„Anomalia” to nieudany eksperyment, który w oczach części widzów może się okazać jednak bardziej wartościowy niż wiele bezpiecznych i bardziej konwencjonalnych propozycji.

Kolejny wspólny projekt duetu Jessica Woodworth – Peter Brosens przypomina bajkę rodem z „Amelii” opowiedzianą jednak w stylu bliskim posępnej wrażliwości Brunona Dumonta. Realizowany na belgijskiej prowincji film najbardziej może się podobać w scenach, gdy Woodworth i Brosens dają upust podejściu etnograficznemu. Reżyserski duet z zainteresowaniem przygląda się wówczas barwnym wiejskim rytuałom, które od stuleci towarzyszą zmieniającym się porom roku. W pewnym momencie jednak obowiązujący porządek zostaje zawieszony, a reguły rządzące światem tracą moc obowiązywania.

Trudno się oprzeć wrażeniu, że intrygujący pomysł fabularny został jednak w „Anomalii” zaprzepaszczony. Twórcy filmu przywdziewają szaty kaznodziejów. Woodworth i Brosens snują apokaliptyczną opowieść o naturze, która demonstruje niszczycielską siłę i bierze odwet na swoich oprawcach. Reżyserska wizja zostaje przedstawiona ze śmiertelną powagą. Na domiar złego fascynacja prowincjonalnymi rytuałami z czasem ustępuje miejsca poczuciu kulturowej arogancji. Choć Woodworth i Brosens realizowali film w dobrze znanej sobie okolicy, na swoich bohaterów patrzą z wyższością. Zamiast humanistycznym ciepłem „Anomalia” przebija niedbale maskowaną pogardą. Przyjęta przez twórców strategia na dłuższą metę okazuje się przeciwskuteczna. Zamiast wstrząsnąć widzem, Woodworth i Brosens wzbudzają lekceważenie jako przesadnie nadgorliwi defetyści.

Anomalia | Belgia, Francja, Holandia 2012 | reżyseria: Jessica Woodworth, Peter Brosens | dystrybucja: Vivarto | czas: 93 min | Recenzja: Piotr Czerkawski | Ocena: 3 / 6