Benedict Cumberbatch, choć niełatwo je wymówić, to obecnie jedno z najgorętszych aktorskich nazwisk na Wyspach Brytyjskich.

Aktor, który zdobył popularność dzięki roli Sherlocka Holmesa w uwspółcześnionej serialowej adaptacji opowieści o wielkim detektywie („Sherlock, BBC 2010), żartuje, że jego nietypowe nazwisko brzmi jak – excusez le mot – „pierdnięcie w wannie”. I że sam nie jest w stanie go wymówić w poniedziałkowe poranki, zaś jego matka aktorka Wanda Ventham serdecznie odradzała mu budowanie na nim kariery. Sugerowała, by wzorem ojca, również aktora Timothy’ego Carltona Cumberbatcha, skrócił sceniczny pseudonim o ostatni człon rodowego nazwiska. Jednak Benedict postawił na swoim, a rozkochani w nim fani nauczyli się wymawiać trudne słowo. „Szybko zdałem sobie sprawę, że nie jestem jednym z tych ładnych chłopców, których nazwisko musi się dobrze prezentować na plakacie komedii romantycznej” – mówił Cumberbatch w jednym z wywiadów.

Brzmi jak kokieteria w ustach gwiazdora okrzykniętego niedawno przez „The Sun” najseksowniejszym mężczyzną na świecie. Wygrał w ankiecie przeprowadzonej wśród czytelników tabloidu, bijąc na głowę między innymi Davida Beckhama, który odgrywał przecież rolę brytyjskiego symbolu seksu przez ostatnią dekadę. Cumberbatch skomentował to wydarzenie z typowo brytyjskim sarkastycznym humorem: „Nic mi nie wiadomo o byciu najseksowniejszym na świecie. Nie jestem nawet najseksowniejszy w moim własnym mieszkaniu, a mieszkam sam”. Fanki szalejące na punkcie zimnego jak lód, lecz pociągającego Sherlocka z pewnością przyjęły tę wiadomość z zadowoleniem.

Cumberbatch jest obecnie na fali wznoszącej. Tuż po świętach Bożego Narodzenia ukazał się najnowszy numer filmowego magazynu „Empire” z nim na okładce. Aktor okładkę zawdzięcza roli szwarccharakteru w „Star Trek Into the Darkness”, którego premiera planowana jest na maj tego roku. Reżyser i producent J.J. Abrams mówił w jednym z wywiadów na temat zagranej przez Brytyjczyka postaci, że jest „wcieloną przeciętnością z zadziwiającym ukrytym planem przejęcia kontroli”. Choć niewiele więcej na temat tej roli wiadomo, to Cumberbatch z ufarbowanymi na czarno włosami prezentuje się co najmniej intrygująco.

Występ w wyczekiwanym przez fanów SF blockbusterze to prawdopodobnie kolejny przełom w karierze Benedicta. Choć flirt z Hollywood zaczął się wcześniej – aktor ma na koncie współpracę z samym Stevenem Spielbergiem, który obsadził go w „Czasie wojny” i był tak zachwycony jego aktorskim potencjałem, że zasugerował Abramsowi obsadzenie go w „Star Treku”. Aktor zdobył ostatecznie rolę na podstawie wideo nagranego iPhone’em w kuchni u kolegi – z racji produkcyjnego pośpiechu wszystko rozgrywało się bardzo szybko. Jak wspominał Cumberbatch: „Prosto z samolotu trafiłem do studia ze względu na bardzo napięty harmonogram zdjęć. Na dzień dobry znalazłem się w pomieszczeniu wypełnionym ekipą, projektantami, operatorami i producentami. Byłem przerażony”.

Z pewnością to nowe doświadczenie w dorobku Cumberbatcha, który do tej pory podążał typową ścieżką kariery dobrego brytyjskiego aktora. Stał się sławny dopiero dzięki rolom w telewizyjnych produkcjach – oprócz wspomnianego już „Sherlocka”, który przyniósł mu światową rozpoznawalność oraz kilkanaście nagród i nominacji. Przełomem był dlań telewizyjny dramat biograficzny „Hawking” (2004), w którym wcielił się w postać genialnego, kalekiego naukowca i za tę rolę zdobył swoją pierwszą nominację do nagrody BAFTA. Jak przystało na Anglika, Cumberbatch ma nie tylko świetne wykształcenie, lecz także ogromne doświadczenie zdobyte na teatralnej scenie. Po ukończeniu prestiżowej prywatnej szkoły Harrow studiował w najstarszej angielskiej szkole aktorskiej London Academy of Music and Dramatic Art. Po studiach występował w klasycznym teatralnym repertuarze obejmującym sztuki Szekspira i Ibsena, ale zawsze fascynował go film. Magisterską dysertację poświęcił ulubionemu reżyserowi Stanleyowi Kubrickowi.

Takie zaplecze i nienaganne maniery nabyte podczas edukacji w snobistycznych szkołach czynią go idealnym kandydatem do ról perfekcyjnych angielskich dżentelmenów – jak Christopher Tietjens z serialu „Koniec defilady”, najnowszej wspólnej produkcji HBO i BBC, która na pewno przypadnie do gustu fanom „Downton Abbey” oraz innych historii o życiu angielskiej klasy wyższej. Na szczęście Cumberbatch, mając świadomość, że grozi mu stereotypowe obsadzanie „po warunkach”, stara się różnicować swój repertuar, grając we współczesnych produkcjach, takich jak znakomita „Trzecia gwiazda” (2010), czy biorąc się do fantastyki, jak radiowa wersja powieści „Nigdziebądź” Neila Gaimana, w której wystąpił wraz Jamesem McAvoyem i która będzie miała premierę na antenie BBC Radio 4 w pierwszym kwartale 2013 roku.