„Zbuntowany przeciwko wszystkiemu, bezsilny wobec wszystkiego” – pisała o Jamesie Deanie Agnieszka Osiecka. Za dwa lata minie pół wieku od śmierci aktora, ale w kwestii bezsilności na życie i buntu wobec życia James Dean wciąż pozostaje najbardziej fotogenicznym wzorcem. Kolekcjonerskie wydanie filmów z udziałem Deana pozwala raz jeszcze przyjrzeć się jego legendzie.

Niejednoznaczny portret aktora wyłania się nie tylko z fabuł, w których brał udział, lecz także z dołączonych do wydania dokumentów: „James Dean: We wspomnieniach”, „Wiecznie młody” oraz z ciekawych dodatków specjalnych w rodzaju reprodukcji plakatów zapowiadających premiery, wspomnień Dennisa Hoppera, reprodukcji listów Elii Kazana czy unikatowych zdjęć z planu. Po wielu latach trudno jednoznacznie oceniać jego aktorstwo. Wyrokować, co u Deana było nowatorskie, co jednak przesadzone. Mimo męczeńskiej aury Dean miał jednak szczęście. Idealnie trafił w filmowy czas: spotkał utalentowanych reżyserów, którzy potrafili zwielokrotnić talent Jamesa. Zagrał tylko w trzech filmach: „Buntowniku bez powodu”, „Na wschód od Edenu” i „Olbrzymie”. Kto mógł wtedy przypuszczać, że właśnie te tytuły stanowić będą o jednym z najtrwalszych mitów zbuntowanego aktorstwa. Nie ma żadnego znaczenia detektywistyczne śledztwo, czy James Dean był rzeczywiście podobny do Jima Starka z „Buntownika bez powodu”, czy popkulturowo wymyślił siebie na modłę bohatera filmu. Stał się wybrańcem. Umarł odpowiednio młodo, ale jego legendy nie można było zaprogramować. Legendę tworzą czasy. I najwidoczniej James Dean uruchomił w połowie lat 50. ubiegłego wieku nieoczywistą potrzebę intymnego sprzeciwu wobec spraw niekoniecznie wielkiej wagi: surowego wychowania rodziców, braku miłości, poczucia odrzucenia, nadziei na udane życie erotyczne. Tego rodzaju małe kwestie wyróżniały się wówczas na tle polityki i wojennej traumy, która w momencie powstawania filmów wciąż stanowiła ropiejącą ranę. W każdym razie Dean „buntem bez powodu” idealnie trafił w zbiorową podświadomość, a jego mit zupełnie się nie zdewaluował, niezależnie od kolejnych rewolt, rebelii i skandali. Marylin Monroe powiedziała po jego śmierci: „Bez Deana już nigdy nie będę taka sama. Nigdy nie przestanie mi go brakować”. Nic się nie zmieniło.

Kolekcja Jamesa Deana | dystrybucja: Galapagos | Recenzja: Łukasz Maciejewski | Ocena: 5 / 6