"+Kurier+ jest inspirowany misją Jana Nowaka-Jeziorańskiego - opowiada o jednej misji, ale nie jest filmem biograficznym; jest to film sensacyjny, którego zadaniem jest pokazać realia II wojny światowej, pokazać, dlaczego ludzie zostają bohaterami, pokazać prawdziwą, wzruszającą historię z tamtego czasu" - powiedział PAP dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego (MPW) Jan Ołdakowski.
Opowieść o słynnym warszawskim kurierze, rozgrywającą się na przestrzeni kilkunastu dni poprzedzających wybuch powstania warszawskiego, wyreżyseruje Władysław Pasikowski. W sumie zaplanowano około 50 dni zdjęciowych. W tytułową rolę wcieli się Philippe Tłokiński.
Jak powiedział Ołdakowski, celem twórców filmu jest to, by był on oglądany "nie tylko w Polsce, ale i za granicą, stąd obecność międzynarodowej ekipy". Zaznaczył również, że zadaniem "Kuriera" "jest przyciągniecie do kin młodej widowni".
"Chcemy, żeby młodzi ludzie po tym filmie zaczęli szukać informacji o Janie Nowaku-Jeziorańskim, czytać o nim, oglądać filmy dokumentalne; wybrali się na wystawę, którą przygotuje Muzeum Powstania Warszawskiego; poprosili, aby w ich szkole zorganizować lekcje poświęcone kurierom w czasie II wojny światowej, albo Janowi Nowakowi-Jeziorańskiemu - bo pracujmy nad takimi scenariuszami lekcji" - mówił Ołdakowski. "Chcemy, żeby ten film był pretekstem do zajęcia się takim człowiekiem - wyjątkowym człowiekiem, któremu Polska jest winna podziękowanie za to, co robił przez całe swoje życie" - podkreślił.
Dyrektor MPW - pytany, co zdecydowało, że to właśnie tę postać uczyniono głównym bohaterem opowieści - ocenił, że "wiele zawdzięczamy Janowi Nowakowi-Jeziorańskiemu". Przypomniał również, że kiedy powstawało Muzeum Powstania Warszawskiego, jego twórcy spotykali się z żyjącym jeszcze wówczas kurierem. "Jeździliśmy do niego i pytaliśmy, dlaczego powstanie wybuchło, dlatego on - przeciwnik powstania warszawskiego - który przyjechał do Warszawy z Londynu nagle zrozumiał, że to powstanie musi wybuchnąć. Co spowodowało, że on się tak zmienił" - mówił Ołdakowski.
Dyrektor MPW zaznaczył również, że Nowak-Jeziorański apelował do założycieli MPW, żeby skupili się na młodych ludziach. "On zawsze mówił: budujcie to muzeum tak, żeby było dla młodych ludzi. I kiedy dziś robimy film, to chcemy, żeby przyciągnął masową publiczność. Ten film to nie jest film biograficzny, to jest sensacyjne kino gatunkowe, ale chcemy, żeby na niego poszli ludzie, którzy później zainteresują się, pokochają postać Jana Nowaka-Jeziorańskiego" - ocenił Ołdakowski.
Zdaniem dyrektora MPW, obraz "pokazuje moment, w którym zwykły człowiek staje się niezwykły; pod wpływem realiów, własnych przemyśleń podejmuje niezwykłą misję i stara się ją zrealizować". "Chcemy, żeby ten film był kinem gatunkowym spod znaku Władysława Pasikowskiego, którego przecież kinomanom nie trzeba przedstawić" - dodał.
Pytany o to, jak współpracuje mu się przy realizacji przedsięwzięcia z reżyserem Władysławem Pasikowskim, Ołdakowski podkreślił, że jest on "wyjątkowym twórcą, przekonanym o swojej wizji, słucha, ale prezentuje i broni swojej wizji". "To jest twórca, który przygotowuje wyjątkowe filmy, jeden z najważniejszych twórców polskiego kina gatunkowego XX i XXI wieku, więc jesteśmy dumni, że to on wciągnie widzów w historię misji kuriera, który z Londynu zmierza do Warszawy" - podkreślił.
W główną rolę kobiecą wciela się aktorka Patrycja Volny. "Moja postać nazywa się Marysia, jest działaczką podziemia w czasie okupacji oraz zostaje łączniczką, a potem sanitariuszką w powstaniu warszawskim. I spotyka na swojej drodze głównego bohatera filmu, czyli kuriera. Ich losy się splatają i wspólnie działają na rzecz wolnej Polski" - powiedziała. Jak zaznaczyła, jej postać, "tak jak wiele kobiet działających w ramach +resistance+ (opór - PAP) w trakcie II wojny światowej, miała też wielki wpływ na to, jak się potoczyły losy Polski w II wojnie światowej".
Pytana o to, jak odnalazła się w kinie kostiumowym, podkreśliła, że "kostium jest niezwykle pomocnym medium". "Bardzo pomaga w tworzeniu postaci i budowaniu jej od postawy, więc nie wadzi mi szczególnie, aczkolwiek dzisiaj jest ciepło, więc granie zimy jest fizycznie lekkim dyskomfortem" - oceniła.
Jak zaznaczyła Volny, praca z reżyserem takim jak Władysław Pasikowski, to "czysta przyjemność". "Jest niezwykłym dżentelmenem; mamy komfort pracy, kiedy reżyser jest wierny swojej wizji i daje też nam, aktorom odczuć, że pilnuje, czuwa nad wszystkim. Wtedy nam też jest o wiele łatwiej się odnajdywać" - dodała.
Z Pasikowskim przy wcześniejszych produkcjach współpracowała z kolei autorka zdjęć do "Kuriera" Magdalena Górka. "Zrobiliśmy razem +Jacka Stronga+ oraz serial +Glina+, i to jest wszystko kino gatunkowe, więc ciągle powtarzamy ten sam styl, ale staramy się to robić za każdym razem inaczej, bo tematy są inne. Wcześniej mieliśmy lata 70., "Glina" była współczesna, teraz mamy II wojnę światową, więc za każdy razem staramy się dobrać taki język opowiadania historii, żeby był autentyczny dla danego tematu" - powiedziała PAP.
W ocenie Górki, największym wyzwaniem przy pracy nad "Kurierem" było "oddanie atmosfery tych czasów - żeby była autentyczna i prawdziwa; i to jest bardzo trudne w Warszawie takiej, jaką dzisiaj jest, ponieważ wszystko jest nowoczesne".
"Zachowanie koloru, prawdy historycznej; przede wszystkim było zaciemnienie - to mało kto pamięta - więc nie było żadnych świateł na ulicach, wszystkie okna były zasłonięte i dla operatora to jest bardzo ciężka sytuacja, ponieważ trzeba korzystać z bardzo minimalnych środków" - mówiła Górka. Jak dodała, w najnowszej produkcji Pasikowskiego niemal w każdej scenie jest bardzo wielu statystów, więc to jest "ogrom inscenizacji, który trzeba opanować".
Scenariusz do "Kuriera", który na ekrany kin wejdzie w pierwszym kwartale 2019 r., jest dziełem Pasikowskiego i Sylwii Wilkos, za scenografię odpowiada Wojciech Żogała ("Edi", "Mistrz", "Bogowie"), kostiumy - Małgorzata Braszka ("Poznań 56", "Przedwiośnie", "Jack Strong"), a autorem charakteryzacji jest Janusz Kaleja ("W ciemności", "Córki dancingu", "Pokot").