszowych grup jak Kafel (zaczynała z nimi Katarzyna Nosowska), Pancerne Rowery, Bóm Wakacje w Rzymie czy Marchlevski. Wyjątkowych wydawnictw w Requiem Records nie brakuje też poza Archive Series. To chociażby projekt Nemezis vs Mykietyn, czyli reinterpretacje fragmentów kompozycji Pawła Mykietyna do elektronicznej muzyki Nemezis wydane na CD oraz winylu w sporym kartonowym opakowaniu. Wydawnictwo planuje też eksplorację dokonań legendy Studia Eksperymentalnego Polskiego Radia Eugeniusza Rudnika.

Wydawnictwa tego typu ukazują się w limitowanych wersjach i nie chodzi tu o tysiąc sztuk, ale kilkaset, a raczej kilkadziesiąt. Tak jest też w działającym kilkanaście lat labelu Beast Of Prey. Wiele ich krążków wydanych jest w unikatowej formie i kształcie. Chociażby francusko-polski projekt Vomir/Vilgoć/I Am A Slut, którego muzyka przypomina szum źle nastawionego telewizora. Ich krążek „Walls of Annihilation” (nakład: 55 sztuk) zawiera grafiki oraz płócienną opaskę z czerwonym krzyżem. Bogatsze jest wydawnictwo noise’owego projektu Brandkommando „USA – the United States of China”. W tekturowym pudełku znajduje się sylikonowa nasadka z wypustkami i dodatki graficzne. Do ich innej płyty dołączono z kolei drut kolczasty. W specjalnie wykonaną, zalakowaną kopertę w kształcie krzyża z grafikami do każdego utworu zapakowane jest „Pia Fraus” ambientowo-industrialnego projektu Paranoia Inducta. Komplet oryginalnych igieł chirurgicznych i tekst o śmierci klinicznej mózgu znaleźć można w opakowaniu płyty darkwave’owego Nekyia „Purgatory As The Serpent Domain”. W podobnej tematyce lubuje się Desolation Zone. Do ich krążka „I’homme machine” dołączone zostały czarne lateksowe rękawiczki i skalpel chirurgiczny. Nieszablonowymi projektami zajmowała się też Oficyna Biedota, która zawiesiła działalność w tym roku. Wciąż eksperymentuje za to z wydawnictwami założone pięć lat temu Bôłt Records, które specjalizuje się w muzyce Europy Wschodniej. Wszystkie te wydawnictwa prezentują niszową muzykę, przez co mają ograniczone pole finansowe. Jak jednak pokazują, na opakowaniach nie warto oszczędzać, bo taka płyta to coś więcej niż zestaw piosenek.