Łódzkie getto było najdłużej funkcjonującym i drugim co do wielkości gettem utworzonym przez Niemców na ziemiach polskich. Istniało tak długo, ponieważ od początku było wielkim obozem pracy - powiedziała PAP Joanna Podolska z Centrum Dialogu w Łodzi. W sierpniu mija 75. rocznica jego likwidacji.

Za datę likwidacji Litzmannstadt (nazwa Łodzi w okresie okupacji) Getto przyjmuje się 29 sierpnia 1944 r. - tego dnia odszedł ostatni transport więźniów getta do obozu Auschwitz-Birkenau.

W momencie wybuchu II wojny światowej w Łodzi mieszkało ponad 230 tys. Żydów – stanowili oni 33-35 proc. populacji Łodzi, liczącej wówczas ponad 600 tys. mieszkańców. Joanna Podolska, dyrektor łódzkiego Centrum Dialogu im. Marka Edelmana podkreśla, że Łódź była bardzo ważnym miastem dla historii żydowskiej. „Łódzcy Żydzi współtworzyli to miasto w XIX wieku. Są współtwórcami zarówno architektury, przemysłu, ekonomii a także kultury. Zaznaczyli swoją obecność właściwie we wszystkich dziedzinach życia” - podkreśliła w rozmowie z PAP Joanna Podolska.

Po wkroczeniu Niemców do Łodzi represje początkowo objęły głównie Polaków. Skierowane były także wobec tych z ok. 60 tys. Niemców, mieszkających w tym mieście, którzy nie chcieli współpracować z okupantem. Jednak stopniowo coraz więcej represji skierowanych było wobec Żydów. Odbierano im majątki, zamykano sklepy. Żydowskim mieszkańcom Łodzi nie wolno było handlować, korzystać z banków, nie mogli chodzić po ulicy Piotrkowskiej, wchodzić do parków, jeździć pociągami i miejskimi tramwajami.

W końcu 1939 r. Niemcy postanowili utworzyć w Łodzi getto żydowskie, które de facto powstało w lutym 1940 r. Było ono pierwszym gettem na ziemiach polskich wcielonych do Rzeszy i drugim co do wielkości w Polsce - po warszawskim. Na obszarze 4 km kw., w najbardziej zaniedbanej części dzielnic Bałuty i Stare Miasto, zamknięto początkowo ponad 160 tys. łódzkich Żydów.

Litzmannstadt Getto było najdłużej funkcjonującym gettem utworzonym przez Niemców na ziemiach polskich – funkcjonowało do lata 1944 r. Joanna Podolska podkreśla, że istniało ono tak długo, ponieważ od początku było wielkim obozem pracy.

„Na jego terenie, w różnorodnych fabrykach tzw. szopach czy resortach produkowano rzeczy dla armii niemieckiej tj. mundury, buty, plecaki. Ale tutaj także zbiegały się prywatne interesy niektórych notabli nazistowskich, na których zamówienie szyte były ubrania, bielizna, produkowano sprzęt domowy i zabawki dla dzieci. Te różne interesy spowodowały, że łódzkie getto przetrzymywane było najdłużej” - dodała.

Ze strony niemieckiej gettem kierował przedwojenny biznesmen Hans Biebow, a wskazanym przez Niemców szefem administracji żydowskiej został Mordechaj Chaim Rumkowski, wiekowy już Żyd, zasiadający przed wojną w zarządzie wyznaniowej gminy żydowskiej. Rumkowski jako Przełożony Starszeństwa Żydów, był postacią kontrowersyjną. „To on przekazywał społeczności żydowskiej rozkazy wydawane przez Niemców, w związku z tym niektórzy obciążali go winą za te decyzje. W pewnym sensie to Rumkowski przygotowywał listy Żydów do wywózek” - mówi Podolska.

W 1941 roku do Litzmannstadt Getto przywiezionych zostało ok. 20 tys. Żydów z podłódzkich miast i miasteczek m.in. z Łasku, Pabianic, Aleksandrowa, Głowna, Brzezin, Sieradza czy Włocławka. Później Niemcy przetransportowali tutaj ok. 20 tys. Żydów z Europy Zachodniej, m.in. z Wiednia, Berlina, Kolonii, Frankfurtu, Luksemburga a także czeskiej Pragi. Były to osoby zwykle wiekowe, dobrze wykształcone, a wśród nich: pisarze, filozofowie, adwokaci, lekarze, artyści, kompozytorzy.

Jesienią 1941 r. w getcie utworzono także obóz dla 5 tys. Romów i Sinti deportowanych z Austrii. W styczniu 1942 władze niemieckie podjęły decyzję o likwidacji obozu, co dla Romów oznaczało śmierć. Od 5 do 12 stycznia 1942 roku 4300 mężczyzn, kobiet i dzieci wywieziono do obozu zagłady w Chełmnie nad Nerem (Kulmhof). Tam zostali zagazowani w przystosowanych do masowych mordów samochodach. Nikt nie przeżył.

Także w styczniu 1942 r. rozpoczęły się masowe deportacje Żydów do obozu w Kulmhof. „Przez cały okres 1942 r. wywieziono do tego obozu zagłady, nazywanego też ośrodkiem zagłady ponad 70 tys. osób. Z tego miejsca prawie nikt nie ocalał” - podkreśliła Podolska.

Najtragiczniejszym momentem w historii getta był tydzień tzw. Wielkiej Szpery. We wrześniu 1942 roku Niemcy postanowili, że wszyscy, którzy nie nadają się do pracy, mają zostać wywiezieni. Oznaczało to deportowanie do obozu zagłady w Chełmnie nad Nerem dzieci poniżej 10 lat, osób starszych powyżej 65. roku życia i chorych.

„To jest ten najtragiczniejszy moment w historii getta i wiążą się z nim najtragiczniejsze wspomnienia tych, którzy przeżyli. Podejmowane były wówczas przez rodziców potworne, straszne i niewyobrażalne wręcz decyzje. Chaim Rumkowski, który był wyznaczony przez Niemców do przekazania tej informacji, wygłosił słynne przemówienie na placu strażackim, w którym mówił: +Ojcowie i matki, oddajcie mi swoje dzieci+. Mieli oddać swoje dzieci po to, żeby getto, które w tym momencie liczyło ok. 100 tys. osób, mogło przetrwać” - opowiadała dyrektor Centrum Dialogu.

W ramach „Wielkiej Szpery” w dniach od 5 do 12 września 1942 r., Niemcy wywieźli do obozu Kulmhof prawie 20 tys. osób, w tym niemal wszystkie dzieci poniżej 10. roku życia.

Wśród murów getta Niemcy ukryli także obóz dla polskich dzieci i młodzieży przy ul. Przemysłowej. Dzieci mieszkały w prymitywnych warunkach, wyniszczały je głód i ciężka praca. Z najnowszych szacunków historyków wynika, że przez obóz przeszło 2-3 tys. polskich dzieci.

Warunki życia w getcie były tragiczne. Ta część Łodzi była nieskanalizowana, w izbach mieszkało po kilka osób, warunki higieniczne były fatalne i panował wszechobecny głód. Przez pięć lat właśnie z głodu i wyczerpania ciężką pracą w getcie zmarło prawie 45 tys. osób, które pochowano na tzw. polu gettowym na cmentarzu żydowskim przy ul. Brackiej.

Getto istniało i pracowało do połowy 1944 roku. Wtedy Niemcy zdecydowali o jego ostatecznej likwidacji. Pierwsze wywózki likwidacyjne getta odbyły się w czerwcu i lipcu 1944 roku i były kierowane do obozu w Chełmnie nad Nerem. Od początku sierpnia 1944 roku kolejne transporty niemal codziennie były kierowane do KL Auschwitz-Birkenau.

W ciągu tych sierpniowych dni do Auschwitz-Birkenau wywiezionych zostało ok. 70 tys. Żydów. Przyjmuje się, że ostatni transport wyjechał z Litzmannstadt 29 sierpnia, dlatego od wielu lat tego dnia odbywają się w Łodzi uroczystości przypominające tragiczne losy łódzkich Żydów.

Według różnych źródeł i szacunków wojnę przeżyło od 8 do 15 tys. więźniów łódzkiego getta. I była to stosunkowo największa liczba Żydów, którzy przeżyli w gettach na terenie Polski. „Stało się tak, ponieważ łódzkie getto istniało najdłużej i było likwidowane dopiero w sierpniu 1944 r. Wiele osób, które wówczas zostały wywiezione do Auschwitz, to byli młodzi ludzie, którzy mieli jeszcze siłę pracować, w związku z tym byli wysyłani do innych obozów. Dzięki temu przeżyli je i dotrwali do końca wojny” - opowiadała Joanna Podolska.

Po wojnie stosunkowo niewielu z ocalałych łódzkich Żydów wróciło do rodzinnego miasta. Większość zdecydowała się wyjechać z Polski – łódzcy Żydzi i ich potomkowie są rozsiani na cały świecie, współtworzyli państwo Izrael w 1948 r., ale bardzo wielu z nich trafiło do Francji, Belgii, Stanów Zjednoczonych, Argentyny, Australii czy Szwecji.

Joanna Podolska podkreśla, że teren getta, jak i cała Łódź, nie został zniszczony przez Niemców. Dzięki temu ocalały budynki oraz liczne dokumenty i zdjęcia będące niezwykle cennym świadectwem. Zachowało się m.in. wiele dzienników, opowiadań i wierszy pisanych przez więźniów getta. W ostatnich latach wydane zostały też niezwykłe dokumenty tworzone w czasie wojny w getcie przez pisarzy i dziennikarzy m.in. „Kronika łódzkiego getta” czy „Encyklopedia getta”.

„Przez ostatnie lata ukazało się wiele książek, które pomagają poznać tę historię, a z drugiej strony wciąż zbieramy powojenne świadectwa ocalałych z piekła getta” - dodała Podolska.

W Łodzi istnieje wiele miejsc upamiętniających historię Litzmannstadt Getto. Pierwszy pomnik ufundowany w latach 50. ub. wieku przez żydowskich mieszkańców Łodzi znajduje się przy wejściu na Cmentarz Żydowski przy ul. Brackiej. To tam rokrocznie odbywają się uroczystości religijne w ramach obchodów kolejnych rocznic likwidacji łódzkiego getta.

Dokładnie 15 lat temu na terenie byłej stacji kolejowej Radegast, zwanej łódzkim Umschlagplatz, skąd wywożono Żydów do obozów zagłady, powstał Memoriał Radegast. To instalacja składająca się z budynku stacji, gdzie obecnie mieści się muzeum, 140-metrowego Tunelu Deportowanych, symbolizującego nieuchronność losu wywożonych Żydów oraz Holu Miast i Kolumny Pamięci, wewnątrz której płonie znicz.

„To miejsce, które przypomina tą ostatnią drogę łódzkich Żydów. Jest tam nie tylko miejsce pamięci, monument, który warto zobaczyć ale także makieta getta, która w sposób niezwykle precyzyjny pokazuje jego teren” - podkreśliła Podolska.

Tragiczne losy łódzkich Żydów upamiętnia także Park Ocalałych, który utworzono na terenie przylegającym w okresie II wojny światowej do granic getta. Od kilkunastu lat ocalali lub ich rodziny sadzą w nim drzewka - symbol życia. Na terenie Parku znajdują się też Pomniki Polaków Ratujących Żydów, na którym znajdują się tabliczki z nazwiskami wszystkich polskich Sprawiedliwych wśród Narodów Świata, obelisk upamiętniający Radę Pomocy Żydom "Żegota", Kopiec Pamięci, na szczycie którego stoi pomnik-ławka Jana Karskiego, oraz Centrum Dialogu im. Marka Edelmana.