„Gwizdek” jest jak piękna bramka strzelona reprezentacji polskiego kina. Młody Grzegorz Zariczny ośmieszył grono znacznie bardziej doświadczonych twórców, którzy w próbach opisu otaczającej rzeczywistości sięgają po schematyczną taktykę i czytelne zagrania.

Nic dziwnego, że dokument utalentowanego Polaka zrobił furorę na festiwalu Sundance. Bohaterem „Gwizdka” jest trzydziestoletni Marcin spełniający się jako sędzia piłkarski w lidze okręgowej. Poza meczami młody mężczyzna czuje się jak piłka wyrzucona na aut, która krąży między wymagającą matką a niespecjalnie zaangażowaną w związek dziewczyną. Przy okazji mężczyzna bezskutecznie szuka pomysłu na własne życie. Próbuje na przykład zająć się sprzedażą encyklopedii, ale na co komu encyklopedie, jeśli przeciętny Polak kupuje pół książki rocznie, a na dodatek ma stały dostęp do wyszukiwarki Google?

Wszystkie te rozterki unieważnia jednak gwizdek rozpoczynający mecz. Dopiero na murawie Marcin ma poczucie, że świat rządzi się zasadami, których przestrzeganie może podlegać kontroli. Nawet jeśli stojący na straży reguł bohater musi się zmagać z chamstwem kibiców i cwaniactwem piłkarzy, czuje, że wreszcie znalazł się w centrum uwagi. Przewrotny optymizm „Gwizdka” każe sądzić, że lekarstwem na zblazowanie pokolenia współczesnych trzydziestolatków może się okazać pielęgnowanie osobistych pasji. Film Zaricznego działa jak przemowa trenera, który w przerwie meczu każe zapomnieć o błędach i motywuje do dalszej gry. „Gwizdek” pokazywany będzie w kinach wraz z filmem „Senada”

Gwizdek | Polska 2012 | reżyseria: Grzegorz Zariczny | dystrybucja: Spectator | czas: 16 min | Recenzja: Piotr Czerkawski | Ocena: 4 / 6