Maciej Żak kilka lat temu błysnął całkiem udaną komedią romantyczną „Rozmowy nocą”. Teraz „Supermarketem” znowu próbuje udowodnić, że w Polsce można zrobić solidne i bezpretensjonalne kino gatunkowe.

Rzecz dzieje się w dużym centrum handlowym w sylwestra. Trwa zakupowa gorączka, więc mnożą się kradzieże – szef sklepu wymaga zatem większej skuteczności od szefa ochrony. Ochroniarze patrzą więc czujnie, aż ich ofiarą padnie, dość przypadkowo, mężczyzna, który nie zapłacił za zjedzony w sklepie batonik. Dalej wszystko toczy się niczym w głośnym eksperymencie Philipa Zimbardo – oprawcy stają się coraz bardziej bezwględni, ich ofiara traci jakąkolwiek możliwość obrony. Sytuacja coraz bardziej wymyka się spod kontroli, nie pomoże nawet zaalarmowana przez żonę zatrzymanego policja. Na szczęście Maciej Żak nie kręci fabuły interwencyjnej. Nie przedstawia supermarketu jako naszego zła codziennego, choć złośliwości sieciom handlowym nie szczędzi. Skupia się na sensacyjnej, trzymającej w napięciu fabule, budowaniu relacji między bohaterami, suspensie.

Dużo wnoszą do jego filmu świetni aktorzy: Marian Dziędziel (nagroda aktorska na festiwalu filmowym wAntalyi) wiarygodnie pokazuje przemianę spokojnego szefa ochrony w gotowego na bezsensowną przemoc sadystę, nieźle wypadają Tomasz Sapryk i Izabela Kuna jako małżeństwo wplątane w kradzieżową aferę, sprawdza się także komiksowo przerysowany Przemysław Bluszcz jako kierownik sklepu. Klaustrofobiczny nastrój filmu świetnie podkreślają zdjęcia Jana Holoubka. W ogóle „Supermarket” jest solidnym, utrzymanym w gatunkowych ryzach thrillerem. Pytanie tylko, czy ma szansę wygrać z nieschodzącą z kinowych ekranów zachodnią konkurencją? Na pewno warto dać mu szansę.

Supermarket | Polska 2012 | reżyseria: Maciej Żak | dystrybucja: ITI Cinema | czas: 84 min | Recenzja: Jakub Demiańczuk | Ocena: 4 / 6