Biografie typu „sam o sobie” są często skokiem na kasę, pójściem na łatwiznę, przypadkową zbieraniną fragmentów paru wywiadów i powszechnie znanych zapchajdziur. Nie brak podobnych pozycji. Z okładek straszą młodociane gwiazdki popu i urodziwi chłopcy dopiero aspirujący do miana aktorów, którzy zdążyli już podbić miliony niewieścich serc. Kiedy jednak chodzi o postaci sprzed ery internetowej, zdobycie informacji z przyczyn oczywistych nastręcza trudności i potrzeba pewnej dozy wysiłku i inwencji twórczej – dlatego książka Marioli Pryzwan to chlubny wyjątek. Opowieść snuta przez Zbigniewa Cybulskiego o Zbigniewie Cybulskim skompilowana jest nie tylko z prasowych wycinków, fragmentów felietonów czy wypowiedzi udzielanych prasie, ale też materiałów prywatnych, do tego okraszona została nigdy wcześniej niepublikowanymi zdjęciami i skanami dokumentów.
„Cybulski o sobie” nie jest pozycją, która stawia sobie za cel zburzenie funkcjonującego w powszechnej świadomości wyobrażenia tego legendarnego już, obrośniętego mitem aktora, ale raczej utwierdza czytelnika w przeświadczeniu, że to artysta świadomy, zwrócony ku sobie i swojej sztuce, człowiek skromny, z niejakim rozbawieniem odkrywający otaczający go kult. Nie zawsze mówi Cybulski o rzeczach istotnych, czasem wręcz o błahostkach, lecz w równym stopniu składają się one na pełny obraz jego niezmiennie fascynującej osoby.
Cybulski o sobie | Mariola Pryzwan | Wydawnictwo MG 2012 | Recenzja: Bartosz Czartoryski | Ocena: 4 / 6