Nowo wybrany prezydent RP Ignacy Mościcki urodził się 1 grudnia 1867 r. w Mierzanowie k. Ciechanowa w rodzinie ziemiańskiej.
W latach 1887-1891 studiował chemię na politechnice w Rydze, działając jednocześnie w polskich organizacjach socjalistycznych, m.in. w II Proletariacie. Po krótkim pobycie w kraju, zagrożony aresztowaniem w związku z nielegalnym produkowaniem materiałów wybuchowych i przygotowywaniem zamachu na generał-gubernatora Iosifa Hurkę, emigrował w 1892 r. przez Berlin do Londynu. W Londynie uczestniczył w pracach Związku Zagranicznego Socjalistów Polskich. Tam też w 1896 r. po raz pierwszy zetknął się z Piłsudskim.
W 1897 r. Mościcki przeniósł się do Szwajcarii, gdzie otrzymał stanowisko asystenta na uniwersytecie we Fryburgu. W 1912 r. powołany został na Katedrę Chemii Fizycznej i Elektrochemii Technicznej Politechniki Lwowskiej.
W czasie I wojny światowej współpracował z Polską Organizacją Wojskową.
Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, obok pracy naukowej, zajął się organizowaniem polskiego przemysłu chemicznego. Od 1922 r. był dyrektorem naczelnym Państwowej Fabryki Związków Azotowych w Chorzowie.
Punktem zwrotnym w życiu Mościckiego stał się 1 czerwca 1926 r., kiedy nieoczekiwanie został wybrany przez Zgromadzenie Narodowe na urząd prezydenta, zastępując na tym stanowisku Stanisława Wojciechowskiego, który w wyniku zamachu majowego podał się do dymisji.
Co prawda 31 maja 1926 r. Zgromadzenie Narodowe wybrało marszałka Piłsudskiego prezydentem RP już w pierwszym głosowaniu, ale ku zaskoczeniu nawet swoich najbliższych współpracowników marszałek nie przyjął powierzonego mu urzędu. Decyzję parlamentu uznał jednak za prawne usankcjonowanie dokonanego przez siebie przewrotu politycznego.
W liście do marszałka Sejmu Macieja Rataja pisał: "Dziękuję Zgromadzeniu Narodowemu za wybór. Po raz drugi w mym życiu mam w ten sposób zalegalizowanie moich czynności i prac historycznych, które, niestety dla mnie, spotykały się przedtem z oporem i niechęcią dosyć szeroką. (...) Niestety, przyjąć wyboru nie jestem w stanie. Nie mogłem wywalczyć w sobie zapomnienia, nie mogłem wydobyć z siebie aktu zaufania i do siebie w tej pracy, którą już raz czyniłem, ani też do tych, co mnie na ten urząd powołują. Zbyt silnie w pamięci stoi mi tragiczna postać zamordowanego Prezydenta Narutowicza, którego nie zdołałem od okrutnego losu ochronić, zbyt silnie działa na mnie brutalna napaść na moje dzieci".
Zwracając uwagę na ograniczone uprawnienia prezydenta Piłsudski dodawał: "Nie mogę też nie stwierdzić raz jeszcze, że nie potrafię żyć bez pracy bezpośredniej, gdy istniejąca Konstytucja od Prezydenta taką właśnie pracę odsuwa i oddala. Musiałbym zanadto się męczyć i łamać. Inny charakter do tego jest potrzebny".
Piłsudski jako kandydata wskazał prof. Ignacego Mościckiego, który po wyborze był całkowicie podporządkowany Piłsudskiemu, realizując jego koncepcje polityczne.
Oceniając styl sprawowania przez niego funkcji głowy państwa prof. Paweł Wieczorkiewicz stwierdzał: "Mościcki był antytezą ascetycznego Wojciechowskiego i umiał smakować uroki swego urzędu. Porzucił ciasnawy Belweder i zarządził restaurację Zamku Królewskiego, który obrał za swoją siedzibę prywatną i reprezentacyjną. Obok zmodernizowanej Spały wybudowano dlań zameczek w Wiśle oraz oddano mu do dyspozycji zamek w Jaworzynie i pałac w Białowieży".
Uwagę wielu obserwatorów zwracała dystynkcja Mościckiego. "Był to piękny, rasowy okaz Polonusa z mlecznobiałą czupryną i takimż wąsem, jakby żywcem z dawnych wieków we współczesność przeniesiony, dopiero co z kontusza w modnie skrojony frak czy żakiet przebrany, obdarzony przy tym szlachetną wyniosłością postawy i dostojeństwem w posuwistych (...) polonezowych ruchach" - wspominał Konrad Olchowicz, redaktor naczelny "Kuriera Warszawskiego".
Pamiętnikarze podkreślają, że Mościcki, znający biegle niemiecki i francuski, świetnie czuł się w roli prezydenta, szczególnie w czasie wielkich reprezentacyjnych przyjęć.
W czasie jego kadencji zwiększono również liczbę prezydenckich samochodów z trzech do kilkunastu. Wszystko to sprawiało, że jak pisał prof. Wieczorkiewicz "wydatki urzędu prezydenckiego były wyższe niż w innych państwach, nawet w Stanach Zjednoczonych". (P. Wieczorkiewicz "Kto rządził Polską?")
10 maja 1933 r. Mościcki został wybrany przez Zgromadzenie Narodowe na drugą kadencję, ale po śmierci Piłsudskiego w 1935 r. jego wpływ na sprawy państwa zdecydowanie zwiększył się. Pozycję Mościckiego wzmacniała dodatkowo przyjęta tuż przed śmiercią marszałka Konstytucja, zasadniczo powiększająca uprawnienia prezydenta.
Oczekiwania, że Mościcki, zgodnie z sugestią Piłsudskiego, przekaże swój urząd Waleremu Sławkowi okazały się błędne.
Prezydent, rywalizując z grupą popierającą Generalnego Inspektora Sił Zbrojnych marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego, stworzył wokół siebie obóz polityczny, w którym pierwszoplanową rolę odgrywał wicepremier Eugeniusz Kwiatkowski, jeden z budowniczych Gdyni, a w następnych latach Centralnego Okręgu Przemysłowego.
Po ataku Niemiec na Polskę i sowieckiej agresji 17 września 1939 r. wspólnie z rządem i Naczelnym Wodzem prezydent Mościcki przekroczył granicę polsko-rumuńską i został internowany przez władze rumuńskie, początkowo w Bicaz, a następnie w Craiovej.
Mając na celu zachowanie ciągłości istnienia i działania struktur państwowych prezydent Mościcki na podstawie art. 13 Konstytucji kwietniowej z 1935 r. zdecydował się na ustąpienie ze swego urzędu i początkowo jako następcę wyznaczył gen. Bolesława Wieniawę Długoszowskiego. Pod naciskiem Francji i zwolenników gen. Władysława Sikorskiego gen. Długoszowski wycofał swą kandydaturę, a prezydent Mościcki wyznaczył jako swego następcę Władysława Raczkiewicza.
25 grudnia 1939 r., będąc w świetle prawa już osobą prywatną, uzyskał zgodę na wyjazd do Szwajcarii, gdzie spędził ostatnie lata swego życia. Zmarł 2 października 1946 r. w Versoix k. Genewy.
W 1993 r. jego szczątki przewieziono do Polski i złożono w krypcie prezydenckiej katedry św. Jana w Warszawie.