Juergen Stroop uważał, że tylko wykonywał rozkazy, był posłusznym żołnierzem, oficerem SS, więc nie poczuwał się do żadnej winy – powiedział PAP historyk IPN dr Marcin Przegiętka o kacie warszawskiego getta.

"19 kwietnia 1943 r. w warszawskim getcie wybuchło powstanie, które trwało miesiąc. Zostało ono krwawo stłumione przez siły niemieckie" - przypomniał w rozmowie z PAP historyk IPN dr Marcin Przegiętka. Jak podkreślił, w celu stłumienia powstania do Warszawy został wysłany Juergen Stroop - wysoki rangą dowódca SS, któremu Himmler (Heinrich, szef MSW III Rzeszy, współtwórca i dowódca SS oraz Gestapo – PAP) powierzył to "odpowiedzialne zadanie".

"Miał on zlikwidować getto, zburzyć je całkowicie i wszystkich mieszkańców albo wymordować, albo wysłać do obozu zagłady w Treblince" - powiedział historyk.

Stroop urodził się w 1895 roku, był ochotnikiem w czasie I wojny św. "Jego biografia jest typowa, można powiedzieć, dla wielu oficerów SS, pod tym względem, że poza tym okresem, gdy w czasie I wojny walczył na froncie, na początku lat 30. przystąpił do ruchu narodowo-socjalistycznego, wstąpił do partii, wstąpił do SS jeszcze przed przejęciem władzy przez Hitlera w Niemczech, więc tutaj można powiedzieć, że był ideowym narodowym socjalistą, nie był jakimś koniunkturalistą, który uczynił to później" - ocenił historyk.

Jak opowiadał Przegiętka, Stroop "bardzo szybko zaczął się piąć po szczeblach drabiny w SS. Zmienił nawet imię - pierwotnie nazywał się Joseph, uznał, że imię nie jest dosyć aryjskie, dosyć germańskie i wybrał sobie imię Juergen".

Jak dodał, już w 1939 r. Stroop trafił na okupowane ziemie polskie, a "w Kraju Warty (tak nazwano część zachodnich ziem Polski zajętych przez III Rzeszę – PAP) organizował Selbstschutz i SS - organizacje, które się zapisały na kartach historii okropnymi zbrodniami, popełnianymi na Polakach i na Żydach".

"Następnie był wysyłany w różne miejsca na zapleczu frontu, szczególnie na terenie Związku Sowieckiego - od 1941 r., gdzie zarówno zwalczał partyzantkę, jak i mordował Żydów, aż w końcu w 1943 r. trafił do Warszawy jako dowódca SS i policji, i tutaj po stłumieniu powstania w getcie pozostał jeszcze kilka miesięcy" – powiedział historyk.

W końcowym okresie wojny Stroop przebywał zarówno w Rzeszy, jak i na terytoriach okupowanych. Jak wskazał Przegiętka: "Był między innymi w Grecji, odpowiedzialny za deportację tamtejszych Żydów do obozów zagłady, natomiast w momencie, kiedy Rzesza podpisała kapitulację, zaczął się ukrywać i próbował pod zmienionym nazwiskiem uniknąć odpowiedzialności".

Został jednak szybko rozpoznany, trafił do obozu jenieckiego, aż w końcu został wydany Polsce. W końcu lat 40-tych trafił do więzienia na Mokotowie w Warszawie, gdzie został osądzony i skazany. Wyrok śmierci wykonano przez powieszenie.

"Stroop nie przyznawał się do winy, uważał, że tylko wykonywał rozkazy, był posłusznym żołnierzem, oficerem SS, więc on się nie poczuwał do żadnej winy, tłumaczył się w taki sposób, że był posłusznym wykonawcą poleceń przełożonych" – zaznaczył historyk.

Przypomniał także, że w więzieniu na Rakowieckiej Stroop przez 225 dni siedział w jednej celi z żołnierzem AK Kazimierzem Moczarskim, który później opisał swoje rozmowy ze Stroopem w książce "Rozmowy z katem".

Przegiętka podkreślił również to, że w czasie Procesu Norymberskiego raport z likwidacji getta warszawskiego autorstwa Stroopa był ważnym dowodem niemieckiej zbrodni. "Raporty pisał z polecenia Himmlera i wyższego dowódcy SS i policji w Generalnym Gubernatorstwie - Kruegera" - powiedział historyk. Jak wyjaśnił: "w tych raportach szczegółowo przedstawiał proces likwidacji getta, atak na powstańców, liczbę ludzi wziętych do niewoli, liczbę ludzi zamordowanych".

Historyk zaznaczył, że "te raporty trzeba umieć czytać, ponieważ stosowano w nich taki dosyć specyficzny język - pisano o likwidacji ludzi albo o ich deportacji, a to często było równoznaczne po prostu z mordowaniem czy wysyłaniem do obozów zagłady".

Zwrócił również uwagę, że "do tych raportów Stroopa zostały dołączone fotografie, które wykonano w czasie likwidacji getta. Widzimy na nich płonące budynki, widzimy właśnie oficerów i członków SS, żołnierzy niemieckich i Żydów, którzy się poddają, są wzięci do niewoli, którzy za chwilę zginą".

W ocenie historyka "było o tyle niecodzienne, że wykonywano te fotografie, ponieważ z reguły nie pozwalano na fotografowanie takich akcji, więc tutaj pod tym względem ten raport jest wyjątkowy i dzisiaj, gdy oglądamy album, gdy oglądamy ten raport wydany przez Instytut Pamięci Narodowej, chyba te fotografie wywierają największe wrażenie na osobach, które poznają historię powstania w getcie warszawskim".

W związku z 75-leciem wybuchu powstania w getcie warszawskim, 18 kwietnia IPN zaprezentował raport J. Stroopa z likwidacji getta w 1943 r. oraz przedstawił kampanię medialną "Odważni na szlaku Machabeuszy".

Raport, który jesienią ubiegłego roku został wpisany na światową listę UNESCO "Pamięć Świata", jest jednym z najważniejszych dokumentów przechowywanych w Archiwum IPN. Liczy 126 kart, zawiera 31 meldunków dziennych Stroopa oraz 53 fotografie. Sprawozdanie pozwala poznać przebieg żydowskiego powstania, sił i uzbrojenia Niemców, a także realia prowadzenia walki w getcie. Zachowany w urzędowym tonie raport Stroopa ukazuje również niemiecki sposób myślenia w kontekście tragedii narodu żydowskiego. IPN dodaje, że dokument jest bardzo cennym materiałem archiwalnym dotyczącym Holokaustu, o czym świadczy m.in. wielkokrotne wykorzystywanie pochodzących z niego fotografii jako ilustracji publikacji, książek, nagrań filmowych, podejmujących temat Zagłady.

Raport jest dostępny w wersji cyfrowej (link >>>).

Powstanie w getcie rozpoczęło się 19 kwietnia 1943 r. Było pierwszym miejskim powstaniem w okupowanej Europie, aktem o charakterze symbolicznym, zważywszy na nikłe szanse powodzenia. W nierównej, trwającej prawie miesiąc, walce słabo uzbrojeni bojownicy Żydowskiej Organizacji Bojowej (ŻOB) i Żydowskiego Związku Wojskowego (ŻZW) stawili opór żołnierzom z oddziałów SS, Wehrmachtu, Policji Bezpieczeństwa i formacji pomocniczych. W tym czasie Niemcy zrównali getto z ziemią, metodycznie paląc dom po domu.